28 kwietnia 2015

Powitajmy Seven!


http://sevenada.deviantart.com

Nigdy nie koncentruj się na tym czego najbardziej pragniesz, bo nie zauważasz tego, co właśnie straciłeś...

Imię: Seven
Ksywka: -
Wiek: 2 lata
Płeć: wadera
Charakter: "Widzieć świat przez różowe okulary" to nawet niezłe określenie mojego zewnętrznego ,,ja"...
Tylko, że coś tym okularom wypadło jedno szkiełko. Dla mnie życie to wielki lunapark, który choć wielki i niezbadany to warty zobaczenia. W końcu żyje się tylko raz. Dla mnie zobaczenie czegoś nowego to szansa życia. Pasywność to moje nemezis, a cisza moim wrogiem. Ale gdy przymrużę jedno oko, gdy porzucę ten cały róż i spojrzę przez puste oprawki to widać wszystkie okropności czyhające na mnie na każdym kroku. Najczęściej widzę tak zwany pech. Pech może zepsuć każdą ważną chwilę mojego życia i stłuc niewyobrażalną liczbę okularów. Wtedy świat jest szary i ponury, niewarty oglądania i zabójczy. I wtedy jestem sama. Sama samiutka pośród morza kłopotów. Wtedy lepiej mnie zostawić samą, gdzieś w ciemnym kącie, i nie zostawiać niczego. A najlepiej nie odwiedzać dopóty nie rozprawię się z moim małym, różowym, potłuczonym szkiełkiem... 
Wygląd: Podobnie jak jej brat, jest albinosem. Oprócz bieli ma jedynie kilka niebieskich akcentów na pazurach i uszach.
Stanowisko: Uzdrowiciel 
Specjalizacja: podstawowa magia natury, Zielarstwo 
Rasa: Wilk natury
Żywioł: urodzaj, magia, natura 
Moce:
~ formowanie pocisków czystej magii
~ może spojrzeć ,,oczkami" dowolnej rośliny, ważne by była zdrowa i stabilna 
Rodzina: Brat - Grim (tak, ja istnieję braciszku...)
Partner: może
Potomstwo: -
Historia: Została rozdzielona od Grima poprzez uderzenie pioruna. Wszystko się w niej stopiło, amnezja dręczyła ją przez kilka lat, aż zaczęła sobie wszystko przypominać. Odnalazła brata, a gdy się dowiedziała, że znalazł watahę - dołączyła. 
Przedmioty: ---
Data dołączenia: 28.04.15
Właściciel: Finka

Od Grima

Zaskoczyła mnie niespodziewana, gwałtowna burza. Pędziłem slalomem między kolumnami sosen w poszukiwaniu kryjówki. W lesie na pewno nie zostanę. Oczywiście z cukru nie jestem, ale... ja za bardzo nie lubię wody. Nie lubię jak cały się lepię, jest mi ciężko biegać, nie mówiąc już o doszczętnie zdruzgotanym humorze...
No więc biegłem tak przez mglisty las, co jakiś czas strzepując z siebie krople wody. Pewnie biegłbym tak dalej, lecz coś mnie zatrzymało. Powietrze przeszył rozdzierający ryk. Nie brzmiał jak grzmot, ale też nie przypominał głosu wilka. Rozejrzałem się dokoła, mrużąc oczy przez gęsty deszcz. Nieopodal znalazłem dość małą dziurę w skale. Nie myślałem długo tylko wcisnąłem się w ciasny otwór. Szum burzy ustał w jednej, krótkiej chwili, pozostało jedynie echo odbijające się pośród skalnych korytarzy. Dokoła panowała ciemność, rozproszona jedynie przez snop białego światła wpadającego przez wąski otwór. Sama komora okazała się być dość przestronna, jednak dokładnych wymiarów nie dało się określić. 
Ziemią znów zatrząsł głośny ryk zrzucając z sufitu luźny żwir. Gdy wstrząsy ustały zacząłem oglądać potencjał pomieszczenia. Przede mną zauważyłem jedyny podziemny korytarz wijący się coraz błędnej w dół. Westchnąłem głęboko. Miałem do wyboru deszcz na powierzchni, lub ciemności pod ziemią. Wybór nie był zbytnio trapiący, ale martwiłem się bardziej o inne rzeczy. 


Odpisze ktoś? A może to właśnie ciebie spotkam w mrokach jaskini?

Od Dark Heaven CD Jax'a

Po tym kiedy Jax poszedł porozmawiać z alfami postanowiłam udać się do jaskini. Byłam zmęczona, a on na pewno świetnie sobie radzi po rozmowie. Zmrużyłam oczy i już chciałam zasnąć, kiedy coś wybiegło zza mojej jaskini. Otworzyłam oczy i aż podskoczyłam na ten widok. Bo jaki wilk nie podskoczyłby na widok dorodnej sarny, która właśnie kręci się wokół niego niczego nie świadoma. Na pewno nie ja! Podeszłam do niej najciszej jak potrafiłam i... hyc! Powaliłam ją bez problemu. Zdziwiłam się, że udało mi się za pierwszym razem. Może była stara, albo chora... - pomyślałam zaczynając posilać się ją. Kiedy skończyłam zasnęłam w mojej wygodnej grocie.


***

Nazajutrz obudziły mnie odgłosy pierwszych porannych ptaków. Przeciągnęłam się i znów zamknęłam oczy. Jednak przy takim hałasie nie dało się spać. Wstałam naburmuszona i poszłam zobaczyć, którą z jaskiń otrzymał właśnie basior, którego wczoraj spotkałam - Jax. Chodziłam i nie mogłam znaleźć go i jego groty. Zaczęłam wołać go po imieniu. Nikt mi nie odpowiadał. Zaczęłam myśleć o przeszłości. Tak z nudów. Nie lubiłam o tym myśleć, więc zablokowałam myśli mocą i poszłam dalej. 
- O, tu masz jaskinię?
Wreszcie go zauważyłam. Basior stał dumnie przed jakąś nieznaną mi jaskinią.


Jax?

Od Grima

"Kiedyś w końcu trzeba się wziąć do roboty.
Nieważne jakbyś się starał to i tak samym siedzeniem w jaskini nic nie działasz. Nie żeby tak od razu zabierać się za ratowanie świata, osiągnięcia czegoś wielkiego, czy spełniania marzeń... niektórym wystarczą i te małe kroczki!"
Pewnie i takowych myśli filozoficznych nałapałbym o wiele więcej, może i siedziałbym jeszcze tak całkowicie wyciszony w kompletnej samotności patrząc w szare niebo... ale jak na złość mój pierwszy twór okazał się być także moim ostatnim. Z jednego powodu - posłuchałem go.
Moimi ,,małymi kroczkami" stały się łyse pola pszenicy z kilkoma starymi stogami siana porozrzucanymi bez ładu i składu aż po sam horyzont. A ja razem z nimi. Spoglądając raz to w jedną, a to w drugą stronę i wybierałem odpowiednio niewinną kupkę siana. Ćwiczeń nigdy dość..
Odwróciłem się w bok posyłając w niebo coś na kształt ciemnego światła z językiem ognia za sobą. Pocisk zrobił pętlę w powietrzu i spadł na pobliską kupkę, która już i tak stanęła w płomieniach. Podobnie stało się z innymi, wszystkie po kolei zmieniły się w popiół. Mam nadzieję że farmer się zbytnio nie obrazi.
Z uśmiechem niszczyłem, nie myśląc co będzie potem. Ale nic nie jest idealne. Zanim się spostrzegłem, kula magii, którą cisnąłem daleko na zachód, wróciła do mnie jak bumerang prawie mnie nie zabijając. Odskoczyłem w bok wpadając w wysokie trawy. Stanąłem na baczność ,nastawiając uszu.
"Ktoś tu jest... teraz trzeba się było tylko dowiedzieć czy to przyjaciel czy wróg."
Rozejrzałem się bacznie po polu. Nie widziałem nic, chociaż czułem że tak ktoś jest. Może nie samymi oczami,ale i umysłem. Wiedziałem że gdzieś tu kryje się para czarno - czerwonych frotek, których właściciel pogrywa sobie ze mną gdzieś pośród tych właśnie pól. 
I najwyższy czas je odnaleźć...


Arisa?

