- Wiesz... - plątałam się w słowach - Muszę Ci coś powiedzieć...
Nerwy mi nie wytrzymały. Jeszcze raz rozpłakałam się. Basior próbował mnie przytulić, ale odsunęłam się.
- Ja jestem... - zawahałam się - No... po prostu... Nie słyszę...nic...
Wypłakłam się w futro basiora. W końcu przestałam.
- Jak to? - zapytał delikatnie - W jaskini... moja pobudka... teraz...
- Czytam z ruchu ust - powiedziałam.
- Oczywiście mi to nie przeszkadza - dodał pośpiesznie
- Możemy porozmawiać o czymś innym? - starałam się zmienić temat - Lubisz rysować?
- Średnio mi to idzie - westchnął.
- Pokazać Ci moje prace? - spytałam.
- Jasne - pokiwał głową.
Wyciągnęłam kilka starych i nowszych rysunków.
- Ładne - stwierdził, dotykając obrazek przedstawiający las.
- Robię to w każdym, no prawie, wolnym momencie - rzuciłam.
Zapadło milczenie. Nie wiem co chciałam powiedzieć. Gdy w mojej głowie ułożyło się słowa, Humphrey zagadał:
- To Wzgórze Evedim? Takie podobne...
- Z moich wyobrażeń. Naprawdę ten krzak jest trochę dalej - uśmiechnęłam się, chyba pierwszy raz od tych kilku godzin.
Deszcz zaczął się zmniejszać. Burza się skończyła, ale dalej lało. To był ten moment. Teraz muszę to powiedzieć.
- Humphrey... - wymamrotałam - Zostaniemy przyjaciółmi?
Humphrey? Tak czy nie?