22 września 2015

ZAWIESZENIE!

UWAGA!

ZAWIESZAM WATAHĘ!

Powód jest raczej oczywisty - za mało zaangażowania zarówno z naszej jak i Waszej strony.
Wrócimy za tydzień, dwa, a może za miesiąc. Będziemy nadal próbować rozruszać watahę, a jeśli nie będzie się nam to udawać po raz enty, zamkniemy ją. Bo coś, co nie funkcjonuje, po prostu nie jest potrzebne.

Mam nadzieję, że mnie zrozumiecie. Przepraszam, a także chciałabym Wszystkim podziękować. Najwięcej jednak zawdzięczam Pasmo (asia678) i Ashy (lumino), które były aktywne przez ostatnie dni.

Taravia 

14 września 2015

Nieobecność



Przepraszam za moją kilkudniową nieobecność na watasze. Była ona spowodowana problemami z internetem, na co nie miałam wpływu. Serdecznie wszystkich przepraszam. Postaram się wszystko nadrobić i jak najszybciej przesłać zaległe opowiadania. 




  Serafina

Od Pasmo CD. Si

- Może zrobimy polowanie? - zapytałam
- A na co?
- Jelenie.
- Ok.
Szukaliśmy stadka jeleni. Nie mogliśmy ich znaleźć. Gdybym była sobą to bym poleciała.
- Rozdzielmy się.
- Dobra.
- Za 10 minut w tym miejscu?
- Dobra.
Szukaliśmy. Zobaczyłam stadko jeleni 2 kilometry dalej od miejsca spotkania. Jak doszłam, Si już wrócił.
- I co?
- I nic. A u ciebie?
- 2 kilometry stąd jest stado jeleni.
- Idziemy.
Ruszyliśmy. Złapaliśmy po jednym jeleniu. Rozeszliśmy się do swoich jaskiń.

