14 sierpnia 2017

Od Issue cd Sierry

Już myślałem, że nigdy nie zapyta.
-Po co to komu wiedzieć.- Parsknąłem.- Issue jestem.
- Sierra, miło mi.- Już teraz zaczęła parodiować uprzejmość typowego lokaja.
- Mi może też. Brzmimy, jakbyśmy się dopiero poznali.
- Bo tak jest.- Syknęła, żeby hałasy nie doszły do uszu pajęczej wdowy.- Co jak co, ale jakaś godzina spędzona w deszczu nie robi z nas nagle najlepszych przyjaciół...do tego potrzeba nieco zaufania.
- Czyli mam rozumieć że mi nie ufasz.- Zerknąłem wyzywająco na waderę.
- Co? Nie...- Ugryzła się w język. -Znaczy ,,oczywiście, że ci nie ufam!".
- Pff, wiedziałem. -Zarechotałem.- Nawet taki ułożony wilczek jak ty nie powie zbyt dużo dla samej grzeczności.
- Ułożony?- Prychnęła.- Zanim zaczniesz mi robić wywody, może trochę poczekaj i zobacz jaki naprawdę jest ten...grzeczny wilczek.
Dwa ostatnie słowa wypowiedziała z taką odrazą, że już nie zastanawiałem się w czym popełniłem błąd.
- Co cię wzięło na tego lokaja? - Zapytałem po chwili ciszy.- Wyobrażasz sobie mnie w odpicowanym garniaku? Uczesanego?
- Może choć raz w życiu nie będziesz wyglądał jak bezdomny.- Złapała za mój policzek i potargała nim jak własna babcia.- A teraz pysk na kłódkę, pokazujemy ząbki i jesteśmy grzecznym pieskiem.
- Grzecz...?!- Zanim zdążyłem cokolwiek powiedzieć, sprzedała mi kuksańca.
- Bez dyskusji...i nie garb się tak! Jeśli ta pająko-baba ma nas nie wyrzucić na zbity pysk, to mamy być wiarygodni.
Wyprostowałem się i wypiąłem dumnie pierść
- Lepiej, plose pani?- Udawałem dla zabawy milusińskiego, ale i tak brałem sobie do serca wszys...do dobra, większość jej rad. Jeśli te parę błahostek ma mnie uratować od skończenia na czyimś talerzu, to chętnie się zastosuję.
Nagle drzwi od komnaty pajęczycy uderzyły u ściany, a w progu stanęła wyszykowana już czarna wdowa. Ubrała na siebie ogromną, bufiastą ( a jakżeby inaczej ) czarną suknię z milionem warstw materiału. Odwłok robił jednocześnie za stelaż, więc pajęczyca nie musiała tego dodatkowo podszywać drucianym rusztowaniem. Wyglądała jak prawdziwa barokowa dama.
Na jej policzkach pojawił się chłodny róż, a w dłoni- koronkowa parasolka. Zgaduję, że ma ją wyłącznie dla ozdoby.
-Jestem gotowa skarbeńki!- Obwieściła wszem i wobec, po czym dumnie ruszyła korytarzem.- Gdzie moja służba?
- Tutaj, najjaśniejsza.- Sierra podbiegła do potwora i ukłoniła się nisko. Chcąc nie chcąc zrobiłem to samo.
- Świetnie, w takim razie nie mamy czasu do stracenia. Mój luby czeka.- Zatrzepotała rzęsami i zaczęła iść w głąb korytarza.
Dotrzymaliśmy jej kroku, chociaż widać było, że zapuszczanie się JESZCZE GŁĘBIEJ w te jaskinie nie podobało się nam obojgu. Mi to wyglądało jak jakiś pajęczy zespół tuneli, idących w głąb ziemi. Owadzia metropolia, pajęcze mrowisko, pojęcia nie miałem o co w tym wszystkim chodzi.
- Niech eskorta idzie przodem. Nie życzę sobie żadnych niespodzianek w drodze do pałacu króla.- Cmoknęła, otwierając nad głową malutką parasolkę.
Przełknąłem ślinę i spojrzałem wymownie na waderę: ,,To...którędy do pałacu?" Wpadliśmy ja nic.

Sierra? Coś wymyślisz

Większość obrazków i zdjęć umieszczonych na blogu nie jest naszego autorstwa.

Proszę o nie kopiowanie treści z bloga w celach własnych bez wiedzy administratorki.

Szablon wykonała Fragonia dla bloga
Sisters of The Template