8 września 2016

Od Asacrifice do Loedii.

- Chciałbym w końcu być dorosły, a nie zdany na swoich rodziców. - Mruknąłem leżąc na skale. - Mam już dość posłuszeństwa. Gdyby nie moja starsza siostra, byłbym w prawdzie pierwszy w kolejce do tronu. Może nagle siostrzyczka mogłaby zniknąć z ziemi? - Uśmiechnąłem się podle.
-Nie myśl nawet o tym As. Dobrze wiesz, że rodzice by cię wygnali, albo najlepiej zabili. Nie próbuj nawet.  - Fuknął November (Jak nie wiesz o kogo chodzi zajrzyj do postaci ;D) . 
- Ta, ale przecież zawsze można cofnąć czas. - Ponownie na moim pysku zawitał szyderczy uśmiech. 
- Masz rację, jednak mam co do tego pewne obawy. - Skrzywił się Sweet. - Nie umiesz jeszcze używać swoich mocy, więc jeśli coś pójdzie źle możesz wszystko spie***yć i ... I chyba będzie koniec.
- Dobra, wygrałeś. A teraz chodź, umówiłem się z mamą na obchód . - Powiedziałem i wstałem. Powoli skierowaliśmy się w stronę zatoki błękitnych mgieł. Odprowadziłem Sweet'a do jego jaskini na zboczu góry i przeteleportowałem się do centrum watahy. Natknąłem się przypadkowo na tatę, który jak zwykle wyprawił mi kazanie na temat ostrożności. 
- Słuchaj synu, przyszły następca tronu musi na siebie uważać. Nie wyobrażam sobie, aby coś się tobie stało. Wiesz gdzie jest Raiden? Nie mogę go znaleźć. - Powiedział mój ojciec. 
-Nie wiem. - Warknąłem i przemknąłem się pod jego łapami. W końcu zobaczyłem mamę na głazie, skąd widać tereny i pobiegłem tam. 
- Cześć mamo. Jestem na czas. - Powiedziałem wtulając się w jej miękkie futro. 
- To dobrze. Dziś pójdzie z nami Loedia. Wiesz, przyszła następczyni tronu także musi coś umieć. - Stwierdziła mama.
Jak tylko dorośnie i przejmie watahę, zniszczę ją i ja będę władcą... ~ Zagłębiłem się w swoich myślach.
- Tak tak masz rację mamo. - Przytaknąłem niechętnie. Mama uśmiechnęła się szczęśliwie, i spojrzała na ciemny las. Co chwilę widać było jakieś czerwone przebłyski więc mamę to zainteresowało.
- Co to może być? - Zapytałem nastawiając uszy. Zaraz poczułem silny nacisk na swoje plecy i chwytanie za moje nogi, więc już wiedziałem że to tata. Obróciłem się , zrobiłem beczkę w powietrzu i trafiłem na jego plecy. Chwyciłem się mocno zębami jego ucha i mruknąłem :
- Starzejesz się.
- Nie mów tak o tacie Asacrifice! - Fuknęła Loedia która właśnie pojawiła się na miejscu.

