- Przyjaciółmi? - zadrżałam lekko wypowiadając te słowa.
Poczułam jak wiatr wprawia moje futro w delikatny ruch. Spojrzałam w oczy wilka, bez cienia jakichkolwiek uczuć. Rozpięłam łańcuszek. Mój wzrok powędrował ku niemu. Przeczytałam w myślach wygrawerowany na nim napis. Angel...
- Miał nasilić moją stronę anioła. - powiedziałam - Nawet nie wiesz jak trudno było mi go zdobyć. Ale zrobiłam to dla ciebie... ale ciebie to nie obchodzi.
Puściłam naszyjnik. Chwilę patrzyłam jak spada, jednak po chwili zniknął za chmurami. Poczułam chłód powoli docierający do każdej części mojego ciała. Wypuściłam powoli powietrze patrząc na parę lecącą do góry.
- Wiesz Zefir, słowami też można uderzyć. Czasami nawet silniej, niż pięścią... - mruknęłam. Walczyłam ze swoimi myślami w środku. Zatrzymałam wszystko w sercu. W moich oczach nie pojawiły się łzy, ani złamanie. A w głębi mnie szalała burza - Jak się teraz czuje twoja matka? Po odejściu Raidena?
Zobaczyłam w jego oczach nutkę zmartwienia.
- Źle. Bardzo źle. Niewiele je, jeszcze mniej chodzi. Wygląda jak nieszczęście...
- Martwisz się o nią? - pociągnęłam nosem.
On tylko kiwnął niepewnie głową.
- Pomyślałeś, że mogę skończyć jak ona? Mówisz, że możemy być przyjaciółmi. Chcesz łamać mi serce codziennie na nowo? - spytałam bez życia.
Sięgnęłam po słuchawki, by puścić "In The End" zespołu linkin park.
Zefir? słuchałam ten piosenki gdy pisałam