Od Jax'a cd. Dark Heaven

Po wyjściu od Kikaru od razu zwróciłem się do wadery:
- Dzięki za pomoc
Ona popatrzyła na mnie z ciekawością. Uważałem rozmowę za skończoną. Ruszyłem więc przed siebie.
- Jesteś już w watasze?- usłyszałem za sobą głos. 
- Nie- odpowiedziałem niepewnie.
- Idź za mną. Zaprowadzę Cię do alfy.- po wypowiedzeniu tych słów ruszyła truchtem. Szybko ją dogoniłem. Wadera przystanęła i wskazała łbem jaskinię. Wszedłem pewnym krokiem do środka. W środku uzgodniłem z przedstawicielkami watahy warunki dołączenia. Wyszedłem z jaskini gdy było już ciemno. Wadery nie było. Pozwoliłem sobie na krótki spacer. Spojrzałem na moje skrzydło i ku mojemu zdziwieniu było zdrowe. Rozpędziłem się i wzbiłem w powietrze. Powróciłem w końcu na ziemię i usnąłem pod drzewem.



Dark Heaven?


27 kwietnia 2015

WYRZUCENIE

No cóż, stało się. Przykro mi, lecz Fukari zostaje wyrzucona z watahy.
Tak bardzo nie chciałam tego robić...
Powód: Niedostarczenie pierwszego opowiadania.


http://fukari.deviantart.com

Jedyny sposób, by odkryć granice możliwości, to przekroczyć je i sięgnąć po niemożliwe.

Od Charlene CD Arisy

Obok Arisy stanął potężny wilk o surowym spojrzeniu. Zlustrował mnie dokładnie wzrokiem, na co ja tylko cicho parsknęłam.
- Sądziłam że poszedłeś w inną stronę... - wydusiła wadera.
- Kim jesteś? - warknął pokazując swe niezadowolenie.
- Nie jest Ci to do życia potrzebne - odparłam nieprzyjaźnie. 
- Kim jesteś..? - podniósł ton.
- Proszę.. Nic jej nie rób - szepnęła Arisa.
- Argh! - burknęłam - Nie powiem..
Warknął próbując mnie (prawdopodobnie) zabić. Ja tylko zmieniłam postać w człowieka cudem odskakując od paszczy ostrych, jak brzytwa kłów. Następnie wdrapałam się na jedną, solidniejszą gałąź, z tych które były wyżej usadowione. I korzystając z tego, że jeszcze nie ujrzeli mojego oblicza, nałożyłam pospiesznie kaptur na twarz, tak by nie dało się mnie zauważyć ani, żeby nie wyglądało to jakoś dziwnie oraz, bym mogła coś spostrzec.
- To by było nieuczciwe.. Ale teraz, kim Ty jesteś? - skierowałam swoje lodowate spojrzenie w ich stronę.
Zaśmiał się szyderczo.
- Dlaczego miałbym Ci to mówić? Nie wyjdziesz nawet stąd żywa, ta informacja Ci się nie przyda. Tym bardziej, że ciągle jesteś człowiekiem. 
- Zawsze mogę zmienić się w wilka. Co za problem? Lecz nie teraz. - Poprawiłam swoją czarną pelerynę na plecach.
- Niby dlaczego?- w jego głosie słychać było złowieszczość. 
- Kto by pomyślał.. Siedzę na drzewie i rozmawiam z jakimś tam basiorem, a on próbuje mnie namówić do zmiany w wilka tylko dlatego, że chce abym spadła... Odrzucam Twoją propozycję. Można się rozejść, nie zejdę stąd przynajmniej dopóty, dopóki Ty nie odejdziesz. 
- Nie ma sprawy - usiadł centralnie pod moją gałęzią.
- Tylko wiesz.. Jak spadnę, to się o Ciebie rozbiję. - Ciekawe.. cały czas spokojnie ze mną rozmawiał. - Ale Arisa! Ty możesz go przecież usunąć z tego drzewa. - Przekierowałam moje słowa jedynie do wadery. Rozbrzmiewały przez krótki moment w jej głowie. - Ja nie będę robić żadnych "sztuczek" na nim, jak na przykład wyłączenie tych funkcji życiowych.. No dalej!!! - ciągnęłam swoją wiadomość.


Arisa?

Od Dark Heaven CD Arisy

Zobaczyłam nieśmiałość wadery. Nie cierpię odczuwać nieśmiałości. A więc uśmiechnęłam się przyjaźnie i zaproponowałam spacer.
- Ariso, może chciałabyś wybrać się ze mną na spacer?
Powiedziałam spokojnie.
- No... może. A gdzie?
Wadera trochę się rozluźniła.
- Hm... na Wzgórza Evendim.
Zadecydowałam. 
- Dobrze.
Powiedziała już śmielej. Poszłyśmy właśnie tam. Dużo tu zwierzyny, ale ciężko się na nią poluje. Przekonałam się na własnym zawodzie. Mimo wszystko chciałam chociaż spróbować.
- Arisa! Upolujemy coś?! Oby dwie jesteśmy szybkie!
Darłam się z drugiego końca wzgórz.


Arisa?

26 kwietnia 2015

Od Dark Heaven CD Lavi'ego

Lavi chciał wiedzieć co robi się na takim treningu tropiciela. Słuszne pytanie, zazwyczaj to nikogo nie obchodzi. A więc zaczynałam od ćwiczenia numer jeden.
- Na początek musimy rozruszać kości. To znaczy, że będziemy musieli pobiegać. Nie truchtem. Jak najszybciej na krótkich odcinkach. Tak wskazujemy goniącym gdzie jest zdobycz.
Zebrałam się do biegu. Wystartowaliśmy, Laviemu bardzo dobrze szło!
- I jak?
Zapytał po kilku próbach.
- Świetnie.
Pochwaliłam go, a raczej wyraziłam swoje zdanie.
- To co teraz?
Zapytał znów.
- Przejdziemy do drugiego ćwiczenia - wypatrywania i bezszelestnego biegu obok ofiary.
Najpierw więc skradaliśmy się. Kiedy zobaczyłam jelenia, dałam basiorowi znak i przemieszczaliśmy się jak najbliżej zwierzęcia. Nagle Lavi upadł i spłoszył jelenia.
- Nie twoja wina. To była tylko próba...
Pomogłam mu się podnieść.
- Ech...
Westchnął tylko.
- Ok. Teraz najważniejsza część treningu. Tropienie. Musisz złapać zapach ofiary i iść gdzie zaprowadzi Cię nos. Zdaj się na węch.
Przez dość długi czas basior nie mógł nic wyczuć. Tym czasem już denerwowały mnie różne zapach zająców, saren i innych wilków plączących się razem. Pociągnęłam go za sobą i szłam po jednym z zapachów.
- Co wyczuwasz?
Powiedział mi.
- Nie przerywaj... kilometr przed nami jest zając, po lewej inny, a gdzieś za nami... Serafina.
Mruczałam pod nosem. Musiałam szybko dorwać tego zająca. Rzuciłam się biegiem, aż zobaczyłam go. O tak! Całe stado! Zabiłam sześć i podzieliłam trzy dla mnie i trzy dla Lavi'ego.
- Niezły masz węch.
Przyznał po chwili.
- Dzięki. Już nieraz ćwiczyłam. Ale teraz muszę lecieć. Spotkajmy się jutro.


***********

Gdzie mi się tak spieszyło? Kupiłam ostatnio Eliksir Żywiołu. Teraz muszę tylko wypić zawartość i próbować do wieczora jaki doszedł mi żywioł. Próbowałam wielu rzeczy, aż wreszcie odkryłam, że to światło. Od razu pobiegłam do Lavi'ego.
- Lavi, mam nowy żywioł!
Pochwaliłam się.


Lavi?

Od Arisy CD Dark Heaven

W jednej chwili moja pewność siebie gdzieś odleciała. Położyłam uszy po sobie i spojrzałam na nią.
- Arisa - wydukałam nieśmiało. - Jestem tu posłańcem.. 
Spojrzała na mnie, a ja mogłabym przysiąc, że uważała mnie za dziwną. Podkuliłam ogon pod siebie i zniżyłam głowę, ciągle na nią patrząc.
- Coś nie tak? - zapytała.
- Nie, skądże... - odpowiedziałam, kręcąc głową. - Po prostu... Jestem trochę nieśmiała... - starałam się mówić odrobinkę głośniej, żeby było mnie słychać.
Uśmiechnęła się lekko. Cóż... Może i nie miała złych zamiarów... 

Dark Heaven?