13 września 2015

Od Ashy - cz. III

- Nishan - odparł po chwili mężczyzna. - Możesz zwać mnie Nishanem.
Kiwnęłam głową. Chłód nadal mi doskwierał.
- To... rzadkie imię - skomentowałam dość głupio. Nie myślałam nad tym, co mówię. Skupiałam się wyłącznie na zasłanianiu ciała przez wzrokiem mężczyzny.
- A jak ciebie zwą, Dziecię Nocy? - spytał z zaciekawieniem Nishan. 
- Asha. - Kichnęłam cicho, próbując nie szczękać zębami. - Lecz to nie jest imię, które nadała mi Matka. szczerze mówiąc, nawet nie pamiętam miana, które nadał mi Noc. Byłam młoda, nie zwracałam uwagi na podobne słowa. 
Nishan uśmiechnął się, lecz w w jego twarzy nie doszukałam się wyrazu pobłażania. Był to zwykły, miły, szczery uśmiech.
- Nadal jesteś młoda, Asho. Lecz w jednym masz rację - słowa, które często są przysięgami nie mają większego znaczenia. W końcu przysięgi to słowa, a słowa to wiatr. Tylko czyny są namacalnymi świadectwami naszego istnienia.
Znów kiwnęłam głową. Ulotność słów była kolejnym fundamentem nauk, które przekazywała swym dzieciom Noc. Ponownie kichnęłam.
- Jeśli nie chcesz przemieniać się z powrotem w wilka, lepiej znajdźmy jakieś ubrania - zauważył Nishan. - za chwilę całkiem zamarzniesz.
Prychnęłam.
- Gdzie niby w takiej dziczy chcesz znaleźć ubrania? Ludzie mieszkają wiele mil stąd.
Nishan tylko wstał, podszedł do mnie i wyciągnął w moją stronę dłoń. Nieśmiało zdjęłam jedną z rąk, osłaniającą piersi i podałam mu ją. Mężczyzna pomógł mi wstać, wciąż uparcie nieskrepowany swoją i moja nagością. Zaczerwieniłam się, lecz na szczęście nie utkwił wzroku tam, gdzie nie powinien. 
- Chodź - powiedział tylko, puszczając mą dłoń. Odetchnęłam z ulgą. Tak naprawdę nie wiedziałam, jakie ma zamiary... choć z drugiej strony, jeśli chciałby zrobić mi krzywdę, już dawno by mi ją wyrządził, prawda?
Ruszyliśmy przez gęsty las pokryty puchem. Niedługo potem Nishan przystanął.
- Czujesz to? Padlina.
Padlina? No dzięki. jeśli zamierza mnie odziać w futro kilkudniowego lisa, to już chyba wolę marznąć i przysłaniać się liśćmi lub biegać po lesie naga jak w dzień narodzin. Choć obie możliwości są dość krępujące.
- Jest. Niedawno skonał. - Nishan podszedł do truchła starego jenota. - Jest jeszcze ciepły.
Chwycił łapę zwierzęcia i złamał ją z trzaskiem. Kiedyś zapewne bym się wzdrygnęła, lecz lata w wilczym ciele oduczyły mnie podobnych zachowań. Były potrzebne do przetrwania. 
Nishan wyjął złamany, ostry piszczel w miejscu otwartego złamania i zaczął oskórowywać zwierzę. Smród był okropny. Odwróciłam twarz, nie chciałam patrzeć na obdzieranie ze skóry. 
***
Niedługo potem Nishan wywiesił poły futra na konarach i podszedł do mnie. Wyciągnął w moja stronę ramię, spoglądając pytająco. Kiwnęłam głową, pozwalając mu otoczyć się ciepłym ramieniem. Wtuliłam twarz w jego ciepłą klatkę piersiową. Wiem, że nie powinnam być tak blisko kompletnie nieznajomego mężczyzny i to w dodatku całkiem naga. 
Nishan prychnął z rozbawieniem. 
- Uważam, że to nie jest zachowanie godne damy.
Uniosłam głowę i zerknęłam mu w oczy, usiłując przeszyć go spojrzeniem moich zielonych oczu.
- Nie jestem damą. Jestem wilkiem.
Uwolniłam się z jego uścisku i wstałam. Natychmiast poczułam spojrzenie na plecach. Nie mogę się przyzwyczaić do chodzenia nago.
Odwróciłam się nagle i przyłapałam go na spojrzeniu w niewłaściwe miejsce. Zmrużyłam oczy.
- Czy gapisz się na mój tyłek, Nishanie od Nocnej Matki? - spytałam zimnym jak stal głosem.
Nishan wybuchnął śmiechem.
- To ci dopiero nieśmiała dziewica! A mówiłaś, że nie jesteś damą, lecz wilkiem.
- Ależ jestem wilkiem, zbereźniku. Nie poczułeś jeszcze na swej skórze muśnięcia mych pazurów.
- Ha! Chyba jednak wolałem cię w milczącej, wilczej postaci. Nie strzępiłaś wtedy języka bezpodstawnymi groźbami.
To mnie nieco rozjuszyło.
- Bezpodstawne groźby, tak? Nie myśl, że jestem jakąś tam panienką, która została omyłkowo wybrana przez Matkę. Teraz siedź cicho, bo inaczej zmienię postać i wydrapię ci te twoje śliczne, czarne oczęta pazurami.
- Uważasz, że mam śliczne oczęta? - zapytał setnie ubawiony Nishan. Naprawdę lubił się sprzeczać. I był strasznie denerwujący. Lecz tym pytaniem zamknął mi usta.
- Tu cie mam, wilczyco! Zakochałaś się we mnie po uszy.
Prychnęłam, po czym splunęłam na śnieg.
- Przepraszam bardzo, ale to nie ja gapiłam się na twój tyłek.
Nishan także prychnął.
- Chyba nie zabronisz mi odczuwać normalnych, męskich i wilczych instynktów, prawda?
- Wpadłeś! - krzyknęłam. Lecz jednocześnie usłyszałam czyjeś kroki za plecami.
Odwróciłam się błyskawicznie. 

