- Trochę szacunku dla prastarych ksiąg. – ziewnąłem.
- A ty byś ruszył ten swój tłusty zad i w końcu coś zrobił!
- Tak zawzięcie pracujesz, aż miło popatrzeć. – wyszczerzyłem się.
- Bezużyteczne, nadęte g*wno. – warknęła. – Widać, nie zależy Ci na opuszczeniu tego miejsca. Jak już mówiłam, mi nieszczególnie zależy na Twoim towarzystwie, więc nie widzę przeszkód być tutaj został. Możesz być pewien, że jeśli mi teraz nie pomożesz, dopilnuję, abyś stąd nie wrócił, więc skorzystaj z mojej dobrej woli, bo póki co masz jeszcze szanse aby się stąd zmyć.
Wstałem niechętnie, odwracając od niej swój wzrok w urażonym geście. Niech nie myśli, że mną w jakiś sposób wstrząsnęła czy coś takiego. To tylko i wyłącznie moja wola. Począłem szukać prawidłowej księgi i podobnie jak Plusz, wyrzucałem książki na podłogę. Nawet nie myślałem jak wielki ze mnie hipokryta.
- Ciućmok! Chyba coś mam! – krzyknęła i rzuciła we mnie księgą.
- Ałć! Mogłabyś być delikatniejsza!
- Cicho bądź i poszukaj tego głupiego rytuału.
Uniosłem magią księgę, której tytuł brzmiał: ‘’Zakazana Księga Czarów’’. Zacząłem ją kartkować i natrafiłem na rozdział o rytuale międzywymiarowym. Jest tam napisane, że aby przejść do następnego wymiary, należy podejść do starej klepsydry mieszczącej się w Zakazanej Bibliotece, włożyć do niej pióro pegaza, dodać kroplę krwi jednorożca i podczas wywoływania podanego poniżej zaklęcia skierowanego na klepsydrę, złożyć pocałunek… Pocałunek?! Acha fajnie, kolejny motyw miłosny, niczym w Śpiącej Królewnie. Mam nadzieję, że chodzi o pocałowanie klepsydry, bo nie mam zamiaru całować się z tym kurczakiem.
- I wyczytałeś coś tam? Czy czytać nie umiesz?
- Napisane jest, że muszę wyrwać Twoje pióro ze skrzydła.
- Co? Jak to?
- No tak. Obawiam się również, że będę musiał poddać się przecięciu noża. Do rytuału potrzebna jest krew jednorożca.
- Ja chętnie to zrobię. – uśmiechnęła się. – Mogę Ci nawet poderżnąć gardziołko.
- Nie, dzięki.
Podszedłem bliżej kucyka i szybkim ruchem wyrwałem jej pióro ze skrzydła. Puchatek krzyknął z bólu.
- Jak śmiesz! Teraz moja kolej!
Wyrwała mi pióro i ostrym końcem, mocno mnie zadrapała. Zacisnąłem wargi, żeby nie syknąć z bólu. Przynajmniej jest trochę krwi.
- Więc co teraz? – spytała z usatysfakcjonowanym uśmieszkiem.
- Teraz idziemy do tej tam wielkiej klepsydry. – wskazałem kopytem na przedmiot.
Był największa klepsydrą jaką widziałem. Trzeba będzie odczepić wieko i dodać tam pióro i krew. Postanowiłem jednak nie mówić Puchatkowi o geście kończącym rytuał, bo podejrzewam, że w takim wypadku wolałaby zostać i mieszkać w świecie kucyków. Klacz odsunęła wieko i wpuściła tam swoje pióra. Następnie, pochwyciłem magią kroplę krwi upadająca na podłogę i ‘’wlałem’’ ją do klepsydry. Ustawiłem klacz naprzeciwko siebie, aby mieć dostęp do jej pyszczka. To będzie jedno z najgorszych przeżyć w moim życiu. Wolałbym już zjeść ślimaka niż zetknąć płatki naszych ust ale czego się nie robi dla wolności. Wypowiedziałem inkantację i skierowałem swoją magię do klepsydry, która pod wpływem zaklęcia zaczęła świecić. A teraz czas na gwóźdź programu. Szybko przysunąłem do siebie twarz zdezorientowanego Pluszaka i z obrzydzeniem odsunąłem jej maskę, żeby wpić się w jej usta.
Pluszaku? Mniam mniam qwq