13 sierpnia 2017

Od Nightshade cd. Cynthia

- Nie ma sprawy. - Przestąpiłam z nogi na nogę nerwowo i usiadłam blisko stołu. Cynthia również to zrobiła i z apetytem wgryzła się w perliczkę. Ja za to zaczęłam pochłaniać królika. Moje myśli z niewiadomego powodu błądziły ot, tak sobie. Myślami odpłynęłam do poprzedniego spotkania..
- Niektóre wilczyce są szczęśliwe, kiedy doczekają się własnych szczeniąt u boku partnera.. Tak się zastanawiam, Nightshade, może ktoś ci się podoba? - zabrzmiały mi w głowie słowa Cynthii. Czemu nagle mi się to przypomniało? Nie wiedziałam. Po chwili znowu odpłynęłam.
Miłość.. Słyszałam o niej, ale nigdy jej nie odczuwałam. Czyżby? Skupiłam się na wspomnieniach, które mi zostały, i zaczęłam je przeglądać. Przypomniały mi się Góry Północne, wędrówki po szczytach gór podszytych śniegiem. Polowania na kozice i świstaki, wiatr hulający po skałach, i jego brązowe oczy. Miękkie czarne futro, w które zawsze mogłam się wtulić. Był wyższy i potężniejszy od mnie, choć prawie dorównywaliśmy sobie wiekiem. Nocne polowania, pocałunki wymieniane po kryjomu..
Wspomnienie.
Jedno jedyne wspomnienie, jakie mi zostało z starego życia.
Zerwałam się na równe nogi.  Cynthia spojrzała na mnie z niepokojem. Serce waliło mi młotem, jakby nie chciało w to uwierzyć. Odczułam strach, przemożny strach. Coś nie chciało, abym przypomniała to sobie. Wiedziałam to jakimś szóstym zmysłem. Instynkt mówił mi wyraźnie: Uciekaj, uciekaj...
Przestałam panować nad swoim ciałem. Wpadłam na stół, który przechylił się z trzaskiem na bok. Wszystko poleciało w powietrze, rozbijając się. Figura, nad którą tyle pracowałam, wyleciała w moje łapy. Trzęsąc się, odłożyłam ją szybko i zwróciłam się w przeciwną stronę. Świat zawirował do góry nogami. Powietrze stało się duszne, nienadające się do oddychania. Upadłam, ale nie mogłam się podnieść. Kątem oka dostrzegłam metalową strzałkę wystającą z mojego karku. Wyjęłam ją i długo jej się przyglądałam. Białe piórka na jej wierzchu były praktycznie niezauważalne wsród mojej sierści. Na końcu była jakaś zaschnięta zielona maż, a wśród niej świeża, jasnoczerwona krew. Moja krew, uświadomiłam sobie. Czas zwolnił bieg, wszystko wydawało się irracjonalne. Świat nabrał kolorów, po czym znowu je stracił. Nagle duszna czerń zakryła wszystko, przykrywając mnie czarnym całunem, zatykając usta, odbierając mi przytomność.

<Cynthia? Wybacz, że tak długo czekałaś>

Większość obrazków i zdjęć umieszczonych na blogu nie jest naszego autorstwa.

Proszę o nie kopiowanie treści z bloga w celach własnych bez wiedzy administratorki.

Szablon wykonała Fragonia dla bloga
Sisters of The Template