*parę miesięcy później*
Rozejrzałam się po jaskini, upewniając się, że wzięłam najpotrzebniejsze rzeczy. To ten dzień. Dzisiaj wyruszam w niekończąca się podróż. Szybko wybiegłam z jaskini, zostawiając za sobą tylko pył i ślady. Muszę się pożegnać z matką. I z resztą. Zwolniłam i poszłam w kierunku domu mamy. Gdy dotarłam, zastałam Kesame i Will oraz wszystkie małe śliczności. No, już nie takie małe. Miały prawie półtora roku.
- Hej maluchy. - uśmiechnęłam się do nich.
- Czeeeeść! - krzyknęły ucieszone i podbiegły do mnie.
- Witaj, Rize. - usłyszałam łagodny, acz zmęczony głos matki. Podeszłam do niej i przytuliłam.
- Mamo, odchodzę. - powiedziałam. Will spojrzała na mnie. W jej oczach dostrzegłam jeszcze większy smutek, niż zazwyczaj. Zabolało mnie to. Ale musiałam odejść. Will westchnęła i uśmiechnęła się.
- Dobrze, skarbie. - powiedziała. - Tylko... uważaj na siebie.
- Dziękuję ci. - mocniej wtuliłam się w jej futro. Ciężko było mi opuścić rodzinną watahę, ale cóż. Może jeszcze kiedyś się spotkamy. Może wrócę.
*wieczorem*
Pożegnałam się już ze wszystkimi. Czas ruszyć w drogę. Niepewnie zrobiłam parę kroków. Już nie byłam w Watasze Smoczego Ostrza. Przede mną stał otwarty świat, pełen tajemnic i przygód.
- Żegnaj wataho! - krzyknęłam i pobiegłam przed siebie.
ŻEGNAJCIE! Rize odchodzi z watahy, by badać, podróżować i odkrywać świat.