- Jesteś z Watahy Smoczego Ostrza. - zapytałam, śledząc uważnie każdy ruch Valkoinena.
- Mhm. - pokiwał łbem. - Od niedawna, ale jestem.
- To dobrze. Matka na pewno nie pozwoliłaby mi spacerować z kimś obcym. - mruknęłam ni to do siebie, ni to do mojego towarzysza. Szliśmy powoli przez las budzący się do życia.
- Jakie jest twoje stanowisko? - zapytałam.
- Jestem Kronikarzem, a ty? - odparł Valkoinen.
- Jestem wojowniczką. - uśmiechnęłam się. - Od dzieciństwa chciałam walczyć za watahę.
- Naprawdę? - zapytał nieco zdziwiony basior. Skinęłam głową. Po dłuższej chwili doszliśmy do wodospadów. Usłyszałam niepokojący dźwięk w krzakach. Poruszyłam nieznacznie uszami i wyciągnęłam szyję.
- Coś nie...
- Cii.... - uciszyłam basiora. Nie czułam żadnego obcego zapachu. Co to może być? W pewnym momencie dostrzegłam czarną kulę energii lecącą w naszą stronę. Tak, jak było na treningu. Wspięłam się na tylne łapy, a "pocisk" wpadł w moje łapy. Prawa łapa jak zwykle zaczęła świecić własnym blaskiem, niwelując energię. Po paru sekundach kuli już nie było.
- To coś miało zamiar nas ogłuszyć. - zakomunikowałam basiorowi, który niezbyt wiedział, co się dzieje. - Nie dałoby rady nas zabić. Miało za słabą energię.
- ...
- Nie jesteśmy tu bezpieczni. - westchnęłam.
Valko?