29 sierpnia 2017

Od Mikatsu cd. Alshi

- Chętnie jeszcze porozmawiam o mojej piłce, ale też chętnie pogram – znowu się zaśmiałem po czym zerknąłem na małą waderę – ale to twój wybór czy chcesz zagrać.
- Wolę pograć At, więc jak.. zaczynamy? – uśmiechnęła się szeroko Alshi.
Zaczęliśmy grać piłką, trochę było ciężko.. piłka jest od nas trochę większa, ale jednak udało nam się, pograliśmy. Bawiliśmy się świetnie... poznałem w końcu jakiegoś szczeniaka z watahy.
~Ponad pół godziny później
Zacząłem dyszeć, jestem szczeniakiem, wiadomo, że mam więcej energii, ale nie siły niż dorosły wilk. Wziąłem kilka oddechów, popatrzyłem na moją towarzyszkę.. wyglądała tak samo na wycieńczoną jak ja. Uśmiechnąłem się do niej szczerze, a ona odwzajemniła uśmiech. Przez chwile milczeliśmy, musieliśmy odpocząć, podszedłem do rzeki, patrzyłem na nią przez chwile.. po czym napiłem się. Woda była... dobra, nie wiadomo z jakich przyczyn, zasmakowała mi, chociaż kiedyś też ją próbowałem, ale nie zasmakowała mi. Woda zmieniająca smak?
- Może się przejdziemy? – w końcu szczeniak przerwał ciszę.
- Możemy.. – uśmiechnąłem się – przejść się do drzewa Rees.
- Drzewo Rees? – popatrzyła na mnie ze zdziwieniem – dawno.. przy nim nie byłam.
Uśmiechnęła się do mnie i po cichu zaśmiała. Wyruszliśmy na spacer, biegaliśmy, skakaliśmy ... droga była dosyć długa (Jak dla szczeniaka), ale nie przeszkadzało nam to.
~Jakiś czas później
- Jesteśmy! – krzyknąłem.
Zerknąłem na Al, skakała z boku na bok.
- Parzą cię skały czy co? – spytałem zdziwiony.
Przekręciłem łepek na prawy bok.
- T-trochę – powiedziała krępującym głosem po czym próbowała ustać w miejscu.
Potem znowu nastała cisza. Zaczęliśmy szukać Drzewa Rees. Powinno być widoczne, a jednak nie widzieliśmy go, jakim cudem? Tego nikt nie wie... chociaż, mogło to być spowodowane gęstymi parami, ale w końcu zauważyłem drzewo, było cudowne... przypominały mi drzewo wiśni ze starej watahy. Ech, wspomnienia. Patrzyliśmy na drzewo, naszą sierścią powiewał chłodny wiatr zimy. Po chwili z mojej twarzy zniknął promienny uśmiech, a pojawił się grymas smutku i w jakimś stopniu nienawiści. Alshi na mnie spojrzała i spytała.
- Coś się stało?
- Tylko wspomniena, moja stara historia... raczej nie będzie cię to ciekawiło, ale mogę ci trochę opowiedzieć – odwróciłem się w jej stronę – chyba, że nie chcesz...


Alshi, chcesz posłuchać mojej historii? ;’)
(Sry, że dosyć długo czekałaś, brak weny i wgl, ale już jest)

Większość obrazków i zdjęć umieszczonych na blogu nie jest naszego autorstwa.

Proszę o nie kopiowanie treści z bloga w celach własnych bez wiedzy administratorki.

Szablon wykonała Fragonia dla bloga
Sisters of The Template