- Zefir, musimy wracać. - powiedziałam.
- Racja, ale co z twoim bratem? - uniósł brew w górę zaciekawiony.
- Zostaje tutaj, nie jest typem wilka który musi się podporządkowywać innym, oraz przestrzegać zasad. To nie dla niego, uwierz mi. - mruknęłam. - A z resztą, nie chciałabym żeby z nami szedł.
- Jak wolisz, dla mnie to i tak bez różnicy. - westchnął. Gdy tylko skończyliśmy gadać, poszliśmy pożegnać mojego brata i wyruszyliśmy w drogę powrotną. Lilac trochę nas pokierował, mniejwięcej wiedzieliśmy w którą stronę iść aby dotrzeć do terenów watahy. Szliśmy w ciszy, nie odzywaliśmy się do siebie. Tak było lepiej, przynajmniej nic nie mogło nas zaskoczyć bo ciągle nasłuchiwaliśmy. Będąc już w watasze, postanowiłam od razu iść do mojej jaskini aby trochę odpocząć po całej drodze. Usiadłam na kanapie i otworzyłam wino. Miałam nadzieję że spędzę ten wieczór sama. Tylko ja, książka, i lampka wina. Jednak to wszystko zniszczyło pukanie do moich drzwi. Wstałam leniwie i sunęłam po podłodze niczym mop w stronę drzwi. Otworzyłam je powoli, a za nimi stał Zefir.
- Mogę? - spytał.
- Jasne, wchodź. - odparłam i wpuściłam go do środka. - Wina? Herbatę? Cokolwiek?
- Cokolwiek. - powiedział siadając na kanapie. Z racji, że nie chciało mi się szukać picia nalałam mu wina i usiadłam obok niego na sofie.
- A więc, z czym przychodzisz? - uniosłam brew w górę.
- Po prostu, przyszedłem cię odwiedzić.
- Widzieliśmy się trzy godziny temu.
- I co?
- Już zacząłeś tęsknić? - zaczęłam się śmiać lecz w końcu się opanowałam. - Co chcesz robić?
- Nie mam pojęcia. Może zagramy w pytanie czy wyzwanie? - spojrzał na mnie i zaczął dziwnie poruszać brwiami.
- Okej, idę na to. - mruknęłam popijając wino. - Więc ty pierwszy.
- Pytanie czy wyzwanie? - uśmiechnął się lekko.
- Pytanie. - wyszczerzyłam się w uśmiechu.
Zefirku?