26 września 2017

Od Kirameki

Obudziłam się z konkretnym bólem głowy, przeplatanym z przeraźliwym głodem. Wydarzenia z poprzedniej nocy, pamiętałam jedynie przez gęstą mgłę. Aby choć ciut odświeżyć sobie pamięć, rozejrzałam się dookoła. Znajdowałam się w dziwnym, chłodnym, a co najistotniejsze-nieznanym mi dotąd jeszcze miejscu. Były kamienne ściany, gdzie nie dochodziła najmniejsza cząsteczka światła. Usłyszałam szelest, jakby ktoś przebiegł praktycznie za mym grzbietem. Szczątek zwierzęcia. Próbowałam się wsłuchać w to COŚ, jednak zagłuszyło mi nagłe, wilcze wycie. Nie potrafiłam skupić się na jednym punkcie. Z każdym słyszanym z zewnątrz szelestem przechodził mnie coraz gorszy dreszcz. Czy nie może nikt się wydzierać gdzieś dalej?!-fuknęłam w myślach.-Czy te cholerne liście nie mogą spadać dalej?!, lecz po drobnych przemyśleniach dało mi do myślenia, iż nikt nie wyłby bez powodu, więc w pobliżu może znajdować się jakiś smakowity kąsek.
Po raz kolejny, w czasie mojej nieuwagi, coś przebiegło z prędkością światła. Nawet nie zdołałam się odwrócić.
- Radziłabym ci się pokazać teraz!-krzyknęłam, aczkolwiek nie uzyskując odpowiedzi, moja złość tylko się rozbudziła. Nigdy nienawidziłam tego typu żartów ze strony wilków cieni, aczkolwiek intuicja mówiła mi, iż to jest inna istota niż wilk.
W pewnym momencie brzuch dosłownie skręcił mi się z głodu. Doznany ból od razu położył mnie na ziemi. Musiałam coś upolować. Żołądek boleśnie zaznaczał tę potrzebę. Z trudem wstałam. Ku szczęściu, jak przypuszczałam, stado jeleni nie osiadło zbyt daleko. Wyczołgałam się z jaskini.
Widząc słońce, odskoczyłam jak poparzona. Jeszcze chwilę wcześniej znajdowałam się w zupełnie ciemnej i odosobnionej dziurze.
Głębiej przyglądając się otaczającemu mnie środowisku, ujrzałam odrobinę śniegu, który powolutku się stapiał. Po przyzwyczajeniu się do klimatu, wszystko wyglądało tak pięknie, nawet te najprostsze oraz najzwyklejsze rzeczy; drzewa, krzewy, nawet śnieżnobiałe podłoże. Pomimo nieustającego cierpienia, byłam w stanie dostrzec ład w tej całej sytuacji. Wietrzyk przeszedł przez moje futerko, dodając trochę chłodu.
Podniósłszy się na cztery łapy, poczęłam polowanie. Wbrew pozorom, nie było aż tak źle. Sama wędrówka i zakradanie się do ofiary poszło całkiem, całkiem. Do momentu, kiedy musiałam zaatakować. Wybrawszy najsłabszego osobnika ze sfory, pobiegłam w jego stronę. Jako, że zwierzę posiadało chorą łapę, nie było w stanie uciec daleko. Kiedy rzuciłam się na jego grzbiet, ciało odmówiło posłuszeństwa. Czułam jak tracę panowanie nad samą sobą. Wystraszone jelenie staranowały mnie po drodze. Przed mymi oczami dominowała ciemność i nicość. Kompletny paraliż.
Straciłam przytomność.
~~~
Obudziły mnie nieznajome ślepia. Przyglądały się mi z zainteresowaniem.
- Kim jesteś?! - podskoczyłam zdenerwowana.-Co się stało?!
Nie widząc czemu poczułam, że mogę ufać owemu wilkowi. Czułam od niego przypływ dobrej energii, lecz w dalszym ciągu budził on u mnie liczne podejrzenia i pytania, na które brakowało mi odpowiedzi.
- Miałaś gorączkę i halucynacje. Już jest dobrze. Ciesz się, że cię znalazłem, bo inaczej nie wiem jak by się to wszystko skończyło.

Ktoś?

Większość obrazków i zdjęć umieszczonych na blogu nie jest naszego autorstwa.

Proszę o nie kopiowanie treści z bloga w celach własnych bez wiedzy administratorki.

Szablon wykonała Fragonia dla bloga
Sisters of The Template