Zimny wiatr muskał mnie po grzbiecie, wywołując u mnie ciarki. Idąc
lasem w poszukiwaniu jakiejś zajęczej nory, która mógł, bym rozkopać i
złapać przebywające w niej zmarznięte małe stworzenie. Długo nie mogłem
nic znaleźć. Biała powłoka otaczająca świat wkoło mnie uniemożliwiała mi
tropienie. Jedyną wskazówką były tropy pozostawione przez te małe
wstrętne gryzonie. Dość długo chodziłem po lesie. W pewnym momencie
zauważyłem poruszenie w krzakach. Skoczyłem tam gotowy do zagryzienia
mojej ofiary, lecz w ostatniej chwili zatrzymałem się, gdyż był to,
biały wilk. Trząsł się i miał przerażoną minę. Spojrzałem na niego
przenikliwym wzrokiem. Nie było to jedno z najprzyjemniejszych spojrzeń.
Bowiem przeszywało one głęboko i w pewnym sensie boleśnie. Biały
osobnik, cofną się nie co a ja, odsunąłem się i odszedłem, zostawiając
go w tyle. Usłyszałem cichy trucht za mną. Nie zobaczyłem jednak nic,
więc postanowiłem ruszyć w dalszą drogę. Trucht ponownie był słyszalny.
Nagle zauważyłem tego wilka. Podbiegłem do niego, wywracając basiora na
plecy. Obwąchałem go, po czym z niego zszedłem. Podniósł się i w ciszy
szedł obok. Nie patrząc na niego, warknąłem i kontem oka dostrzegłem, że
stoi w miejscu rozważając ucieczkę.
-Czego ty ode mnie chcesz i po co za mną łazisz ?! - Wykrzyczałem
wściekły z mordem w oczach. Chyba się przestraszył, gdyż skulił się
lekko.
-No bo ja ...-odpowiedział.
Agres?