Od Arisy CD Charlene

Uśmiechnęłam się lekko. Wadera nie wydawała się być jedną z tych, które atakują przy pierwszym spotkaniu... Ale na wszelki wypadek lepiej zachować ostrożność. 
- Tak właściwie... - zaczęłam cicho. - To nie zdziwiłabym się gdybyś mnie wcześniej nie zauważyła... Jestem tu od całkiem niedawna... 
Wilczyca popatrzyła na mnie przez chwilę. Prawdopodobnie zauważyła, że staram się być ostrożna... Może nawet nazbyt ostrożna, jakby to powiedział Ikuto... 
- Nie musisz być taka nieśmiała - powiedziała spokojnie. - Nikt nic Ci tutaj nie zrobi.
- J-jesteś pewna? - zająknęłam się, przyglądając się jej niepewnie.
- Oczywiście - odpowiedziała.
Już miałam coś powiedzieć, kiedy usłyszałyśmy trzask gałązek za moimi plecami. Odwróciłam głowę, by sprawdzić kto to. Ku mojemu zdziwieniu był to nie kto inny, a Ikuto. Czarny basior podszedł do nas powoli, żółtym okiem wpatrując się w Charlene. Warknął cicho i stanął obok mnie. 
- Sądziłam że poszedłeś w inną stronę... - szepnęłam.
On jednak nie zwrócił na to uwagi.

Charlene, możesz?

25 kwietnia 2015

Od Dark Heaven CD Jax'a

- Czy... coś ci się stało?
Przybrałam poważniejszego wyrazu twarzy.
- Ech, nic. Drobna usterka ze skrzydłem.
Powiedział. Pomogłam mu wyjść.
- Ale to trzeba opatrzyć.
Upierałam się.
- Nie znam medyków!
Wypierał się nadal.
- Idziemy do Kikaru.
No i poszliśmy. Kikaru opatrzyła jego rany.


Jax?

Od Lavi'ego CD. Dark Heaven

- Trening? Hm... Właśnie wracałem z niego, ale mogę wpaść i na Twój! - zaśmiałem się. - Chociaż co robi się na takich treningach dla tropiących?
- Och, wytłumaczę ci później! - uśmiechnęła się.
- No to chodźmy. 
Wadera zaczęła biec. Ciekawe gdzie ona trenuje, pewnie w lesie, jednak nie. Najbardziej ciekawi mnie to jak to w ogóle wygląda. Chyba naprawdę nie spełniam się w obowiązkach jako prawdziwy wilk. Bardziej przypominam takiego pasożyta. Yh... Klan Bookman'ów, nie jest tak kolorowo jak mi się to wydawało. Przynajmniej wiem o mrocznych historiach, które zdarzyły się podczas wojny. Ciekawe dlaczego to niektórzy tak bardzo chcą się tego pozbyć. Często sam siebie pytam, dla kogo to robimy. Dla samych siebie, najpewniej. Za informacje często pobieramy opłatę, a więc nie jest to dla dobra społeczeństwa czy czegoś takiego. 
- Lavi, słyszysz ty mnie? - powiedziała.
- Co? Przepraszam, zamyśliłem się - posłałem jej uśmiech. - Pokaż mi jak trenujesz.
- Ech... No dobra, ale na pewno chcesz mi towarzyszyć na treningu?
- Oczywiście, że tak!


Dark?

24 kwietnia 2015

Od Jax'a CD. Dark Heaven

Wyszedłem zza krzaków.
- Jakiś problem?- spytałem widząć zbitą z tropu waderę. Ona nie odezwała się. Po chwili pomyślałem że nie ma sensu rozmawiać, poza tym nadal byłem głodny. Ruszyłem w swoją stronę, ale po drodze odwróciłem się. Wadera usiadła i patrzyła na mnie przez chwilę wzrokiem szczeniaka, ale szybko jej przeszło. Zrobiłem krok do przodu i najwyraźniej wpadłem w dziurę. Złamane skrzydło bolało jeszcze bardziej niż przed tem. "Ale się wpakowałem"- przeleciało mi przez głowę. Wadera stanęła nad dziurą i wpatrywała się we mnie. Najwyraźniej bawiła ją ta sytuacja,a ja byłem coraz bardziej rozdrażniony. 

Dark Heaven?

Od Dark Heaven CD Lavi'ego

Z wielką chęcią skosztowałam jelenia.
- Dziękuję, Lavi.
Podziękowałam mu za upolowanie.
- Nie ma za co.
Odwrócił się w moją stronę.
- Nie masz ochoty na pół jelenia?
Stał na uboczu i nic nie robił.
- Myślałem, że chcesz całego.
Zaśmiał się.
- E...Tobie zostawię.
Pociągnęłam jego połówkę zwierzęcia.
- Nie byłem za specjalnie głodny...ale zjem.
Oblizał się i zaczął jeść jelonka.
- Może wybierzesz się ze mną na trening? Pobiegamy trochę...


Lavi?

23 kwietnia 2015

OPOWIADANIA

UWAGA, UWAGA!! Termin nadesłania pierwszego opowiadania minął! Dziękuję wszystkim, którzy się z tego wywiązali. Jednak nie otrzymałam opowiadań od dwóch członków:
   Kikaru  (•APH•)
   Fukari   (Diamont)

Na razie jest to tylko upomnienie, ale jeśli nie dostanę opowiadań do końca tego tygodnia (26.04), zmuszona będę wyrzucić was z watahy.
Uwierzcie, nie chcę tego robić. 

                                                                           ~ Taravia, Alfa Watahy

PS. Chciałabym również pochwalić Dark Heaven za wielką aktywność. Dziękuję i gratuluję! 

Od Lavi'ego CD. Dark Heaven

- Co? - zapytałem i spojrzałem na ogon. - Ach to... Po prostu jestem niedoszłym samobójcą, który chciał spłonąć żywcem - zaśmiałem się. - A dokładniej tak kończą się "zabawy" z Pandą.
Usiadłem i poklepotałem trochę ogonem o ziemię. Trochę sierści na ogonie stała się czarnawa, ale to nic. Spojrzałem na waderę. 
- Jesteś może głodna? - zapytałem. 
Przytaknęła głową. Pokręciłem jeszcze chwilę młotkiem i uśmiechnąłem się. Poprawiłem pomarańczowy szalik oraz zielono-czarną bandanę. Po chwili ruszyłem w stronę lasu. Dark podążała za mną. Trochę trudno sprawuje się jako wilk z tym jednym okiem. Chociaż to już lepsze od całkowitej ślepoty. Po chwili wskoczyłem w krzaki i przyglądałem się znalezionemu stadku jeleni. 
- Ty poczekaj tu, a ja pójdę sam. Nie umiem za bardzo polować z kimś. 
- A wczoraj?
- Jednorazowy farcik - cicho zaśmiałem się. 
Wokoło nogi jednego jelenia zaczął się owijać mały korzonek. Powoli chwytałem zwierzę, tak aby mi nie uciekło. Po co się z tym mordować, skoro można tak? W końcu ścisnąłem mocniej, a jelonek chciał uciec. Wyskoczyłem między nich i zabiłem zdobycz. Spłoszyły się wszystkie, więc zawołałem Dav. Podeszła i uśmiechnąłem się. 
- Proszę, częstuj się!


Dav?

22 kwietnia 2015

Od Dark Heaven CD Lavi'ego

Przytaknęłam i wyszłam z wody. Położyłam się na ciemnej skale i suszyłam futro. Leżałam w dziwnej i nienaturalnej pozycji, na kręgosłupie z łapami zwisającymi po dwóch stronach skały tworząc "mostek".
- Och, jak ciepło...
Zamknęłam oczy i przeciągnęłam, leżąc nadal. Po pięciu minutach coś zasłoniło mi słońce. Myślałam, że to chmury, ale kiedy poczułam, że coś łazi mi po brzuchu odskoczyłam gwałtownie i otworzyłam oczy. Nade mną stał Lavi.
- Hi,hi. Chyba musimy iść.
Zaśmiał się przyjacielsko. Spojrzałam na niego.
- Ach, to ty! A ja już myślałam, że pająk po mnie łazi.
W łapie miał liścia. Pewnie połaskotał mnie nim.
- To się myliłaś. Idziemy gdzieś? Robi się ciemno...
Uśmiechnął się jeszcze i spojrzał na szare niebo.
- Tak, idźmy już do jaskiń. 
Dotarliśmy do centrum. Po tym czasie upolowaliśmy jakąś sarenkę i poszliśmy do swoich jaskiń. Pożegnaliśmy się. Poszłam zasnąć w mojej cichej jaskini...

