- Co ty robisz, Liria?
- Próbuję schwytać świwcidełka, które wyczarowałeś - odpowiedziałam radośnie z uśmiechem na pyszczku. - Zdaje się, że ponownie będę musiała ci podziękować. Tym razem jednak będzie to innego rodzaju prezent.
- Brzmi tajemniczo.
- Taki właśnie będzie - oznajmiłam. - Nico, proszę, zamknij oczy.
Nicolay posłusznie spełnił moją prośbę. Zbliżyłam się do niego i pocałowałam szepcząc: dziękuję.
Otworzył oczy i spojrzał na mnie zdumniony. Zapadło milczenie. Patrzyliśmy sobie w głębię źrenic, nie mówiąc zupełnie nic. Tłumił mnie czar tej chwili i nie pozwalał się poruszyć. Miałam wrażenie, że również Nico poddał się temu odrętwieniu. Czas zatrzymał się dla mnie. Poczułam bijące ciepło i... może miłość? Jedno wiedziałam na pewno, przede mną był wilk, którego nadzwyczaj miło było mi widzieć i mieć przy sobie.
Mijały kolejne sekundy i minuty, chociaż godziny nie miały znaczenia. Świat i mrok odpływały w nadmiarze szczęśliwości. Księżyc rzucał na nas srebrną poświatę, a tuż za nami spadła kolejna gwiazda.
Nicolay?