- O jejku, jaka ty jesteś słodka!- powiedziałam sarence.
Sarna spojrzała się na mnie i pobiegła do jelenia.
- No, dobra... Zjem coś innego.
Ujrzałam drzewo z jabłkami, wskoczyłam na drzewo i zepchnęłam jabłka na ziemię.
- Mus to mus. - popatrzyłam na jabłko i je zjadłam.
Gdy jadłam jabłka zobaczyłam dzika. Jako że gdy byłam mała dzik zaatakował moją matkę, teraz się odwdzięczę. Chciałam tylko trochę poturbować tą dziką świnię, ale zbudził się we mnie instynkt łowiecki, i go zabiłam. Pomyślałam:
- Jak już zabity to nie przywrócę go do życia.
Teraz zamiast delektować się jabłkami, delektowałam się dzikiem. Usłyszałam szelest. Zobaczyłam, że normalne krzaki trzęsą się jak galaretka. Bałam się sprawdzić co tak szeleści, więc ignorowałam to. Nagle usłyszałam wrzask samca:
- Ałaaa! - momentalnie odskoczyłam od dzika.
*Co tam morze się dziać?*
Ujrzałam samca całego w kolcach. Odezwał się:
- Taki niepozorny krzaczek, a tyle kolców...
- N-nic Ci nie jest? - spytałam.
- Nie, oprócz tego że jestem cały w kolcach.
- Mhm...
- Oj, nie przedstawiłem się, jestem...
Jakiś samiec może dokończy? :)