- Nie chcę ci łamać serca, Corners. - powiedziałem, po czym powtórzyłem w myślach te słowa. - Ale...
Core nie słuchała mnie. Włożyła w uszy słuchawki i zamknęła oczy, oddając się muzyce. Ostatni raz spojrzałem na skrzydlatą waderę i złożyłem skrzydła. Gdy byłem prawie na ziemi rozłożyłem je, i lekko wylądowałem. Przez dziurę w chmurach, którą stworzyłem, zobaczyłem waderę rusza na przód i odlatuje. Biła się z myślami. Przynajmniej tak to wyglądało. Poleciałem do swojej jaskini i położyłem głowę na legowisku, po czym westchnąłem ciężko.
*parę tygodni później*
Rozejrzałem się dookoła. W oddali dostrzegłem białe futro White. Ucieszyłem się na jej widok. Podbiegłem do niej i objąłem czule.
- Cześć, Zefirze. - uśmiechnęła się i odwzajemniła uścisk.
- Tak dawno cię nie widziałem. - powiedziałem, patrząc jej w oczy.
- Przecież widzieliśmy się zaledwie wczoraj. - zachichotała cicho. Śmiech jest zaraźliwy. ja również zacząłem chichotać.
- White, kocham cię. - powiedziałem.
- Ja ciebie też, Zefirze. - uśmiechnęła się. Zamknąłem oczy i delikatnie pocałowałem białą waderę. Usłyszałem za sobą czyjeś kroki. Spojrzałem za siebie i zobaczyłem Corners.
Corners? ...