***

Nastał ranek. Obudziłam się razem z pierwszymi promykami słońca. Raziły mnie w oczy, ale dawały przyjemne ciepło. Obróciłam się na drugi bok w nadziei, że uda mi się jeszcze zasnąć. Świergot ptaków wcale mi w tym nie pomagał. Do tego zgłodniałam nieco, ale mój głód z natury rósł niesamowicie już po minucie. Tak jak przypuszczałam nie zasnęłam, było za gorąco, za jasno, byłam za bardzo głodna, ale chciało mi się jeszcze spać. Otworzyłam leniwie jedno oko. Moja powieka opadła trzy razy szybciej niż się podniosła. Ani nie zasnę, ani nie wstanę. Będę leżeć, aż uratuje mnie cud i coś doda mi energii. Na cud nie czekałam długo. Usłyszałam okropne wycie, skomlenie i wrzask. Zerwałam się na równe nogi, bowiem zobaczyłam Laviego. Pobiegłam za nim.
- Lavi, co z twoim ogonem?
Popatrzyłam na niego PALĄCY SIĘ ogon.


Lavi?

Od Dark Heaven CD Steve'a

Dotarliśmy do centrum watahy. Oczywiście razem z sarną.
- Chce ktoś wieki kawał sarny? 
Krzyknęłam donośnym głosem, tak jak robię to zawsze po wyprawie myśliwskiej. Z różnych stron wychodziły do nas wadery i basiory, posilały się wpierw alfy, później mi i ci, którzy chcieli ją dokończyć. Kiedy wszyscy się rozeszli poszła również Charlene. Zostałam z Steve'em.
- Steve, dziś piękna pogoda na spacer nad Rzeką Valar. Chciałbyś iść ze mną?
Popatrzyłam na słońce.


Steve? Tylko takie króciutkie :c

Od Dark Heaven CD Bad Ice

- Nie będę mówić. Rozumiem, że to twoje moce...
Zamyśliłam się. Zawsze zazdrościłam wilkom materii. Teraz nie budzę w sobie tego uczucia prawie nigdy.
- Ok. No to na czym stanęłyśmy?
Zapytała niepewnie Ice.
- W sumie na niczym. Wiesz kto był tym basiorem?
Zapytałam podchwytliwie.
- Nie za bardzo.
Pokiwała głową.
- Ikuto. Wiem tylko, że pilnuje Arisy. Dlaczego nas zaatakował?
Zadawałam sobie to pytanie w myślach kilka razy.
- Nie mam pojęcia. To demon?
Najeżyła się tylko.
- TAK.


Bad Ice??

21 kwietnia 2015

Od Dark Heaven CD Charlene

- Dobranoc.
Odpowiedziałam jej tylko. Sama miałam dużo spraw na głowie. Musiałam załatwić kilka rzeczy, a jeśli ona na prawdę dobrze się czuje to nie ma po co zawracać jej głowy. Znam ją przynajmniej na tyle, że zawsze pragnie samotności i spokoju, ale jakby coś na prawdę złego jej się działo może zwróci się po pomoc do Taravii. Bywa, są wilki tajemnicze i zamknięte w sobie, a są te szalone i otwarte na wszystko.


KONIEC

Od Drak Heaven CD Serafiny

- Cześć.
Pożegnałam się z alfą szybko.
- Jakbyś miała jakiś problem zwracaj się do nas!
Rzuciła tylko i pobiegła gdzieś. Ach, życie alf. Wszystkich muszą przyjmować, przydzielać jaskinie i do tego oprowadzać po terytorium. Nie dziwie się Serafinie, że ma dużo spraw na głowie, w końcu jest jedną z przywódczyń naszej watahy! Poszłam w stronę już znanych mi terenów. Byłam nimi zachwycona. Jak wiele magii kryje się w najnudniej wyglądających zakamarkach. Moim celem był Wodospad Dimrill. Moje łapy z dumą stawały kroki do przodu. Nagle ktoś zaczepił mnie od tyłu.
- Kim jesteś?
Zapytał, a raczej zapytała.
- Dark Heaven, tropiąca tego stada. A ty?
Powiedziałam zdecydowanym głosem.


Arisa?

Od Dark Heaven

Poszłam w stronę Ukrytej Skały, nie miałam dziś za bardzo co do roboty. Trochę pobiegałam, wyszalałam się , przeskoczyłam kilka pagórków. Nagle coś przykuło moje spojrzenie. Były to łapy. Chyba łapy wilka. Z początku nie wiedziałam co mam robić, zajrzeć za krzaki, czy iść dalej nie obawiając się niczego? Przestraszyłam się, na co dzień nie dziwią mnie chyba raczej takie rzeczy.
- Halo!
Zawołałam głośno. Z krzaków wyłoniła się wilcza sylwetka...


Ktoś?

Od Steve'a C.D. Dark Heaven

Przytaknąłem i podążyłem za waderami. Będąc już na miejscu obie zaczęły tropić. Po jakimś czasie udało im się wychwycić dorodną sarnę. 
- Steve, schowaj się w krzakach, parę metrów od niej. My ją zagonimy. - szepnęła jedna wskazując kiwnięciem głowy na miejsce, w którym miałem czekać na zwierzynę.
Po cichu, delikatnie stawiając łapy udałem się na miejsce. Usłyszałem głośne warczenie,a później już tylko szelest liści. W idealnym momencie wyskoczyłem z ukrycia zawieszając się na szyi ofierze. Natychmiast oboje runęliśmy na ziemię. Nie puszczając uścisku zakończyłem jej żywot. 
- Dobra robota. - jedna z wader złapała za tylne kończyny sarny i zaczęła ciągnąć je.
- Pomożesz nam? - spytała druga i dołączyła się do poprzedniej.
- Ale, gdzie ją zabieracie? - zmarszczyłem oczy.
- Do reszty stada. A... i... jestem Dark Heaven, a to Charlene. 
Uśmiechnąłem się szeroko i zacząłem pomagać samicom w przeniesieniu ciała do watahy.


Dark Heaven, Charlene?

Od Steve'a C.D. Grima

Zamrugałem parę razy by upewnić się czy wzrok nie płata mi figla. Zwróciłem łeb w stronę Grima.
- O co chodzi? - zapytał melodyjnym głosem.
Nie udzielając odpowiedzi, po raz kolejny spojrzałem na strumyk. Woda znów przybrała swój naturalny kolor, jednak korony drzew poczęły rosnąć i formować się w przeróżne kształty.
- Nie rozumiem. - pokręciłem głową nadal wpatrując się w dziwne zachowanie przyrody.
- A ja rozumiem. 
- Sądzę, że powinienem już iść. - podniosłem się z ziemi, nawet nie zerkając na basiora i ruszyłem przed siebie.
Po chwili podszedł do mnie odpowiadając z lekkim grymasem:
- Dobra, zaczekaj. 


Grim?

Od Bad Ice CD Dark Heaven

- Jasne, czemu miałabym ci nie wybaczyć? - Uśmiechnęłam się do wadery. 
- Dzięki. - Odwzajemniła mój uśmiech. - Czekaj! Ktoś tu idzie...
- Kto? - Powiedziałam, a Dark Heaven zakryła mój pysk łapą. 
- Cicho. 
Przez chwilę stałyśmy w wielkiej ciszy. Nagle jakiś wielki wilk skoczył na nas. To chyba był jakiś basior. Był na tyle silny, że trzymał nas dwie. 
- Puść nas! - Krzyknęłam. 
- A jak nie to co? - Zaśmiał się. 
- To zginiesz! - Kłóciłam się z nim. 
- Haha! Ty? Nic mi nie zrobisz. - Śmiał się dalej. 
- On ma rację Ice. Nic nie zrobisz. - Powiedziała Dark Heaven. 
- A zakład? - Powiedziałam i przemieniłam się w lisa. Wyślizgnęłam się i zaczęłam szarpać wilkiem na wszystkie strony świata, aż w końcu puścił Dav. 
- I co? - Krzyknęłam do uciekającego basiora. 
Gdy się odwróciłam ujrzałam Dav z opadniętą szczęką. 
- Ty... Ty, JESTEŚ LISEM?! - Krzyknęła i zaczęła chodzić w około mnie i wszystko dokładnie oglądać. 
- No, jakoś tak wyszło. - Uśmiechnęłam się i odmieniłam. - Tylko nikomu nie mów ok?? 


Dark Heaven?

