- ... Co się stało? - pomasowałam się po głowie, próbując sobie cokolwiek przypomnieć, ale nic... Pustka w głowie.
- Nie pamiętasz? Straciłaś przytomność, a teraz się obudziłaś z koszmaru. Nadal masz łzy w oczach - wytarł mi łapą łzę. Cofnęłam się od niego, zniżając się.
- Co ty robisz...?
- Naprawdę nic nie pamiętasz? - spytał, patrząc na mnie. Pomachałam głową. Mówił o czymś realnym, ale ja nie wiem, o czym mówi. Jeden z duchów stanął za mną, jakby chciał mnie uspokoić. Wyprostowałam się.
- P-Przepraszam, że nie... - spojrzałam na swoją łapę. Zaczęły na niej się pokazywać dziwne znaki, zaklęcie. Spojrzałam na Nerona, a ten złapał moją łapę.
- Nigdy nie będziesz pamiętać - przeczytał na głos. Spojrzał na mnie, a ja z przerażenia zmieniłam się w ducha. Mimo to, że wiedziałam, że mnie widzi, szybko uciekłam. Łapy znikały na moich oczach, a ja sama pojawiałam się raz, a raz znikałam. Ledwo co zatrzymałam się przed przepaścią. W sumie, to po co się zatrzymałam? Jestem sama, nic nie wiem o sobie... Równie dobrze mogłabym skoczyć. Kto by za mną płakał?
- SHANTE! SHANTE, STÓJ! - słyszałam w oddali głos basiora, a ja patrzyłam przed siebie, podnosząc łapę. Bałam się, nie wiem czego... Zamknęłam oczy, chcąc właśnie zrobić krok w stronę spadu w dół, żeby zakończyć swój żywot, jednak wtedy właśnie mnie ktoś pociągnął do tyłu.
- Jesteś walnięta?! - podszedł do mnie, a ja ogarnęłam fakt, że wciąż tutaj stoję. Usiadłam, patrząc na niego. Był zły, a może przerażony? Nie wiem, bo moje oczy napełniły się łzami.
- Nie wiesz jak to jest, kiedy jesteś sam... - schowałam pysk w łapach - nie wiesz, jak to jest, kiedy nic o sobie nie wiesz, nawet nie jesteś pewny, czy twoje imię jest prawdziwe, czy nie... NIE WIESZ SŁYSZYSZ?! - zaczęłam się trząść. Pierwszy raz zaczęła mi doskwierać negatywna emulsja samotności... Nigdy mi to nie przeszkadzało, aż do dzisiaj...
Neron?