- To zimno było wymówką?
Obrzuciłam go karcącym spojrzeniem i skinieniem głowy wskazałam rozdygotane łapy i przemoczone futro, z którego nadal skapywały ciężkie krople.
- Zgaduj - warknęłam, lekko kuląc się w sobie. Byłam zła i zmartwiona.
- Co cię znowu ugryzło? - wyrównał ze mną krok i zmarszczył brwi na widok moich zaciskających się zębów.
- Zimno mi - wzięłam głęboki wdech - po prostu mi zimno, do cholery.
Już miał coś powiedzieć, ale widząc jego otwierający się pysk, posłałam mu mordercze spojrzenie.
- Już zachowujesz się jak po ślubie.
- A myślałam, że jednak się nie odezwiesz - mruknęłam, przyspieszając. Szybkim spojrzeniem za siebie uświadomiłam sobie, że zostawiamy ciąg mokrych plam i taka, dajmy na to, głodna funga szybko nas wytropi.
Weszliśmy do jaskini tuż przed deszczem, kiedy to pierwsze krople leniwie przecinały niebo.
- Zdążyliśmy - zauważył Harbinger, przepuszczając mnie w wejściu.
- Spostrzegawczy - mruknęłam pod nosem i choć to usłyszał, udawał, że nic nie powiedziałam. - Cóż, bardziej mokrzy nie będziemy.
- Ingreed - warknął, próbując zachować spokój - masz mi za złe, że wciągnąłem cię do wody?
Zawiesiłam na nim wzrok, nieruchomiejąc. Przez moment wytrzymywałam spojrzenie jego oczu, a ich zieleń powoli mnie uspokajała.
- Przepraszam - szepnęłam w końcu, spuszczając wzrok. - Za to, że byłam niemiła.
Uśmiechnął się z rozbawieniem.
- Za to, że byłaś niemiła?
- Tak, to powiedziałam. Robisz to specjalnie? - nie odpowiedział. - Idź teraz lepiej do mojej matki i powiedz o fungach.
Położyłam się na starym kocu i oparłam łeb o złączone łapy. Wciąż przeszkadzało mi to, że byłam mokra. Zniżył głowę i spojrzał na mnie. Później z satysfakcją poczochrał mi sierść na czubku łba i wyszedł, zostawiając mnie wpatrzoną w chropowatą ścianę przeciwległej jaskini.
Harbinger? Troszkę mdłe, wybacz ^^"