Od Lavi'ego CD. Dark Heaven

Spojrzałem na drzewo. 
- Jakby się zastanowić... No nie wiem czy mi się opłaca. Lęku wysokości nie mam, bo często "jestem w chmurach". Chyba nie chcę się moczyć - zaśmiałem się.
Wadera przekrzywiła głowę na bok. Była nieco niezadowolona moją decyzją. 
- No dobra. Raz i od razu wychodzę z wody!
Powiedziałem cicho i zacząłem wspinać się po pniu. Niebawem znalazłem się na najwyższej gałązce, która wyglądała na wytrzymałą. Na wszelki wypadek zabezpieczyłem się linkami z pnączy. Spojrzałem w dół. Nie było aż tak wysoko, ale co jeśli nie trafię do wody. Najwyżej będę połamany leżał w swojej jaskini. Po chwili łapka zleciała mi z gałęzi i runąłem z niej. Na całe szczęście w wodzie, ale bolało to jak upadłem. 
- Nie mam farta. Jak zawsze z resztą - zaśmiałem się.
Już zacząłem płynąć do brzegu, ale Dav złapała mnie za ogon i pociągnęła do siebie. Postanowiła mnie lekko podtopić. Oboje się śmialiśmy, oczywiście ja miałem trudniej. Musiałem szybko wydostawać się na powierzchnię by mi tlenu nie zabrakło. W końcu udało mi się od niej uwolnić. Teraz mogę jej oddać. Złapałem ją za łeb i trzymałem pod wodą. Dawałem jej szansę na złapanie oddechu, w końcu nie miałem zamiaru jej zabić. Uśmiechnąłem się i wyskoczyłem z wody. Wytrzepałem się i położyłem się. Słonko bardzo miło przygrzewało. Za niedługo powinienem być suchy.
- Dark, ty też powinnaś wyjść! - krzyknąłem wesoło.


Dav? A teraz suszajmy się na słonku ^^'

Od Serafii

- Jeśli chcesz mogę cię oprowadzić - powiedziałam 
- Bardzo chętnie - ucieszyła się 
Szłyśmy w stronę Zatoki Błękitnych Mgieł. Kątem oka obserwowałam Dark Heaven. Była trochę zestresowana. 
"Nic dziwnego" - pomyślałam, przecież jest tu nowa. 
- Jesteś siostrą Taravii? - zapytała nagle
- Tak - odparłam zaskoczona - A czemu pytasz?
- No bo jesteście takie... inne. 
Popatrzyłam na nią zaskoczona i trochę zmieszana. 
- Eeee chodziło mi o to, że jesteście inne z wyglądu - wyrzuciła jednym tchem
- Wiem o co ci chodzi. To prawda jesteśmy zupełnie inne nie tylko z wyglądu, ale też z charakteru. Taravia stara się być miła i otwarta, ja  jestem bardziej skryta i niezależna. Nie jestem nadętą alfą, która uważa, że wszystko jej się należy, ale też nie jestem zimna. Sprawiam tylko takie wrażenie. Po prostu nie ufam każdemu. Jednak kiedy ktoś mi dobrze zna np. Taravia, wie, że jestem miła i ciepła. 
- Aha. Masz jakąś rodzinę, no wiesz oprócz Taravii?
- Popatrz zwiedziłyśmy już całą watahę - powiedziałam szybko. Nie chciałam mówić o mojej rodzinie.
- Faktycznie - odpowiedziała zmieszana 
- No ja już muszę wracać. Mam parę spraw do załatwienia. Do zobaczenia Dark Heaven
- Cześć 



Dark Heaven? 

Od Jax'a

Tak jak to każdy... tfu, tak jak to ja, błąkałem się bez celu. Byłem po dość niebezpiecznej bójce. Pomyślałem że może polatam i pozwiedzam okolicę. Rozpędziłem się i próbowałem wzbić w powietrze, ale skrzydło wydawało się być złamane. Zaczął padać deszcz. Stałem tak po środku ścieżki, zabłocony, parę ran otwartych na łapach, złamane skrzydło, rysa na pysku. 
"Co ja robię?"- pomyślałem i ułożyłem się nieszczęśliwie pod jakimś liściem. Obserwowałem teren. Lubiłem siedzieć i obserwować. Szczerze czułem się szczęśliwy że jestem sam. Zastanawiałem się co z moją siostrą. Była to jedyna ważna dla mnie wilczyca w całym moim krótkim 4- letnim życiu. Ziewnąłem i tu moje oczy się zamknęły. Gdy się obudziłem była około 9 rano. Czułem się jak w dżungli. Zaduch, cisza dookoła, wilgotność. Uśmiechnąłem się do Siebie i wstałem. Chciałem coś zjeść, ale z powodu na mój stan fizyczny nie było mowy o żadnym posiłku. Usłyszałem szmery. Nie zwróciłem na to uwagi. Ujrzałem cień wilka. Zatrzymałem się, ale nic nie powiedziałem.


Ktoś?

20 kwietnia 2015

Od Charlene CD Dark Heaven

- Albo... już nie. Nie potrzebuję pomocy Alfy. Przejdzie mi, to pewne. Chociaż prawie nic nie czuję. - Wycofałam się do wyjścia.
- A Ty gdzie idziesz? Marsz do Taravii! - zaśmiała się przyjaźnie.
- Dobra, żarty sobie daruj. Do widzenia. - Pognałam przed siebie, Dark Heaven musiałaby nieźle wytężyć wzrok aby mnie wtedy zauważyć. Nieprzerwanie myślałam co to takiego było, to tam w lesie. Pewnie dźwięk zachował się jeszcze przez chwilę w mojej głowie, pewno że tak. Moim szczęściem, że to co było, już minęło. Poszłam w stronę naszego centrum. Usadowiłam się w mojej jaskini i położyłam się w celu odpoczęcia. Nagle do jaskini wbiegła Dark Heaven. Zerwałam się na równe łapy, za nią dumnie, lecz pospiesznie wkroczyła Taravia.
- Musiałaś na mnie... Hmm, donieść? - odparłam z lekką irytacją.
- To nie był donos, czy wiesz, że to mogło zagrozić Twojemu życiu? - podbiegła bliżej Heaven.
- Tak, ale spójrz, nie ma żadnej czarnej mgiełki, jak to ujęłaś i nic już mnie nie boli. - prychnęłam.
- J-a-k-i-m c-u-d-e-m-? - wydukała zaskoczona przeglądając mój umysł, jak strony gazety. - No nie ma...
- Zapewniam Cię Taravio, że nic mi nie jest. Na dodatek masz przewrażliwioną członkinię w watasze - zaśmiałam się serdecznie. - Pomimo to, bardzo Was polubiłam. Wiecie? Całą tę watahę i każdy jej kąt. Ale Wy, nie stójcie tak! Rozejść się, chcę sobie uciąć porządną drzemkę i wreszcie zaznać odrobinkę spokoju. Dobranoc. - Położyłam się w kącie i ułożyłam wygodnie. Było to, jak dotąd moje najdłuższe przemówienie w Watasze Smoczego Ostrza. Obie wadery upuściły to pomieszczenie i coś tam robiły. 

Dark Heaven?

Od Dark Heaven

Dziś jest ciepły dzień, w którym nikomu nie chce się pracować. Pech chciał, że akurat załoga myśliwska musiała. Zawołałam Charlene.
- Dziś do pracy.
Zrobiłam niezadowoloną minę. Bardzo lubiłam swoją pracę, ale w taki upał?
- Jak trzeba, to trzeba.
Westchnęła i poszłyśmy do Puszczy Nargothrond.
- Kim jesteś?
Zobaczyłam jakiegoś basiora.
- Steve, atakujący.
Powiedział zdziwiony.
- Idziemy do pracy! Musimy coś upolować! Chodź za nami do Puszczy Nargothrond.


Steve?

Od Dark Heaven CD Lavi'ego

Spojrzałam na Bad Ice, a później na Laviego.
- Umh... pewnie nie zwiedzałaś terenów więc chyba możemy ci je pokazać...
Powiedziałam najmilej jak potrafiłam.
- Dobry pomysł. A więc od czego zaczynamy?
Lavi podniósł się z ziemi.
- No od czego innego jak nie od Centrum?
Powiedziałam, tak niby ironicznie, ale z uśmiechem na pyszczku. Poszliśmy w stronę Centrum.
- Ice, to właśnie tutaj są jaskinie, pewnie alfy ci przydzielą jedną z nich, tu również odbywają się ważne ceremonie.
Powiedział jej Lavi. Przymrużyłam oczy i spojrzałam na niego kątem. Potem roześmiałam się.
- Co mi robotę zabierasz? No dobra, opowiadaj już.
Poszliśmy dalej. Przeszliśmy obok Zatoki Błękitnych Mgieł, na Wzgórza Evendim.
- A oto jedno z moich ulubionych miejsc. Dolina Mrocznej Strugi. Mimo zimnego uroku tego miejsca czuję się tutaj jak w raju.
Wyrwałam się przed basiorem.
Obok Wodospadu Dimrill spotkaliśmy Fukari, Serafinę oraz Arisę. Przeszliśmy przez wszystkie tereny i Bad Ice niestety musiała iść do alf.
- Lavi, mam szalony pomysł.
Zagryzłam dolne wargi z lekkim uśmiechem.
- Jaki?
Spytał tylko.
- No tak jak słyszysz, szalony! Chodź za mną do Rzeki Valar...
Oczywiście zrozumiałam go co do tego pytania. Po prostu chciałam żeby dowiedział się za chwilkę. Kiedy tam doszliśmy zabawa się zaczęła. Weszłam na bardzo duże drzewo.
- CO TY ROBISZ?!
Krzyknął Lavi.
- SKACZĘ!
Skoczyłam do wody. Wynurzyłam się błyskawicznie.
- Próbujesz? Nie jest aż tak strasznie, czy wysoko.

