2 września 2017

Od Harbingera cd. Ingreed

Przymknąłem oczy.
- Tak, możemy.
Siedzieliśmy w ciszy. Ingreed zaczęła nucić melodię, która zlewała się wraz z dźwiękiem deszczu.
Nie mogłem jej rozpoznać. Wsłuchiwałem się w jej cudowny głos, a właściwie tylko małą część tego, co jeszcze w sobie skrywa. Nagle przerwała. Obróciła się w moją stronę i przycisnęła swoje usta do moich. Scena jak z jakiejś baśni. Gdzie księżniczka spotyka księcia. Tym razem okazuje się jednak, że książę wcale nie jest wybawcą, a sam potrzebuje pomocy. Księżniczka nie jest sierotą, potrafi zadbać o siebie, o całe królestwo. Wadera oderwała się ode mnie i zgrabnie zeskoczyła ze skarpy.
- Idziemy? - zapytała.
- Oczywiście.
***
Zasnąłem dopiero nad ranem, kiedy przestało padać. Taravia już dawno gdzieś poszła. Leloo spał na swoim kamieniu. Ingreed zwinięta w kulkę kurczowo przyciskała się do ściany, prawdopodobnie dlatego, że była ciepła.
***
Obudził mnie słodki, kwiatowy zapach. Niechętnie się przeciągnąłem i rozejrzałem po jaskini. Byłem sam. Wyszedłem na zewnątrz, a tam spotkałem Ingreed.
- Co robisz, słońce?
Zaśmiała się pod nosem.
- Listę gości.
- Tak? Kogo już na nią wpisałaś?
- Mamę, tatę, Loedię, Asacrifice, Nicolay'a...
- Nie zapominaj o mojej ulubienicy, Kesame! Musi być.
- Nie zapomniałam — powiedziała z oburzeniem — do tego Nathing, Nocta i Will z dziećmi oczywiście. Ariene, Boomerang, Cynthia.
Zamyśliła się na chwilę i ukradkiem spoglądała na mnie.
- A ty, kogo chcesz zaprosić?
- Oczywiście Gavina. Do tego Rebeliah, Kalistę Lagunę Merlin, Pixy i...
Przerwała mi.
- Czy nie za dużo jest wader na twojej liście?
- A jesteś o nie zazdrosna?
- Nie. - westchnęła — no dobrze, głównych gości mamy. Oczywiście na oficjalnej części będzie cała wataha, ale później, jeśli będziemy chcieli jeszcze coś ogłosić, myślę, że możemy zawęzić krąg do tych wilków.
Coś ogłosić? Tylko co...
- Jestem ci teraz potrzebny?
- Nie.
- To dobrze, idę do Kesame. Do zobaczenia.
Pokiwała głową, nie odrywając się od swojego zajęcia.
Od razu zacząłem biec. Długimi susami przemierzałem ośnieżony las. Już po kilkunastu minutach byłem w centrum, w sklepie mojej drugiej ulubionej wadery.
- Cześć Ayame.
- W końcu jesteś! Podobno w końcu weźmiesz ślub z moją siostrzyczką. Matka się wygadała.
- Podobno.
Kesy zrobiła zmartwioną minę.
- Pokłóciliście się?
- Nie. Tak się tylko droczę.
- Aha. Po co przyszedłeś?
Podszedłem do niej bliżej i spojrzałem na nią z góry.
- A nie mogę?
- Nie-e. A teraz się zmywaj.
- Już, już. Ach! Jeszcze jedno jak tam kreacja dla In?
- Nie wiem co mam zrobić. Będzie niespodzianka.
Roześmiałem się i pokiwałem głową.
- Widzimy się w pełnię.
- Tak jest!
***
Nastał kolejny wieczór. Został jeden dzień. Godziny zamieniały się w sekundy. Na nic nie miałem czasu ani ochoty, aż w końcu nadszedł ten moment. Nie rozmawiałem z Ingreed od czterdziestu ośmiu godzin. Zastanawiałem się kilka razy czy nie wybrać się na polowanie, ale doszedłem do wniosku, że to zbędne. Powietrze tego dnia było ostre. Blade promienie słońca odbijały się w moim szafirowym kolczyku, który dzień wcześniej zrobiła mi Ayame. Na niebie nie było ani jednej chmury. Skuliłem uszy i powolnym krokiem ruszyłem w stronę cmentarza. Na miejscu zastałem tylko kilka wron. Przysiadłem pod wielkim, suchym dębem i czekałem. Wpatrywałem się w jeden punkt.
- Cześć tato.
Były tam. Dwie niewyraźne postacie. Miriyu i Gwendoline.
- Wychodzisz za Ingreed. Czekałam na to całe swoje życie! Nawet teraz, liczę, że pozwolisz wziąć nam udział w tej uroczystości.
- Tak, pozwolę.
- To do zobaczenia.
I już ich nie było. Pokręciłem głową. To absurdalne. Słońce powoli znikało za horyzontem.
***
Polecam tę muzyczkę i obowiązkowo tłumaczenie


