-Jak go przesunąć? - wymamrotałem sam do siebie. Nagle poczułem czyjeś zęby na karku. Ktoś podniósł mnie do góry i niósł w stronę łóżka. Gdy zostałem postawiony, zobaczyłem mojego ojca odchodzącego w stronę kuchni. Postanowiłem, że zacznę gryźć ucho Picalla. No i zaczął piszczeć, więc zatkałem mu pyszczek łapką. Nagle przyszedł nasz tata z królikiem w pyszczku. Czyli jednak to właśnie króliki są za tym włazem! Po zjedzeniu i bawieniu się w ''rozszarp królika'' postanowiłem się przejść w końcu mamy dalej, nie było więc nikt mnie, nie zawróci. Ogłosiłem zabawę w chowanego i gdy tata liczył, wybiegłem z jaskini. Biegłem lasem, przypatrując się wielgaśnym drzewom. Nagle wpadłem na wielkiego wilka. Stał w cieniu. Chyba nie lubi słońca... chciałem uciekać, lecz złapał mnie za kark i podniósł do góry. Szarpałem się, lecz i tak zostałem powalony na ziemie a jego pazury, przejechały mi po brzuchu aż do ogona. Z ran leciała krew, która nagle wróciła na swoje miejsce. Podniósł mnie i mocniej zacisną kły na moim karku. Popiskiwałem cicho. Oddalaliśmy się coraz bardziej od naszej jaskini.
- Seth pomóż! - cicho zaskomlałem do mojego przyjaciela. Nie odzywał się. Gdy doszliśmy na miejsce, zostałem rzucony brutalnie na ziemię a konkretnie na brzuch, który zaczął mnie mocno boleć więc z moich oczu, skapnęło kilka łez. Chyba gdzieś poszedł, bo słyszałem oddalające się kroki.
Akky? Tato ratuj!