Lavi? Dav'o-wariatka ;D

Od Dark Heaven

No tak. Ostatnio zachowuję się niczym najgorszy morderca raniący i odrzucający wszystkich bez wyjątku. Jedną z ofiar mojego pokićkanego umysłu stała się Bad Ice. Spotkałam ją dzisiaj znów, ale tym razem ją przeproszę.
- Bad Ice?
Podeszłam do stojącej niedaleko wadery.
- Tak?
Odwróciła się. Kiedy zobaczyła, że to ja zrobiła poważniejszą minę.
- Przepraszam Cię. Zachowałam się jak ostatni kundel, nie szanowałam Cię. Nie znam Cię i nie mogłam określić jaka jesteś na prawdę. Nie bierz tego do siebie, mój umysł wariuje. Nie wiem jak mam Ci to wynagrodzić. Przebaczysz mi?
Spojrzałam na nią ostrożnie.


Bad Ice?

Od Dark Heaven CD Charlene

Spojrzałam na waderę. Wydawała się zmęczona tym wszystkim. Też bym była. A w każdym razie przyjemne to chyba nie było. "Dziwne, ale fajne" - odesłałam jej myśl.
- Oczywiście nie jestem na Ciebie zła. Rozumiem Cię. Ale... jaka siła mogła Ci tak przeszkadzać?
Usiadłam myśląc nad tym wszystkim.
- Sama nie wiem. Ten las wychodzi za nasze terytorium. Mogło to być wszystko!
Charlene podeszła kilka kroków ode mnie.
- No właśnie. Wyszłaś na tę drugą stronę?
Zapytałam.
- Tak.
I nagle znów odczuła ten ból. Zamknęła oczy.
- Znowu? Postaram się pomóc.
Zajrzałam do jej umysłu. Było w nim coś bardzo dziwnego. Tak jakby czarna, rzadka mgiełka, która wyglądała, jakby zwężała się i rozszerzała. Pewnie to jej szkodziło. 
- Widzisz coś?
Wyczuła, że zaglądam w jej umysł.
- Tak, ale nie wiem co to jest. Ciągle się powiększa.
Spojrzałam na nią. Nadal czuła ból.
- Może warto iść do czarnego maga.
Zasyczała i zacisnęła zęby.
- No, a znasz jakiegoś... Taravia!
Przecież to nawet ja znałam maga.


Charlene :3

Od Dark Heaven CD Grima

- Można. Wiesz, byłam tam nawet wczoraj.
Gwizdałam niewinnie.
- To czemu mówisz, że opuszczona i nikt do niej nie wchodzi?
Zaśmiałam się szyderczo.
- Bo mam tam zbyt dużo padliny. Chowam w starych konarach drzew. Sama nie znam za dobrze tego miejsca, a nowym się go nie pokazuje. Chodzę tam często sama, czasami z Charlene.
Robiłam tam zbieractwo szczątek moich ofiar na czarną godzinę.
- Kreatywnie.
Zaśmiał się pod nosem.
- Idziemy? Opuszczona puszcza wita nas już czarnym czymś.
Pokazałam mu to czarne, latające. Przypominało mi to coś.
- Ok!
I pobiegliśmy do tego miejsca. 
- Już wiem! To chyba to było w umyśle Charlene. Ostatnio miała problemy.
Podeszliśmy do miejsca, z którego to wszystko się wydostawało.


Grim?

Kolejny basior! Jax!

Nawet bycie ścianą jest trudne. Inni się o ciebie opierają, a ty o nich nie możesz.

Imię: Jax (czyt. Dżaks)
Ksywka: Jackie (Dżaki), Junie (Dżuni, ale to w bardzo żadkich przypadkach)
Wiek: 5 lat
Płeć: basior
Charakter: Jax to dość samotny i zadumany wilk. Nie często interesuje się życiem innych wilków. Dla basiorów ze stada jest miły i nie odmówi pomocy (no chyba że ma zły dzień), dla wader również miły, a dla wrogów jest niezbyt tolerancyjny, gardzi nimi, kpi z nich, a czasem nawet wmiesza się w bujkę. Ogólnie chodzi własnymi drogami, potrafi się zaopiekować, potrafi również być stanowczy i czasem wręcz odpycha innych. Najczęściej jednak błąka się w poszukiwaniu niczego, koniec.
Wygląd: Jax to średniej wielkości , dobrze zbudowany basior. Ma potężne, czerwone skrzydła z gęstym futro-opierzeniem. Uszy ma spiczaste i koloru pomarańczowego. Łapy ma koloru czarnego. Długi ogon i gęsto pokryty sierścią tułów tak jak i pysk, są białe. Na szyi ma coś w rodzaju amuletu. Nikt nigdy nie dowiedział się do czego służy.
Stanowisko: Zwiadowca
Specjalizacja: Bieganie, tropienie, latanie
Rasa: Pół anioł pół demon
Żywioły: żywioł światła, cienia i harmonia
Moce: Się okaże (:
Rodzina: 
matka - Jolene
Ojciec - Taraov
Siostra - Alice
Partnerka: brak
Potomstwo: brak
Historia: Jax tak jak każdy prosty wilk, do watahy trafił przypadkiem. Rano, kiedy słońce dopiero wschodziło, basior już łaził po okolicy. Czuł że nie chodzi po swoich terenach. Spotkał w końcu alfę watahy i tak dołączył ;p
Przedmioty: ---
Właściciel: Sosik112
Ocena: 0/0

Od Grima CD Steve'a

Zerknąłem na basiora. Czy byłem aż taki fascynujący? 
- Smutno ci? - Zapytał po chwili.
- Nie. - zmarszczyłem brwi. - Jestem po prostu... zamyślony.
- No dobra. - Steve wzruszył ramionami. - czyli się nie dowiem czemu tak rozmyślasz?
Trudno wycenić czy to było pytanie, czy stwierdzenie. Dla pewności odpowiedziałem powoli.
- I tak pewnie nie zrozumiesz. - Oparłem łeb na łapach nie odrywając wzroku od strumienia.
- Nawet nie wiesz jakie ja rzeczy już słyszałem. - Machnął ogonem z humorem. - Zrozumiem i to.
- Skoro tak mówisz... - spojrzałem Steve'owi w oczy. Wzdrygnął się, w jego oczach zatańczyły żyłki fioletu, a na mojej twarzy wylądował uśmiech. I to nie byle jaki. Szeroki, tajemniczy, z nutką szaleństwa. Już się nie wywinie...
- I? - Wilk najwyraźniej nie poczuł różnicy. 
- I.. - Mój wzrok przeskoczył na błękitny strumyczek. - ...przyjrzyj się dokładnie. Co widzisz?
Steve zmrużył oczy, a ja nie mogłem wypędzić tego szerokiego uśmiechu z mojej twarzy. Może to i dobrze...
Spojrzałem na chwilę jego oczami. W rzeczce pływały meduzy, a woda przybrała kolor krwi. Czemu za każdy razem mnie to bawi? Tak... odpowiednia dawka hipnozy i świat od razu staje się piękniejszy! 
No... powiedzmy.


Steve?