Ciąg dalszy wkrótce.

Aktywność.

Jako, że w watasze nastała wiosna, robimy wiosenne porządki

Prosiłabym każdego z członków watahy o 

napisanie opowiadania 

lub 

zgłoszenie nieobecności

do KOŃCA WRZEŚNIA.

W przeciwnym wypadku wilk, od którego nie dostałam opowiadania, bądź zgłoszenia nieobecności, zostanie wyrzucony z watahy. 

Pozdrawiam,
Taravia.

12 września 2015

Od Si CD. Pasmo

Szliśmy już nad wodospad. Gdy byliśmy nad wodospadem, wodospad szumiał, siedliśmy na jednym z kamieni.
- Jak tam życie? - Zapytałem.
- Nawet dobrze. - Odpowiedział, popatrzyłem się w stronę lasu.
- A u ciebie? - Zapytał się Decimate.
- U mnie nie źle. - Popatrzyłem się na drobne rybki, które krążyły w jednym miejscu w rzece.
- Może coś porobimy innego? - Zapytałem.
- Pomyślę... - Powiedział Decimate.

Pasmo...

11 września 2015

Od Pasmo CD. Si

To byłam ja, Pasmo. Odkryłam nową moc kamuflaż. Basior był bardzo zdenerwowany. Nie wiedział kto to. Nie ujawnię tego daru. Niech się trochę pomęczy. Nagle słyszę:
- Kto tam?
Szybko zmieniłam się w Decimate i powiedziałam:
- To ja, Decimate.
- Aha, to wejdź.
Weszłam - jaskinia jest ogromna.
- Wiesz, Decimate, wydaje mi się, że ktoś mnie śledzi.
- Wyolbrzymiasz.
- Może naprawdę mi się coś przywidziało?
- Może pójdziemy do Wodospadu Dimrill.
- Ok.

Si?

