- Przepraszam! - krzyknęłam - Co…Co jest? Gdzie ja jestem?
To był tylko zły sen. Westchnęłam z ulgą. Ale zaraz potem uświadomiłam sobie, że nie leże już na jakiejś polanie, tylko na wygodnym łóżku, w jakiejś grocie…”Co się dzieje?”- pomyślałam, lecz zaraz po tej myśli przemówił męski głos:
- Obudziłaś się. Myślałem, że już umarłaś, ale te krzyki świadczyły o czymś innym - Zaśmiał się delikatnie jakiś nie znany mi wilk.
Przyjrzałam mu się bliżej… Miał chude, ale umięśnione łapy. Cały był całkiem dobrze zbudowany, a ogon mega długi. Pewnie przez te włosy. Ale jego oczy, one mnie zahipnotyzowały. Były takie…toksyczne. Uwielbiam takie!
- Co się tak gapisz? - zapytał znudzony.
- Em… przepraszam.
- Umiesz tylko przepraszać, co? Młoda, cienko cię widzę w dorosłości.
Nastała cisza. Postanowiłam jednak się dowiedzieć, czemu tu jestem.
- Co ja tu robię? Porwałeś mnie? Czemu?
- Ja? Porwałem? Chyba sobie ze mnie kpisz? - W jego głosie dało się słyszeć oburzenie. - Zabrałem cię do mojej jaskini, żebyś mi na mojej ulubionej polanie nie umierała, a ty mówisz, że cię porwałem ha!
Po kilku minutach wszystko się wyjaśniło. Harbinger Ghost-bo tak miał na imię, należy do Watahy Smoczego Ostrza. Kiedy był na spacerze zauważył mnie, lecz…powiedział szczerze, chciał mnie zostawić, ponieważ nie lubi się mieszać w nieswoje sprawy. Niestety przemówił do niego wewnętrzny głos, który kazał mu mi pomóc i go posłuchał. Ponoć spałam kilka godzin. Heh nieźle, jak na mnie. Opowiedziałam mu też o mojej historii. On, on mnie tylko wysłuchał, a tego tak naprawdę potrzebowałam. Powiedział, że mogę się jeszcze położyć i odpocząć oraz jakby coś będzie siedział obok.
~Godzinę później, po rozmyślaniu nad życiem~
- Harbinger…
- Hmm?
- Co właściwie mam zrobić? No, nie mam dokąd iść i nawet nie mam żadnego bliskiego teraz, a jestem tylko szczeniakiem.
Mówiłam to, zaczynając płakać. Nie ja nie mogę płakać! Jestem Kishoi, ja nigdy nie płaczę z byle powodu! Ale… czy to był byle powód?
HG? (sorry, że tak mało, ale nie miałam zbyt dużo weny xD)