Loedia? :> Powrót! Jej :3 

5 września 2016

Od Nathing do Taravii

,,Nie ma śmierci za każdym kątem" nuciłam, przedzierając się przez las. W tym miejscu było ciemno i cicho, a krzaki co chwila wczepiały się w futro. Nikt raczej tędy nie chodził, na moje szczęście.
Dotarłam do niewielkiej, mrocznej polanki poprzecinanej nielicznymi smugami światła z małym kamieniem w najdalszym zakamarku. Podeszłam do niego i dotknęłam go łapą. Ułamek skały zalśnił w niewidocznych dotąd miejscach, gdzie był przekładany innym, jasnoszaro półprzezroczystym minerałem, jak w ozdobach koło dawnych świętych dla wielu kultów miejsc. Cofnęłam się o kilka kroków i przyjrzałam się dziwnemu głazowi.
- Jesteś - szepnęłam cicho. Z resztą kto miałby go stąd wziąć?
W koronach drzew buszował północny wiatr, który bardziej wyczuwałam niż czułam. Poza tym dookoła panowała kompletna cisza, a wśród drzew czuło się zaduch. Jeżeli nie zmierzam się ugotować powinnam szybko załatwić to, po co przyszłam.
- Pokarz mi, co robiłeś - powiedziałam.
Przez długą chwilę nic się nie wydarzyło. Zaczęłam zastanawiać się, czy nie oceniłam źle możliwości głazu. W końcu jednak jeden płaski kamień za nim zapalił się na kolor podobny do dziwnego kruszcu. Po kolei zaczynały świecić następne. Ruszyłam we wskazanym kierunku ostrożnie stąpając po znakach. Były zimne, co uznałam za przyjemną odmianę przy upale w puszczy. Ścieżka miejscami była przysłonięta krzakami i ledwo widoczna, odnajdywałem ją jedynie dzięki temu, iż emanował od niej srebrzysty blask. Droga dochodziła do krańcu lasu i kończyła się tuż przed łąką. Ostatnia wskazówka była ciepła. Wbrew pozorom dokładnie wiedziałam, o co chodziło magicznemu przedmiotowi.
- Wrócę później - oznajmiłam na głos. Na pewno mnie słyszał - Wezmę to - dodałam, podnosząc gorącą, owalną płytkę bez użycia mocy - Jako obietnicę.
Po czym obróciłam się i ruszyłam w drogę powrotną. Kamienie gasły za mną bezszelestnie.
Dotarłam do jaskini i chociaż było dopiero południe zapadłym w sen. Obudził mnie dopiero ciepły, należący do wadery głos, który szepnął:
- Nathing, śpisz?
Znałam go. Niechętnie otworzyłam oczy. Przede mną stała alfa watahy, we własnej osobie.

Taravia?

4 września 2016

KONKURS!

Uwaga, uwaga! Zgodnie z zapowiedzią, ogłaszamy konkurs!

Stanowiska bety nie można objąć ot, tak. Pokaż, na co Cię stać i udowodnij, że jesteś potrzebny watasze. 

WYMAGANIA | INFORMACJE:
   a) Czas na przesłanie opowiadania macie do końca września (30.09.16r.)
   b) Minimalna ilość słów to 2 000.  (LICZNIK SŁÓW: <KLIK>)
  c) W konkursie bierze udział wilk (jako jednostka), nie właściciel. Dlatego też, jeśli posiadacie np. dwa wilki, możecie wysłać dwie prace. 
   d) Każdy wilk może wziąć udział w tym konkursie jeden raz.
   e) Konkurs musi zmieścić się w jednym poście.
   f) Przy ocenianiu zwracamy uwagę na:
              - treść; ciekawość,             
              - długość opowiadania,
              - stylistykę (powtórzenia, sens),
              - ortografię i interpunkcję (w razie czego macie internet, spokojnie).

NAGRODY:
1. miejsce - 2 000 L, Czerwona Fiolka Czasu (nieśmiertelność),  STANOWISKO BETY
2. miejsce - 800 L, Eliksir Żywiołu, Czerwona Fiolka Czasu (nieśmiertelność)
3. miejsce - 500 L, Eliksir Mocy, Kwiaty Frencholis
Pozostali uczestnicy - 200 L, Zwierzęca bransoleta

Powitajmy Venus!

Znalezione obrazy dla zapytania magiczne wilki ze skrzydłami
autor nieznany

Idź tam, gdzie ja, a pokażę Ci cały świat... 

Imię: Venus 
Pseudonim: Vena, Dzieci kosmosu 
Wiek: 3 lata i 8 miesięcy
Płeć: wadera 
Charakter: Venus to wadera zamknięta w sobie. Większość czasu spędza na księżycu, sama. Nie lubi poznawać nowych wilków, ale trzeba mieć kogoś, kto dotrzyma Ci towarzystwa. Nigdy nie kłamie. Nie oszukuje. Nigdy nie zwala winy. Umie być waleczna i nie boi się wojny. 
Wygląd: Venus charakteryzuje się wielkimi, pięknymi, białymi skrzydłami. Jest cała biała, oczka ma jasne, w kolorze błękitnym. Jest szczupłą, średnią waderą 
Stanowisko: Zabójca 
Specjalizacja: Skakanie atakowanie 
Rasa: Wilk księżyca 
Żywioły: Księżyc, kosmos 
Moce: 
- teleportacja 
- lot bez skrzydeł 
- oddychanie w kosmosie 
Rodzina: Nieznana 
Partner: Szuka... 
Potomstwo: --- 
Historia: Venus trafiła do watahy obserwując ją z powietrza. Zobaczyła jej rytuały i zwyczaje. A ponieważ nie należała do żadnej watahy, postanowiła dołączyć. Dołączenie okazało się jednak pewnym trudem - wadera nie miała odwagi się zapytać. Stała ze smutną miną aż odleciała. Następny dzień postanowiła, iż czas przestać być aż tak nieśmiałą. Przyszła i wilki ją przyjęły. 
Przedmioty: --- 
Właściciel: Nocna Wilczyca

Od Jokera "Homunculus?!"