Od Ashy - cz. II

Patrzyłam z powątpiewaniem na nagiego mężczyznę. Tak bardzo zapragnęłam znów stać się człowiekiem... Młodą dziewczyną z całym życiem przed sobą, zwinnymi, chudymi nogami, przykrótkimi, splatanymi włosami. Od zawsze nienawidziłam swego wilczego wcielenia, jednak teraz jeszcze bardziej zapragnęłam je porzucić. Spojrzałam z nadzieją na mężczyznę. Ten ukucnął i zerknął przyjaźnie. Powinnam być nieufna, dzika, nie dać się omamić uśmiechowi i urodzie nieznajomego. Mimo to zamknęłam ślepia i spróbowałam zebrać się w sobie. Instynkt podpowiadał mi, że własnie to mam uczynić. Odciąć się od świata. 
Przestałam patrzeć, słyszeć, czuć. Nie odczuwałam już obecności i spojrzenia mężczyzny. 
Nagle poczułam strach. Obezwładniający, duszący, paraliżujący.
Ale nie mogłam się bać. Strach zabija duszę. Strach to mała śmierć, a wielkie unicestwienie.
Niechaj przejdzie po mnie i przeze mnie.
A kiedy przeszedł, zwróciłam oko swej jaźni na jego drogę. Tam, gdzie przeszedł strach, nie ma nic.
Jestem tylko ja.
Nagle wzięłam głęboki oddech, wręcz duszący.
Otworzyłam oczy. Znowu zaczęłam słyszeć i czuć. 
Leżałam na miękkiej, pokrytej mokrym śniegiem. Moja skórę owiewał zimny, północny wiatr. Czemu było mi tak zimno, skoro zima była moim żywiołem? Skoro byłam pokryta grubym, czarnym futrem?
Ale zaraz... przeniosłam mój zamglony wzrok z nieba na dół, by spojrzeć na swoje ciało. Nie leżałam na boku, tylko na plecach. Spojrzałam na swoje ciało, a moim oczom ukazała się biała, delikatna skóra i dwie średniej wielkości piersi sterczące poniżej mojego obojczyka. Do moich kończyn powoli wracało życie. Poczułam moje dwie, chude ręce i długie nogi. Poruszyłam delikatnie dłonią i pogładziłam się nią po skórze. Była cała pokryta gęsią skórką, a gdzieniegdzie również bliznami i małymi rankami. To moje ciało, uświadomiłam sobie. Było tak obce i jednocześnie tak znajome. Nie było to ciało dziewczyny, która zapuściła się zbyt daleko nocą w las. To ciało kobiety, która przeszła wiele trudów, poczuła smak krwi i miękkiego ludzkiego mięsa. 
Zdołałam się podnieść, choćby do prostego siadu. Nadal nie mogłam się nadziwić. Jakim cudem mi się to udało? Jak wróciłam do ludzkiej postaci?
- Przestałaś się bać - usłyszałam znienacka niski, męski głos.
Drgnęłam jak oparzona. Nie zdałam sobie sprawy, że wypowiedziałam te pytania na głos. Zerknęłam w stronę, z której dochodził głos. W odległości może dwóch sążni siedział ten sam mężczyzna, który wcześniej kąpał się w rzece. Mrugnęłam kilka razy. Śnieg nadal nie przestawał padać.
- To wystarczy? - odezwałam się  ledwie o ton głośniej od szeptu, niepewna swojego głosu. - Wystarczy przestać się bać?
Mężczyzna wstał. Jego nagość przypomniała mi o moim wyglądzie i pospiesznie zasłoniłam piersi dłońmi i skrzyżowałam nogi. Uśmiechnął się z lekkim pobłażaniem. Był może dwie zimy starszy ode mnie. 
- Strach zabija duszę. Strach to mała śmierć, a wielkie unicestwienie. - Słyszałam już kiedyś te słowa. Były one częścią litanii przeciw strachowi, której Dzieci Nocy uczyły się na początku swej podróży. - Strach jest jedyną przeszkodą. Teraz wiesz, młoda wilczyco, że jeśli pokonasz strach, nic nie stanie ci na drodze. 
Wpiłam w niego spojrzenie moich zielonych oczu. czemu Matka mi tego nie powiedziała? Gdybym nie spotkała tego mężczyzny, pewnie już na zawsze pozostałabym w wilczym ciele.
- Zdradzisz mi swe imię, Dziecię Nocy? - odezwał się mężczyzna.
- Tylko pod warunkiem, że najpierw zdradzisz swoje - odparłam już pewniejszym tonem.
Mężczyzna znów uśmiechnął się z lekkim pobłażaniem.


Ciąg dalszy wkrótce.

10 września 2015

Od Si

Zimno poczułem już w kościach, choć deszcz powoli się kończył, ja wypatrywałem tylko jednej rzeczy... Sensu tego wszystkiego, kocham te dwie osoby, lecz muszę wybrać jedną. Deszcz się skończył.
Słońce obudziło się i miałem na pysku błogi stan tego, że w końcu przestało padać. Otrzepałem się z wody i wyruszyłem po jakąś małą zdobycz. Po paru godzinach zajadałem się królikiem, wbiłem pazury w ziemię. Ktoś jest za mną. Odwróciłem się, jednak nikogo nie było, przed oczami świsnęło mi coś brązowego, pewnie jakiś jelonek płatał sobie figle. Postanowiłem się przejść, poszedłem do lasu nad strumyk, usiadłem i przyglądałem się krukom, które kłóciły się o patyk do gniazda. Pomyślałem jeszcze o tym czymś co było w mojej jaskini, wiedziałem, że to był wilk samotnik lub z innej watahy, wątpię by był wrogo nastawiony. Kruki tym razem siedziały w gnieździe, ściemniało się, powściekałem się trochę z jednym z odważnych ptaków i poczułem zapach kogoś innego.

