- Shante, proszę - cicho szepnąłem, wpatrując się w ziemię. Wadera nadal płakała, zakrywając się łapami. Okropnie cierpiała, ale nigdy nie dałbym jej zakończyć życia. Nie wybaczyłbym sobie, gdyby skoczyła.
- Wstań - oznajmiłem, patrząc błagalnie na waderę. Słyszałem jej cichy, stłumiony płacz. Po chwili się podniosła. Jej pyszczek był mokry od łez, a oczy czerwone i szkliste.
- Razem znajdziemy to, czego szukać - posłałem jej bardzo delikatny uśmiech.
- Tylko przestań płakać i weź się w garść - powiedziałem, zerkając w oczy Shante. Pojawił się w nich płomyczek nadziei, szansy na odzyskanie wspomnień, które straciła. Czegoś, co wielu wilkom nadawało sens życia. Mogli opowiadać całymi dniami historie z dzieciństwa, szalone przygody jako młodzież. A ona? Nic nie mogła, no bo jak...
Wadera pociągnęła nosem i wytarła łapką pysk. Mimo że nadal chciało jej się płakać, pozbierała się.
- Nie wiesz, jak to jest kiedy jesteś sam? - zacytowałem słowa Shante. Momentalnie wróciły do mnie wspomnienia, kiedy musiałem opuścić dom. Zostawiłem rodzinę i jako jeszcze dzieciak musiałem żyć sam, z tym czymś w środku. Z cholernym stworzeniem, które zawitało w moim ciele, by uprzykrzać i niszczyć moje życie.
- Owszem, wiem, jak to jest - warknąłem lekko zdenerwowany. Te kłujące w serce wspomnienia wzbudzały we mnie złość.
- A ty znasz uczucie, kiedy zostajesz opętany przez demona i musisz zostawić wszystkich? Musisz radzić sobie sam, żyć w samotności przez wiele lat, by okiełznać drugą połowę siebie? Zagrażasz życiu innych, jesteś dla nich niebezpieczeństwem. Tak o mnie mówili - warknąłem, a moje oczy zmieniły kolor na czerwony. Udało się uspokoić. Gdyby teraz demon przejął nade mną władzę, bez żadnego pohamowania zabiłby Shante.
- Nadal stanowię niebezpieczeństwo, więc z uwagi na to, że zależy mi na Tobie, odejdę. Ale nigdy więcej nie podchodź do klifu, by zrobić sobie krzywdę. Wtedy nie wybaczę sobie tego - szepnąłem. Spuściłem głowę i szybkim truchtem skierowałem się w stronę lasu. Stanowię niebezpieczeństwo, nadal jestem zabójcą. Może znowu otworzę bramy samotności? Czemu nie, pomyślę nad tym. Zrobiłbym przysługę na pewno wielu wilkom.
Shante?