- Na przykład co? - Shante wyraźnie była zaciekawiona. Plus dla mnie.
- Chciałbym otworzyć własną herbaciarnię - mruknąłem. - Herbata u ciastka dla każdego, kto się nawinie. - "Już to robisz" mówiło spojrzenie Shante. - Ale robione profesjonalnie. Zresztą chyba nie będę się tak rozwodzić.. - Wpadłem na świetny pomysł. Bardzo świetny. I całkiem możliwe, że nas oboje to zadowoli. Chrząknąłem, zwracając na siebie uwagę Shante. Ta spojrzała pytająco.
- Muszę pójść na chwilę. Poczekasz? - Wadera po dłuższym namyśle ostrożnie pokiwała głową. Uśmiechnąłem się i wypadłem z jaskini, zabierając przy okazji torbę.
*kilkanaście minut póżniej*
Rozległo się postukiwanie. Sprzedawczyni w sklepie wyraźnie była zniecierpliwiona. Ja za to znalazłem już to, czego szukałem. Wyciągnąłem w kierunku sprzedawczyni łapę z fiolką.
- 500 L - powiedziała lekko znudzona.
500 L? Ile ja to mam? Pogrzebałem w torbie. Prawie połowa moich funduszy, ale czego się nie zrobi.
- Kupuję - sarknąłem i wyciągnąłem w jej kierunku daną sumę. Wadera za ladą dopiero teraz coś zauważyła.
- Ta łza pegaza to nie dla pana, prawda? - zagadnęła. Zaczerwieniłem się, na szczęście pod futrem nie było tego widać.
- Dla koleżanki - mruknąłem. - Mogę już iść? Śpieszy mi się..
- Dobrze - stwierdziła tamta. Popędziłem w kierunku mojej jaskini.
*I znowu z powrotem*
Shante siedziała lekko oszołomiona, trzymając kurczowo fiolkę.
- Co to jest? - spytała ponownie, przyciskając do siebie flakonik, jakbym chciał go jej odebrać.
- Już mówiłem - stwierdziłem lekko zdziwionym tonem. - Łza pegaza. Cała fiolka da ci skrzydła na zawsze, mniejsza porcja, na kilka-kilkanaście dni. Ja się do twojej decyzji nie wtrącam. Wystarczy wypić to, przespać się, i rano masz skrzydła! - uśmiechnąłem się.
- Aale.. - próbowała zacząć Shante.
- Wiem, chodzi ci o to, gdzie ja będę.. Poczekam na dworze, zresztą i tak jest już zachód słońca - machnąłem łapą w nieokreślonym kierunku. Shante odzyskała wreszcie głos i zdążyła spytać:
- Po co to robisz?
Roześmiałem się. To lekko zaniepokoiło Shante.
- Dla satysfakcji. Lubię spełniać marzenia innych, widzieć uśmiech na ich twarzach. Jeśli tak będzie, zrobię to za wszelką cenę. Nie oczekuję odpłaty, wystarczy mi jeden uśmiech. Nie ma głupich marzeń, i właśnie dlatego staram się je spełniać - zakończyłem i uśmiechnąłem się.
<Shante?>