Spojrzałem na basiora. Był dość drobny, ale nie przypominał wadery. Jednak zaproponował mi jedzenie - to oznaczało, że RACZEJ nie był wrogo nastawiony.
- Nie przedstawiłem się. Hiro jestem - skinąłem głową - wybacz brak manier. Przerwano mi dziś dość piękny sen. - Wyciągnąłem do niego łapę. On natomiast spojrzał na nią, po czym z lekkim wahaniem potrząsnął.
Zauważyłem, iż napięcie w jego oczach ustępuje miejsca relaksowi, choć widać było wciąż małe ogniki niepokoju. Cóż, wyglądam jak wyglądam, nie ma co się dziwić.
- Chodź, do mojej jaskini to tędy - wskazał mi drogę między drzewami, po czym sam między nie wskoczył - jestem Yuki. Od kiedy jesteś w watasze? - Zapytał mnie, nie odwracając się.
Pomyślałem, licząc w myślach i starając sobie przypomnieć jak najwięcej. Po chwili dopiero odpowiedziałem z niepewnością:
- Myślę, że kilka tygodni. Jestem dość nowy. - Spoglądałem na basiora. Czułem, że mogę mu zaufać. - Chcesz pewnie wiedzieć jak się tu znalazłem?
Yuki skinął łbem potakująco, zwalniając i wyrównując krok ze mną.
- Chętnie posłucham. - Uśmiechnął się. Ja natomiast zacząłem opowiadać, pominąłem co mniej ważne, prywatne i niepotrzebne fakty, a także te, które wolałbym zapomnieć. Nie wiem ile pominąłem przez niepamięć, ale przez dobre dwadzieścia minut opowiadałem o sobie i o swoich wędrówkach. Yuki kilka razy spoglądał na moje blizny, co mi nie przeszkadzało, nie raz nie dwa aż otworzył szerzej oczy, słysząc jak wiele pełnych adrenaliny wędrówek ukończyłem.
- I wtedy trafiłem tu - zmyśliłem opowieść jak trafiłem do watahy. Część zapomniałem, a w resztę i tak nikt by nie uwierzył, więc zawsze zachowuję to dla siebie. Wyraz mojego pyska nie zmienił się, oczy pozostały wciąż chłodne, i nie sposób było odróżnić kiedy zmyślam.
- No to niezły kawał przygód za Tobą - Rzekł Yuki i wskazał na jaskinię przed nami - oto mój dom. Wejdziesz? - Zapytał, na co ja skinąłem głową i przygotowałem się na wszystko.