Wena wyjechała do Chin... Ktoś?

7 września 2015

A najwięcej opowiadań w tym miesiącu napisała...

Pasmo! (7 opowiadań)

Gratuluję! Na Twoje konto wpływa 500 L!

Chciałabym również przeprosić za spóźniony wynik - wszystko przez zamieszanie związane ze szkołą ;)

Od Zero CD. Taravii

Spojrzałem się na Taravię dziwnie. Nie wiedziałem o co jej chodzi. Patrzyła się na mnie tak, jakby chciała mi coś powiedzieć, ale nie mogła. Wzruszyłem ramionami, odwróciłem się i zobaczyłem nad sobą bladą, wielką dłoń wystającą z ziemi. Byłem przerażony jak nigdy. Takie stwory można spotkać tylko w piekle. Odskoczyłem jak poparzony i spojrzałem na nieprzytomną już Taravię. Poczułem, jak na mojej szyi zaciska się wielka ręka. Oplotła mnie i zaczęła rzucać po ścianach. Nie mogłem złapać oddechu. W ostatniej chwili ugryzłem to coś i puściło chowając się pod ziemię. Podbiegłem do wadery. Od razu wrzuciłem ją na swoje plecy. Mam mało czasu... Wzleciałem wysoko w powietrze. Po kilku godzinnym locie znaleźliśmy się w mojej kryjówce. 


Położyłem Taravię na kamieniu i sięgnąłem na półkę po kwiaty Chetris. Z racji, że wadera była nieprzytomna zrobiłem z tego eliskir do picia. Nalałem jej troszkę do pyska. Nic. Może za mało? Wlałem jej jeszcze trochę. Nagle gwałtowne się podniosła. Spojrzała się na mnie, a potem przejechała wzrokiem po jaskini. 
- Dobrze, że mi dałaś te kwiaty Chetris. - Uśmiechnąłem się.
- Gdzie jesteśmy? - Zapytała wstając. 
- Sam nie wiem, jak to miejsce nazwać, więc... Moja kryjówka poza terenami? - Zastanowiłem się. 
- Musimy wracać. Zajrzę do ksiąg, może tam jest coś o tym stworzeniu które nas zaatakowało. 

*Po powrocie* 

Taravia przejrzała pół swojej "biblioteki". 
- I co, masz coś? - Zapytałem znudzony. 
- Niestety nie... Będę czytać dalej, a Ty idź do swoich "kolegów" i sam spróbuj się czegoś dowiedzieć. - Mruknęła. 
Przytaknąłem i wyszedłem. 

Taravia? Brak weny :/ no i szkołaaaa xd :P

1 września 2015

Od Pasmo CD. Decimate

Poszliśmy z Decimate na polowanie. Był jakiś nieprzytomny. Zapytałam się:
- Co ci jest?
- Nic - wybełkotał.
- Może zaczniemy to polowanie?
- A na co będziemy polować?
- A jak chcesz?
- Proponuję jelenie.
- Ok
Szukaliśmy zwierząt, ale żadnych nie było.
- Co jest? - zapytałam.
- Nie wiem.
- Polecę i zobaczę.
- Dobrze.
Poleciałam. Po jakiejś chwili widzę stado jeleni. Powróciłam do Decimate. I powiedziałam:
- Jest małe stado jeleni tak z dwa kilometry stąd. Ruszamy?
- Tak.
Poprawił mu się humor. złapaliśmy dwa jelenie. I wracaliśmy do swoich jaskiń.

Decimate??? Brak wwwweeeennnnyyyyy.

Większość obrazków i zdjęć umieszczonych na blogu nie jest naszego autorstwa.

Proszę o nie kopiowanie treści z bloga w celach własnych bez wiedzy administratorki.

Szablon wykonała Fragonia dla bloga
Sisters of The Template