Od Grima CD Dark Heaven

- Nie ma za co. - Dokończyłem zająca. Gdy mięso się skończyło, zacząłem obgryzać kości. Nagle do moich uszu dobiegł cichy świst gdzieś z oddali. Podniosłem łeb wpatrując czegokolwiek na bezchmurnym niebie i miałem rację. Przez może błękitu przedzierał się małe, czarne ,,coś" pozostawiające za sobą kłęby ciemnego dymu.
- Co to? - mruknąłem pod nosem, tracąc zainteresowanie stertą kości.
- Może ludzie? - Dark Heaven wciąż odgryzała swojego zająca, kątem oka obserwując mnie i czarny dym na niebie.
Zmarszczyłem brwi. Nie wyglądał jak samolot. Może UFO?! Ciemny obiekt jeszcze przez chwilę pozostawał w powietrzu by później wpaść między las martwych drzew. Żadne z nich nie miało liści.
- Co jest z tamtą częścią lasu? - Machnąłem łapą na północ. - Nie wygląda najładniej.
- Eeee... - westchnęła wadera. - to taka stara, mroczna dolina. Wiesz... nikt nie wchodzi, nikt nie wychodzi... - ze wstrętem uznała, że z kości nie pozostało już nic i mlaszcząc z niesmakiem odepchnęła od siebie resztę chrząstek.
- Uuuu... straszne. - posłałem jej lekko szyderczy uśmieszek. - Ktoś tam wchodzi?
- Mówiłam ci już - NIKT.
Zamysłem się. Po co ktoś by tam lądował?
- Ta dolina cię niebezpieczne fascynuje. - Chrząknęła i rzuciła mi badawcze spojrzenie.
- Pozwiedzać nie można?- wzruszyłem ramionami.


Dark Heaven?

Od Charlene CD Dark Heaven

Dzisiaj, tak jak zawsze. Pobiegłam do jakiegoś lasu na krótki odpoczynek. W chwili kiedy przysypiałam na zboczu jakiegoś pagórka, usłyszałam okropny dźwięk. Pisk i świst. Czułam się tak, jakby ktoś przedziurawiał moje uszy, w środku. Ogromny ból, ostry. Kiedy odrobinę zmalał, pobiegłam w stronę centrum nie zważając na nic i nikogo. Obok znalazłam jakąś jaskinię, wbiegłam do środka i położyłam się w kącie zasłaniając uszy łapami, nie przynosiło żadnego rezultatu. Do jaskini po chwili wbiegła Dark Heaven. Zdziwiona wypytywała :
- Cześć Charlene. - zaświergotała.
- No, hej. - odparłam markotnie wstając.
- Stoisz tu tak. Czegoś potrzebujesz?
- Nie, raczej nie. - Marzyłam żeby sobie poszła, a mnie zostawiła w spokoju.
- Na pewno?
- Na sto procent. - Trwałam dalej w swoim przekonaniu
- A więc co tutaj robisz?
Spytałam marszcząc czoło.
- Argh! Znowu! - rozmasowałam łapą skroń.
- Co Ci się dzieje? - podbiegła bliżej.
- ODSUŃ SIĘ! - wrzasnęłam odpychając ją od siebie. Nie byłam zła, ból się zwyczajnie nasilił.
- Daj sobie pomóc.. - zmartwiła się. 
- Nikt mi nie pomoże, zapewne Ty także nie. - odetchnęłam, skroń przestała tak bardzo pulsować.
- Dlaczego nie chcesz abym Ci pomogła? Dlaczego tutaj przyszłaś? Co tu jest grane? - podniosła jedną brew w zdumieniu.
Westchnęłam ciężko opadając na kamienną " posadzkę".
- Las.. Coś jest nie tak - zamarłam.
- Nie rozumiem, dlaczego las? Co jest w nim nie tak? I dlaczego jesteś w mojej jaskini.
- Nie zdążyłam wejść do innej.. Ale Ty powinnaś mnie zrozumieć.. - spojrzałam w jej oczy, zadrżała. Po sekundzie namysłu wtargnęłam do jej myśli. Jej umysł usłyszał: Czy to nie dziwne? To, że potrafimy razem czytać w umyśle, to że mamy te same stanowiska..? 
- Jeżeli chodzi o ten ból.. Coś, jakaś siła zaatakowała mnie w lesie, to była jedyna droga ucieczki - spuściłam wzrok.


Dark Heaven?

Od Taravii

Siedziałam nad wodospadem, wsłuchując się w szum wody. Spokój, cisza. Tak, ja lubię.
Świst. Ostrze przeleciało nad moją głową, ścinając przy okazji końcówki włosów na moim łbie. Wbiło się w drzewo, jakieś kilka metrów za mną. Po tym nadleciało drugie, lecz tym razem zareagowałam. Skupiłam wzrok w jednym punkcie i po chwili pod moimi łapami pojawił się krótki, solidny nóż. Chwyciłam go w zęby i zręcznie odbiłam nadlatujące ostrze. 
- Jesteś coraz lepsza. - usłyszałam niski głos, a po chwili przed moimi oczami pojawiły się dwa basiory. 
- Na nic więcej was nie stać? - mruknęłam, a lekki uśmiech mimowolnie wpłynął na moje usta. 
- A czego oczekujesz? Nie wystarcza? - zaśmiał się drugi.
- Racolo, Romino, co tutaj robicie? Czyżby przerwa w pracy? 
- Może...
- Debile z was. Atakujecie biedną waderę, jak ta chce odpocząć... - mruknęłam
- Biedną? Ty pierwsza byś obcięła nam łby! - wtrącił Racolo z przekąsem
- Oj tam, oj tam... Nie przesadzaj. Romino bym oszczędziła. On mi nie przeszkadza.
- O, miło mi. - stwierdził młodszy z nich, z nutką ironii w głosie.
- A mi nie. - westchnął Racolo - Idziesz z nami na trening, Taraviś?
Na jego pysku pojawił się nikczemny uśmieszek. Wredota.
- Ta... Co?! Taraviś?! Osz Ty, nie daruję! - warknęłam i skoczyłam na niego, przewracając go na plecy.
Zaczął się śmiać, a Romino stał obok, patrząc na nas z rozbawieniem i politowaniem zarazem.
- Słodka jesteś jak się złościsz! - wypalił Racolo i wybuchnął głośniejszym śmiechem.
To wnerwiło mnie jeszcze bardziej, więc przyłożyłam mu łapą w ten jego głupi łeb.
- Zawodowy Zabójca i Alfa Watahy... Jakby was kto zobaczył, to by nie uwierzył. - westchnął Romino
- Zamknij się... - warknęłam i cofnęłam się, tym samym uwalniając "tego drugiego" - Głupi - spojrzałam na Romino - i głupszy! - mruknęłam na Racolo
- To idziesz czy nie?! - zapytał starszy basior.
- Co? - zdziwiłam się - Niby gdzie?! 
Romino pacnął się łapą w czoło. Ha, ha... Bardzo śmieszne... 
- Na trening, panno zapominalska! - o! Teraz pamiętam!
- Nie mogłeś tak od razu? No pewnie! - ucieszyłam się
Ach, mimo wszystko treningi z tymi dwoma są całkiem przyjemne...


C.D.N.

Od Steve'a

~~Retrospekcja~~

Zrobiłem parę kroków do tyłu i wpatrywałem się w martwe ciała swoich przyjaciół. 
Coś złapało mnie za ogon i mocno szarpnęło. Obróciłem się gwałtownie i zobaczyłem swojego brata.
- Musimy uciekać! - krzyknął mi w twarz.
Przytaknąłem głową i zdezorientowany ruszyłem przed siebie. Nie zobaczyłem już jednak nigdzie Dahvie'go.


~~

Powoli stąpałem po mokrej trawie, kołysząc się na boki i śpiewając do ptaków przelatujących koło mnie. Po mojej lewej stronie płynął mały potoczek. Mnie, ani naturze nigdzie się nie śpieszyło. 
- Ygh... mógłbyś być ciszej. - burknął ktoś.
Rozglądnąłem się w koło i zobaczyłem śnieżnobiałego wilka leżącego pod drzewem.
- Nie - uśmiechnąłem się pokazując kły. - Kim jesteś?
- Grim - przedstawił się bez zbędnych ceregieli.
- Steve. Sam tu jesteś? 
Basior uniósł powieki i spojrzał na mnie lekko zaspanym wzrokiem. Pokręcił pyskiem przecząco.
- O, to w takim razie gdzie reszta? - podszedłem do niego bliżej, jednak zachowałem dystans.
Nadal nic nie odpowiedział, jedynie wzruszył ramionami. Nabrałem sporo powietrza i powoli wypuściłem je opadając na ziemię.


Grim?

