- Spokojnie, to tylko ja - zaśmiałam się z ironią. Chciałam z nim porozmawiać, zapoznać się. Tak, wiem. Ja i zapoznawanie to pewno nic dobrego, ale czasami warto spróbować. Może przynajmniej on będzie w stanie wytrzymać ze mną chociaż jeden dzień w mojej jaskini.
- Opowiedz mi coś tam o Tobie - powiedziałam, udając małe zainteresowanie. Jego wygląd sam w sobie był już interesujący, więc zapewne życiorys był usłany niesamowitymi przygodami. Basior posłał mi serdeczny uśmiech i delikatnie otworzył pysk, by zacząć.
- Zaczęło się od tego, że moja matka podróżniczka poznała Juliena. Tak oto urodziłem się ja i moja siostra Nix. Ojciec chciał zostać we Francji, jednak w głowie mamy nadal widniały obrazy niesamowitych, egzotycznych krajów. Rozdzielili nas, a ja zostałem z matką. Zwiedziłem całą Irlandię i Wielką Brytanię, raz też Islandię. Mnie nudziło ciągłe podróżowanie, zmiany i tak dalej, więc kiedy wkroczyłem na ścieżkę dorosłości, odłączyłem się od mojej rodzicielki i przybyłem tutaj, do watahy Smoczego Ostrza - posłał mi pogodny uśmieszek.
Czyli miał szczęśliwe, barwne dzieciństwo. Francja, Irlandia, Wielka Brytania - hasła, których nigdy osobiście nie poznałam. Niesamowite chwile w gronie rodziny. Kochająca matka chcąca zapewnić swojemu szczeniakowi najlepsze życie. Zabierała go w różne zakątki świata, by on mógł się kształcić w innych kulturach. Ja nigdy nie miałam rodziny, przyjaciół, nawet znajomych. Nikt się mną nie interesował, byłam wyrzutkiem i pasożytem wilczego społeczeństwa. Robakiem, nadającym się tylko do zdeptania. Sytuacja wcale się nie zmieniła, ale to już przyzwyczajenie. Zamknęłam szybko oczy, a łapą przykryłam prawe oko, by Pluviam nie dostrzegł ślepoty. Nie potrafiłam się powstrzymać, moje oczy zeszkliły się, a po policzku poleciała słona łza. Coś we mnie pękło. Przecież halo, muszę się wziąć w garść. Co ja wyprawiam.
Pluviam?