21 sierpnia 2017

Od Mikke do Mizuki

Noc. Mama spała, a raczej... hm, czuwała przy nas półprzytomna. Przytuliłem się do niej.. Otworzyła oczy, spojrzała na mnie i uśmiechnęła się, po czym znów zasnęła z głową u góry. Mama byłą zmęczona. Wiedziałem to. Postanowiłem, że coś dla niej zrobię i upoluję mysz. Dla niej, na śniadanie. Dawno nie jadał, tylko oddawała nam swoje posiłki. Wstałem i podreptałem do wyjścia. Mama pewnie by mi nie pozwoliła wychodzić o tej porze, ale się nie dowie o tym.
- Co ty robisz? - usłyszałem mamroczącą siostrę. Przestraszyłem się, bo myślałem, że wygada wszystko mamie. - Zostaw te marchewki.
- Tak, tak, zostawię. - powiedziałem uspokajająco. Ciekawe, Kio mówi przez sen. Odetchnąłem cicho i wyszedłem z jaskini. Powoli szedłem, a gdy zacząłem biec, musiałem co parę minut stawać, by odpocząć. Usłyszałem, jak ktoś się śmieje. Spojrzałem w lewo, gdy nagle poczułem, jak ktoś we mnie wbiega z prawej strony. Nie był to dorosły wilk, bo połamał by mi wszystkie kosteczki i udusił. Leżała na mnie mała, szaro-niebieska waderka. Miała duże, śliczne niebieskie oczy, które podczas biegu były prawdopodobnie zamknięte. Gdy mnie zobaczyła, szybko ze mnie zeskoczyła i spojrzała na mnie. Wstałem i posłałem w jej kierunku uśmiech.
- Cześć. - powiedziałem, po czym wyciągnąłem w jej kierunku łapę.

Mizuki? Zaczynamy opki?

Większość obrazków i zdjęć umieszczonych na blogu nie jest naszego autorstwa.

Proszę o nie kopiowanie treści z bloga w celach własnych bez wiedzy administratorki.

Szablon wykonała Fragonia dla bloga
Sisters of The Template