Spojrzałam na niego.
- T-To ja wolę chyba pytanie...
- Ale taki przyjacielski.
- Neron, pytanie.
- Shante, przestań... - stanął na przeciwko mnie.
- Ale o czym mi mówisz? Zmieniam, chce pytanie.
- Nadal ukrywasz w sobie emocje.
- Daj mi to cholerne pytanie - warknęłam cicho. Wstałam, prostując ogony - Zrozum. Nie zrobię tego.
- Bo się okłamujesz?
- Nie okłamuje!
- Dobra. Chcesz pytanie? Co do mnie czujesz? - to pytanie mnie zamurowało. Ledwo co stałam na prostych łapach. Wbiłam wzrok w ziemię. Co ja do niego czuję?
- M-Muszę iść - zaczęłam uciekać. To pytanie... Nie umiem na nie odpowiedzieć, nie potrafię. Próbowałam się zmienić w ducha, lecz nie mogłam. Miałam właśnie skręcić, gdy nagle Neron mnie zatrzymał, wpadając na mnie. Z hukiem wylądowaliśmy na ziemi.
- Aua...
- Shante? Wybacz... - pomógł mi wstać, aja szybko się odsunęłam.
- Neron, proszę...
- Nie. Musisz w końcu...
- CO? Co muszę?!
- Po prostu to powiedz.
- Nie wiem o czym ty mówisz!
- Shante powiedz to.
- ALE O CZYM TY DO MNIE MÓWISZ!?
- SHANTE, POWIEDZ TO.
- KOCHAM CIĘ! - ten moment trwał dla mnie jakby czas nagle zwolnił. Opuściłam uszy z ogonem, znowu przypominając sobie to, co dla mnie zrobił. Mój wzrok jakby zanikł w przestrzeni. Dlatego zawsze go widziałam, dlatego zawsze to go widziałam, kiedy myślałam, że dla mnie to będzie koniec.
Ale...
Kto by chciał taką jak ja?
Łzy zaczęły mi spływać po pysku.
- Shante, ja...
- Wiem. Nie przejmuj się... Ja i miłość? Ha... Haha... - zamknęłam oczy - Najlepiej p-po prostu zapomnij, że to mówiłam. - szybko moje ogony zrobiły parę ruchów i zniknęłam dla jego oczu. Szybko przeszłam przez bramę i zaszyłam się w kącie jaskini.
- Jak mogłam być taka głupia...? - schowałam pysk pod lapami. Chciałam zniknąć. Chciałam przestać istnieć. Zrozumiałam... Że go kocham, ale... Chyba sama wiem, że... Nie ja jestem dla kogokolwiek.
Neruuś? ;3