Postawił ostrożnie następny krok, lecz teraz jego łapa tak samo jak za każdym poprzednim razem zapadła się i zniknęła wśród miękkiego, białego śniegu, nawet jeśli bardzo starał się tego uniknąć.
Już wiedział, że nienawidzi zimy przez wszechobecną jasność, panującą dzięki temu białemu, sypiącemu się z nieba puchowi, od którego zbyt mocno odbijało się światło księżyca. Natomiast mróz w żadnym stopniu nie przeszkadzał Akky'iemu, gdyż był chroniony przez niezbyt grubą, acz dobrze trzymającą ciepło sierść, a jednocześnie przyzwyczaił się do tak niskich temperatur już jako szczeniak.
Gdyby posiadał zmysł węchu, dawno poczułby zapach obcego, lecz o jego obecności mógł się przekonać tylko dzięki pozostawionym na śniegu śladom, które szybko zaprowadziły go do poszukiwanego wilka. Nie miał pewności, że doprowadzą go właśnie do tego konkretnego osobnika, lecz mówiła mu to intuicja, a intuicja przecież nigdy nie zawodzi i tym razem także nie zawiodła.
Gdy tylko dostrzegł błysk czerwonych tęczówek schował się za drzewem, nie chcąc jeszcze zdradzać swojego towarzystwa. Krył się za następnymi konarami, aż w końcu położył się za zaspą śnieżną, skąd mógł obserwować jak basior o ciemnej sierści oraz czerwonej grzywce buduje bałwana. Tak dziecinne zachowanie powoli wyprowadzało Akkyachiego z równowagi, a skoro nie posiadał dużych pokładów cierpliwości, gdy nieznajomy się odwrócił został błyskawicznie powalony przez nieco większe ciało. Przy okazji Akky odgryzł głowę śnieżnej rzeźbie, nie mogąc znieść jej widoku.
Patrzyli sobie w oczy, próbując odkryć zamiary przeciwnika, lecz nie trwało to długo, gdyż Xarath zdołał zrzucić z siebie napastnika. Młodszy był pod wrażeniem, w pewnym sensie cenił osobników o dużej sile, a ten, mimo, iż miał już ślady zębów sadysty na uchu, to jednak pokazał, że nie jest słaby.
Przypadkowo ustawili się do siebie bokiem, więc mogli okrążać siebie nawzajem, warczeć, a jednocześnie prezentować swoje ciała, dopóki czarnooki nie zatrzymał się dokładnie naprzeciwko swojego dzisiejszego celu.
- Xarath, tak? - zapytał Akkyachi, choć doskonale znał odpowiedź.
- Skąd znasz moje imię? - warknął zaczepnie drugi wilk, odpowiadając pytaniem na pytanie.
- Wiem na twój temat całkiem sporo. Jestem twoim Panem, więc to logiczne, że muszę znać swoich niewolników - młodszy uśmiechnął się, lubieżnie oblizując wargi. - Jako twój Pan mam zamiar cię wytresować, aż będziesz mi całkowicie posłuszny. Co będziesz miał w zamian? Dobry s*ks i dużo wrażeń. Nie przyjmuję odmowy, więc możemy już iść do mojego mieszkania w Moskwie - korzystając z chwilowego zamyślenia Xaratha, domniemany Pan ponownie przewrócił go na plecy i nachylił się, by muskać oddechem jego ucho. - Tam odpowiednio się tobą zajmę... - szepnął, zagryzając się lekko na szyi demona, chcąc obudzić w nim adrenalinę, która zwiększy wrażliwość na dotyk.
Dzięki temu cała przyjemność jest większa, a właśnie o nią tutaj chodzi. Akky czerpie przyjemność z dominowania, a może ją dawać zdominowanym.
Xarath? Zgodzisz się na taki układ czy trzeba cię jeszcze bardziej przekonać? ( ͡° ͜ʖ ͡°)