- Dziękuje... - wzięłam fiolkę i jedynie co zrobiłam to wypiłam półtora łyka. Nie chciałam skrzydeł na zawsze, chciałam tylko na chwilę, zobaczyć jak to jest... Uśmiechnęłam się w jego stronę.
- Możesz spać u mnie - uśmiechnął się i wyszedł z jaskini. Uniosłam uszy i uśmiechnęłam szerzej. Szybko poszłam spać, czekając na kolejny dzień...
****
Obudziłam się z lekkim trudem. Podniosłam się, czując na grzbiecie coś, czego... Nie sądziłam, że zdobędę. Były to skrzydła... Tym czasowe, ale jednak... Uśmiechnęłam się z łzami i nimi lekko machnęłam. Wyszłam z jaskini i spotkałam tam Chestera. Uśmiechnęłam się w jego stronę.
- No i?
- Postanowiłam, żeby nie stracić frajdy z tego, to na parę dni. Także... Co dalej?
- No, powinienem ci pokazać, jak to się robi. Rozłóż skrzydła. - za jego słowami, robiłam jego polecenia. Wyprostowałam je, żeby się przyjrzał. Sam to zrobił.
- Rób, to co ja - zaczął powoli machać skrzydłami tak, żeby widział, jak nimi skręcać, żeby wzbić się w powietrze. Po dłuższej chwili zaczęłam robić to samo, a po dłuższej chwili przestałam czuć grunt pod łapami.
- Woah..
- Latasz! - zaśmiał się i poleciałam z nim w powietrze. W końcu mogłam spełnić swoje marzenie... Mogłam latać nad chmurami, czuć wiatr we włosach, to, czego pragnęłam od zawsze... Zamknęłam oczy, dotykając łapami chmur. Po chwili Chaster zaczął lecieć nade mną. Otworzyłam oczy, żeby na niego spojrzeć. Wystawił język. Gdy zapadła noc, wylądowaliśmy, a ja złożyłam skrzydła z uśmiechem.
- Dziękuje ci...
- Od tego ma się przyjaciół - uśmiechnął się w moją stronę.
- No i?
- Postanowiłam, żeby nie stracić frajdy z tego, to na parę dni. Także... Co dalej?
- No, powinienem ci pokazać, jak to się robi. Rozłóż skrzydła. - za jego słowami, robiłam jego polecenia. Wyprostowałam je, żeby się przyjrzał. Sam to zrobił.
- Rób, to co ja - zaczął powoli machać skrzydłami tak, żeby widział, jak nimi skręcać, żeby wzbić się w powietrze. Po dłuższej chwili zaczęłam robić to samo, a po dłuższej chwili przestałam czuć grunt pod łapami.
- Woah..
- Latasz! - zaśmiał się i poleciałam z nim w powietrze. W końcu mogłam spełnić swoje marzenie... Mogłam latać nad chmurami, czuć wiatr we włosach, to, czego pragnęłam od zawsze... Zamknęłam oczy, dotykając łapami chmur. Po chwili Chaster zaczął lecieć nade mną. Otworzyłam oczy, żeby na niego spojrzeć. Wystawił język. Gdy zapadła noc, wylądowaliśmy, a ja złożyłam skrzydła z uśmiechem.
- Dziękuje ci...
- Od tego ma się przyjaciół - uśmiechnął się w moją stronę.
<Chaster?>