Szedłem sobie do biblioteki. Chociaż nie lubię czytać (XD). Napotkałem Darknę.
- Hej!! Co tam? - zapytałem.
- Nic... Co do tych oświadczyn...
- Tak? - nagle coś rąbnęło o ziemię jakieś dobre 60 m od nas.
- Co do...? - Dana nie dokończyła.
- UFO! - zacząłem "trząść portkami".
- Ogarnij się, Jo!
- Dobra, dobra. Podeszliśmy do dziwnej skały o kolorze zielonym. Darkna zaczęła ją otwierać, więc się przyłączyłem. Gdy skała została otwarta nic tam nie było. Jedynie jakiejś milion guzików. I jak to Joker robi kliknąłem jeden. Statek-skała wzleciał w powietrze.
- Brawo! Teraz nie mamy dowodów na istnienie jak to mówisz "UFO".
- Ale ja nie chciałem....
- Ty wiesz co? ODCZEP SIĘ!! - wadera poszła w inną stronę. A ja w inną. Kiedy poszedłem jakiejś 2 km przed siebie, zobaczyłem dziwny kokon (?).
- Co to do jasnej... - kokon zaczynał się wykluwać.
- O nie, o nie. POMOCY, PORÓD!! - Z jajka wydostał się dziwny... Homunculus?!?!
Wystraszyłem się! I uciekłem do jaskini Darkny.
- Dana, Dana!!! TO HOMUNCULUS!!!
- Że jak? Co to jest?!
- Nie wiem. - powiedziałem spokojniejszym głosem.

Darkna?

Powitajmy Mercedes!

Znaleziony obraz
autor nieznany 

Najważniejsze jest być sobą, najmniej - udawać.

Imię: Mercedes
Pseudonim: Merci, Merceda
Wiek: 3 lata i 8 miesięcy
Płeć: wadera
Charakter: Mercedes jest rozgadana i przyjacielska. Miła. Ma wielu przyjaciół. Jest szalona i ma różne pomysły, przez co często wpada w kłopoty. Niektórzy mówią, że ma w głowie "niepoukładane", ze względu na rasę jak i charakter. Wielbicielka chaosu i zniszczenia. Chciałaby zmienić Ziemię w swój raj, ale to tylko marzenie... 
Wygląd: Mercedes ma czarne futro z czerwonymi dokładnie takimi jak krew plamami na całym ciele. Oczy bardzo dziwne - jedno zielone, z wielkim zadrapaniem a drugie całe czarne: białko, tęczówka... Cała czarna kula! Jest niska i chuda. 
Stanowisko: Zabójca 
Specjalizacja: Tropienie, atakowanie 
Rasa: Wilk chaosu 
Żywioły: Ogień, chaos Moce: - teleportacja - zniszczenie - czytanie w myślach 
Rodzina: Nieznana 
Partner: Szuka... 
Potomstwo: --- 
Historia: Historia na pewno nie jest usypana kwiatami. Już pierwszy dzień nie miał sensu... Jej rodzina umarła sekundę po narodzeniu. Matka miała coś nie tak z ciążą, a ojciec zbyt kochał matkę siebie zabił. Mała Mercedes wyruszyła na poszukiwanie watahy. Samotność nie jest jej pisana. W dniu 3 urodzin znalazła Watahę Smoczego Ostrza. Hurra! 
Przedmioty: --- 
Właściciel: SweetWolf


1 września 2016

WIELKI POWRÓT!

Wraz z nastaniem września i powrotem szkoły powracamy i my! Zachęcam wszystkich do pisania opowiadań i dołączania! Jeszcze w ten weekend dodamy zaległe formularze i ogłosimy nowy konkurs, dlatego prosimy o sporą aktywność ;)
Planujemy również małe zmiany, ale na razie to tylko plany. Jeśli macie jakieś pomysły co do zmian, piszcie w komentarzach pod tym postem lub do graczki Ktosicek - czyli mnie :)

Pozdrawiamy! c:


Znalezione obrazy dla zapytania wolf smile

Większość obrazków i zdjęć umieszczonych na blogu nie jest naszego autorstwa.

Proszę o nie kopiowanie treści z bloga w celach własnych bez wiedzy administratorki.

Szablon wykonała Fragonia dla bloga
Sisters of The Template