19 kwietnia 2015

Od Bad Ice

Leżałam sobie na plaży. Tego dnia nic nie chciało mi się robić. Wstałam ociężale i wskoczyłam do zimnej wody, która dla mnie o dziwo nie jest zimna. Popływałam trochę i wyszłam na ląd. Nagle brzegiem przebiegł wilk. Całkiem ładny. 
- Cześć, jestem Bad Ice. - Przywitałam się. 
Był już w połowie drogi więc mógł nie słyszeć. 
Postanowiłam, że powęszę to go znajdę. 
Biegłam z łbem w dole. Nagle wpadłam na jakąś waderę. 
- O, sorki. - Powiedziałam wstając. 
- Nic się nie stało.... - Wadera chyba mnie nie polubiła. 
- Bad Ice...-Podałam łapę. 
- Dark Heaven. Nie podam ci łapy, nie lubię lodowych wilków. 
- Haha... Ja nie jestem lodowym wilkiem. Jestem Wilkiem Materii. Jednym z moich żywiołów jest lód, ale jest mi mało potrzebny. - Przewróciłam oczami. 
- Yhym. - Powiedziała i znikła. Wyparowała! 
Ale dobra... Nagle znów zobaczyłam tego wilka co rano na plaży. 
Tym razem podeszłam do niego i się przywitałam. 
- Witaj, jestem Bad Ice. 


Ktosiu? xD

Od Lavi'ego CD. Dark Heaven

- Nie ma powodu by zawracać im głowę - powiedział staruszek. - Możecie się sugerować imionami. Bad Ice... Lód, prawda. Dlatego może będzie mieć białe lub niebieskawe futro. Poza tym Lavi, powinieneś uprzedzać kiedy gdzieś idziesz. 
Oberwałem w łeb. Nawet nie dał mi się wytłumaczyć. Zapytałem się teraz czy mogę iść z Dark Heaven zobaczyć Bad Ice. Tak w ogóle, po co im takie imiona? Mogłyby sobie zmienić na jakieś jednowyrazowe. Uśmiechnąłem się i wybiegłem z jaskini. Kronikarz poszedł jeszcze się czegoś dowiedzieć. Dav podążała za mną. Chociaż nie. To ja za nią. Była tropiącą, a więc sobie szybciej poradzi w znalezieniu innych. Po chwili zatrzymała się. Zaczęła się rozglądać. Coś zaszeleściło w krzakach i usłyszałem łamanie gałązek. Po chwili na spotkanie wyszła nam jakaś wadera. Uśmiechnąłem się i podszedłem do niej. Wyciągnąłem w jej stronę łapę.
- Jak się nazywasz? - zapytałem. - Ja jestem Lavi, a moja koleżanka to Dark Heaven. Jeśli bym mógł zgadywać... Jesteś Bad Ice?
Lekko się zdziwiła, ale tylko to potwierdziła. Czyli Kronikarz miał rację. Skrzywiłem się i usiadłem. Co teraz mamy zrobić? Nie wiem jak sprawdzać innych. Znaczy w ten sposób. Spojrzałem na Dav.
- Może coś zaproponujesz? - uśmiechnąłem się. - Chyba, że nowa koleżanka ma jakiś plan.


Dav? Ice?

Od Zero Black Fire CD Taravii

- Nie, poradzę sobie. - Położyłem uszy po sobie i szybko zniknąłem za pagórkiem. 
To nie daleko - Pomyślałem. A z resztą, po co mi teleportacja? Szybko znalazłem się na miejscu. Akurat w rowie. Lekko wyjrzałem ze swojej kryjówki. Przede mną stał odwrócony wilk. Przybrałem postać demona i wyruszyłem na łowy. Przeskoczyłem go i dałem charakterystyczny uśmieszek zabójcy. 
- Kim jesteś?! - Krzyknął. 
- Ciiiiii...Oj kochaniutki nie myślisz że pora na śmierć? - Zapytałem. 
- Zostaw mnie! 
- Cóż, pani Śmierć dała mi na ciebie zlecenie. Powiedziała że byłeś niegrzeczny. - Wziąłem wilka za fraki i podniosłem do góry. 
- Puść mnie! Nic do ciebie nie mam! - Wyrywał się. Zacisnąłem swoje pazury tak, aby wilk poczuł lekki ból. 
- Teraz wybierz metodę bólu. Jest Straszna,Przerażająca i Przerażająca. 
- Żadna! - Krzyczał dalej się wyrywając. 
- Ok, to przerażająca. - Uśmiechnąłem się szyderczo. 
Rzuciłem nim o ziemię. Wzleciałem niewidocznie w powietrze i przyglądałem się mu co robi. 
- Gdzie on się podział? Pewnie mnie zostawił. - Powiedział. 
- To dopiero początek zabawy. - Wyszczerzyłem kły. 
Poziom pierwszy! 
Znów zeszedłem na ziemię. Stanąłem za wilkiem, lecz już w swoim prawdziwym ciele. 
- A ty to kto?! - Rzucił się na mnie. 
- Morderca. - Odepchnąłem go na bok. 
- Aha, nie pokonasz mnie! - Krzyknął i jakaś siła przygniotła mnie do drzewa. 
- ...ZABIJE CIĘ! - Krzyknąłem i nagle obok mnie pojawiły się dwa duchy. 
- Oj braciszku, nie radzisz sobie? - Duch zaczął mnie wkurzać. 
- Chodź Dream zajmiemy się nim. - Powiedział drugi i razem zaczęły biec do tego wilka. 
- Stać! Ja to zrobię. - Krzyknąłem. 
Wstałem i skoczyłem na wilka. Rozszarpałem go, a później zacząłem zakopywać jego flaki. 
- Zabierzemy jego duszę do Desmonta. - Powiedziały duchy i zabrały mi sprzed nosa ciało wilka. 
- I po sprawie. - Powiedziałem. Już miałem wracać gdy ujrzałem jakąś waderę. Wpatrywała się we mnie, lecz ja próbowałem to z ignorować. 
Teleportowałem się do domu. Znalazłem Taravię i poinformowałem ją o wykonanym zadaniu. 
- Zabiłem go. - Powiedziałem. 
- A gdzie ciało? 
- Dwa duchy zabrały je do Desmonta. - Powiedziałem. 
- KTO TO? - Krzyknęła. 
- Król zabójców. To on kieruje nami, abyśmy zabijali. Widocznie też był wilkiem śmierci. Może i cienia. 
- Aha...
- Dobra, nie wdrążajmy się w temat. Idę do domu. - Powiedziałem i wyszedłem. 


Taravia?

Od Dark Heaven

Dziś nudziło mi się niezmiernie i postanowiłam wyjść do świata. Jak spod ziemi wyrosła przede mną Charlene. Nie wiedziałam co ona robi centralnie przed moją jaskinią, przecież pragnęła spokoju.
- Cześć Charlene.
Przywitałam się z nią.
- No, hej.
Odwróciła głowę w moją stronę.
- Stoisz tu tak. Czegoś potrzebujesz?
Zapytałam obserwując ją.
- Nie, raczej nie. 
Odparła tajemniczo. Tkwiła w jednym miejscu.
- Na pewno?
Chciałam się upewnić.
- Na sto procent.
Przytaknęła wadera.
- A więc co tutaj robisz?
Spytałam marszcząc czoło.


Charlene?

Od Dark Heaven CD Lavi'ego

- Ja bym chciała w przyszłości założyć rodzinę i odejść do świata zmarłych z godnością. Mówimy o przyszłości, a ona może przyjść już jutro...
To były moje standardowe życzenia na przyszłość.
- Ciekawe marzenia. Takie dość typowe, no nie?
Zapytał basior .
- Bardzo typowe. Do szczęścia potrzebne mi tylko uznanie.
Odparłam z przekonaniem w głosie.
- Ok. A słyszałaś o tym, że chyba doszła do stada nowa wadera?
Zapytał podsumowując ten temat.
- Tak, słyszałam. Jej imię mrozi mi krew w żyłach... Bad Ice.
Otrzepałam się. Nie cierpię mrozu, ani lodu.
- Idziemy sprawdzić, czy serio jest taka zła?
Podskoczył Lavi. 
- Idziemy! Tylko nie wiem gdzie jest jej jaskinia. Nie szkodzi, jak zobaczę nieznajomą uznam, że to ona jest Bad Ice. Przecież wiem jak wyglądają alfy, Fukari, Kikaru i Charlene.
Ale wydawało mi się, że doszły dwie nowe wadery...
- Ale jest też inna nowa - Arisa. Skąd mamy wiedzieć która jest którą?
Wzruszył ramionami.
- Może spytajmy alf?
Lavi nie odpowiedział, bo podszedł do nas Kronikarz.


Lavi?

Większość obrazków i zdjęć umieszczonych na blogu nie jest naszego autorstwa.

Proszę o nie kopiowanie treści z bloga w celach własnych bez wiedzy administratorki.

Szablon wykonała Fragonia dla bloga
Sisters of The Template