W świątyni zebrani byli już wszyscy. Czekałem tylko na nią. Nerwowo rozglądałem się przed wejściem, aż w końcu się pojawiła. W kryształowej tiarze, tej, którą podarowałem jej na zaręczyny. Do tego miała przyozdobiony ogon małymi, szklanymi piórkami, które były prawie niewidoczne. Dziś była wyjątkowo pewna siebie.
- Jesteś gotowy?
Zaśmiałem się nerwowo.
- Czekałem na to od ośmiu lat.
Ruszyliśmy. Ramię w ramię, przez nawę główną. Wszystkie oczy były wpatrzone właśnie w nas. Nawet Mira i Gwen się pojawiły.
Przy ołtarzu stał Zero. Kiedy już tam dotarliśmy, skłoniliśmy się, jak mówiła tradycja. Ojciec mojej przyszłej żony zaczął mówić.
- Zebraliśmy się tu wszyscy, aby powiązać tych dwóch węzłem małżeństwa na oczach wszechobecnych bogów — powiedział. - Czy chcecie dobrowolnie i bez żadnego przymusu zawrzeć związek małżeński?
- Chcemy. - Odpowiedzieliśmy bez zająknięcia.
- Czy przysięgacie wytrwać w tym związku w zdrowiu i w chorobie, w dobrej i złej doli, aż do końca życia?
- Przysięgamy.
- Czy przysięgacie wychować swe potomstwo w szacunku dla dobra watahy i miłości do bogów?
- Przysięgamy.
- A teraz złóżcie przysięgę.
- Ja, Harbinger, ślubuję miłość i wierność, a także, że Cię nie opuszczę aż do śmierci, Tobie, Ingreed, przed bogami i wszystkimi tu zebranymi.
- Ja, Ingreed, ślubuję miłość i wierność, a także, że Cię nie opuszczę aż do śmierci, Tobie, Harbingerze, przed bogami i wszystkimi tu zebranymi.
- A teraz złóżcie pocałunek tu, przed bogami, aby przypieczętować wasze przysięgi.
Nachyliłem się i pocałowałem ją lekko tylko dlatego, że musiałem powiedzieć jej coś bardzo ważnego.
- Na wieczność Ingreed – szepnąłem.
- Na wieczność.
Dookoła nas rozległo się wycie. Dostaliśmy liczne gratulacje. Kiedy reszta watahy się rozeszła, a została tylko rodzina oraz dobrzy przyjaciele Cynthia oficjalnie oświadczyła, że odchodzi. Ingreed w tym momencie nie kryła łez podobnie jak jej matka. Rozstaliśmy się o świcie. Zostałem tylko ja i Ona. Przysiedliśmy na skale i przypatrywaliśmy się, jak wschodzi słońce. In oparła o mnie swoją głowę.
- Wiesz... W momencie przysięgi wróciły do mnie wszystkie wspomnienia. To jak bawiłeś się ze mną, kiedy byłam mała. Kiedy dawałeś mi prezenty, uczyłeś mnie, opiekowałeś się...
- Znam Cię od zawsze Ingreed.
- Będziesz mnie zawsze kochał, kiedy nie będę już młoda i piękna?
- Zawsze.

Żono? Co teraz?

Większość obrazków i zdjęć umieszczonych na blogu nie jest naszego autorstwa.

Proszę o nie kopiowanie treści z bloga w celach własnych bez wiedzy administratorki.

Szablon wykonała Fragonia dla bloga
Sisters of The Template