14 września 2017

Od Obliviona

Rozejrzałem się dookoła. Wszędzie chodziły wilki. Westchnąłem, spuściłem łeb i poszedłem przed siebie. Może przysłużę się watasze polując? W końcu takie moje zadanie. Jak na razie postanowiłem zapolować sam. Zacząłem niuchać powietrze. Wyczuwałem zapachy wilków. Każdy inny, dużo mówił o towarzystwie. Pobiegłem przed siebie, nadal szukając zapachu ofiary. Krajobraz powoli się zmieniał. Zniknęły wilki, pojawił się ciemny las. Powąchałem powietrze, otwierając pysk by zapach dotarł do kubków smakowych. W końcu poczułem znajomy zapach zająca. Nie może mnie usłyszeć. Przeniosłem środek ciężkości na zad i powoli zacząłem się skradać do zwierzęcia. Delikatnie i bezszelestnie stawiałem łapy na zimnym podłożu. Naprężyłem ciało, szykując się do skoku. Zając usłyszał mnie dopiero gdy na niego skoczyłem. Słyszałem jego płynącą krew, gdy zanurzałem kły w jego wierzgającym ciele. Przerażone zwierzę wierciło się i wyrywało.  Podrzuciłem zająca w powietrze, po czym złapałem bardziej komfortowo dla mnie. Poddusiłem ofiarę, a ta padła martwa. Zakopałem zwierzę, w celu zabrania go później do centrum. Teraz czas na kolejną zdobycz. 

***

Polowanie wyszło świetnie mimo pory roku. Złapałem parę zajęcy, sarnę, jelenia, paręnaście myszy i ziębę. Alfa widocznie byłą ze mnie zadowolona, więc ucieszyłem się. Postanowiłem sprawdzić jakie są tereny tej watahy. Przeszedłem kawałek i powąchałem powietrze. Nadal czułem silne zapachy wilków. Trochę mi zajęło sprawdzanie terenów owej watahy i doszedłem do wniosku, że jest naprawdę wielka. Mają tu idealne tereny do polowań i odpoczynku. Przeszedłem jeszcze kawałek po czym zatrzymałem się. Musze odpocząć. Pomyślałem i położyłem się na jednej z otaczających mnie skał. W dole widziałem wilki bawiące się na śniegu. Były w grupach. Oczywiste jest to, że byli przyjaciółmi. Przyjaciele. Przyjaźń z innym wilkiem. Dlaczego mnie to omija? Dlaczego nie mogę być taki jak inni? Dlaczego nie mogę mieć przyjaciół? Wbiłem pazury w ziemię i zacisnąłem zęby, powstrzymując się uronienia łzy. Westchnąłem głęboko i położyłem łeb na łapach. Usłyszałem szelest gałęzi za sobą. Poruszyłem uchem, lecz nie wstałem i nie spojrzałem, kto to. Pewnie i tak mnie nie zauważy. 
- Kim jesteś? - zapytał głos. Właścicielka głosu była waderą. Jej słodki zapach dotarł do moich nozdrzy. Rozejrzałem się dokoła, sprawdzający, czy ona na pewno mówi do mnie.
- Nigdy nie widziałam cię na tych terenach. Jesteś nowy w watasze? - kontynuowała. Lekko zmieszany odwróciłem się i zobaczyłem szarawą waderę. Jej oczy oglądały mnie z niewielkim zaciekawieniem. 
- Jestem Oblivion. Od niedawna należę do tutejszej watahy. - rzekłem, zastanawiając się, po co to powiedziałem. Ona i tak pewnie o mnie zapomni....

Kesame? Popiszemy razem? :)


Większość obrazków i zdjęć umieszczonych na blogu nie jest naszego autorstwa.

Proszę o nie kopiowanie treści z bloga w celach własnych bez wiedzy administratorki.

Szablon wykonała Fragonia dla bloga
Sisters of The Template