- Nie sądziłem, że Cię tak zobaczę - westchnąłem, patrząc z uwagą na Shante. Jej oczy powędrowały ku mnie, lecz nic nie odpowiedziała.
- Tu wszystko się zaczęło - szepnąłem, z lekkim wzruszeniem oglądając całe to miejsce. Piękny, górski krajobraz okryty grubą warstwą śniegu. A zaraz pod nim chłodny, kamienny klif. Dwa różne światy przeplatają się ze sobą, tworząc zupełnie inne miejsce. Ciemność, strach i niepokój rozpromieniony naturą i słońcem. Zupełnie jak nasza sytuacja. Najpierw źle i jeszcze gorzej. Coraz gorsze chwile. A teraz co? Światło, oczyszczające każdą spragnioną duszę. Coś, zmieniające każdego wilka.
- Niepokój, strach kanionu. Zaraz nad nim ciepłe, słoneczne promienie. Natychmiastowa poprawa, mogąca zmienić każdy detal. Nie przypomina Ci to czegoś? - popatrzyłem w jej oczy, a na moim pysku zagościł lekki uśmiech. Złociste oczy Shante delikatnie się zaszkliły. Patrzyła w moje oczy. Przez ciszę słyszeliśmy bicie własnych serc, a nasze oddechy spotykały się w tym samym czasie.
- Nie wiem, czy Ci to kiedyś mówiłem - popatrzyłem na naszyjnik zdobiący moją szyję. Chwyciłem go w łapę, by dokładniej się mu przyjrzeć.
Popatrzyłem na nią. Odwróciłem wisiorek, by pokazać jej napis, goszczący na odwrocie naszyjnika. Na złotym grawerze widniał napis ,, Zawsze będę przy Tobie ". Obdarowałem Shante uśmiechem, zdejmując delikatnie naszyjnik. Chwyciłem go mocno w łapy, by czasem nie wyślizgnął się w krater. ,, Będę", to słowo może mieć tyle znaczeń.
- Będę - powtórzyłem, odwracając wzrok w stronę gór. Zawsze.
Shante? :3