Wczułam się w muzykę na tyle, by już opanować mniej więcej kroki tańca. Kierowałam się dokładnie wskazówkami Issue, by chociaż trochę wyglądać na tym parkiecie, wśród masy pająków. Niezwykle zadziwiał mnie fakt, że pająki tańczą świetnie. Każdy ich ruch jest idealnie płynny, żadnych potknięć czy błędów. Musiały to ćwiczyć kupę lat. Zresztą, o czym ja mówię. Tutaj jest sama arystokracja, dumne damy i ich panowie. Nigdy bym nie powiedziała, że Issue tak dobrze tańczy. Taki mały wariat, a jednak potrafi tańczyć z ogromną gracją i dostojnością. Na jego pysku widniał bardzo delikatny, ledwie zauważalny uśmieszek. Dokładnie analizowałam każdy jego ruch, by choć trochę mu dorównać. Pewnie się cwaniak cieszy, że może mną kierować. Czasami muszę ustąpić, przynajmniej w kwestii tańca. Basior wyrwał mnie ze skupienia, obracając moje ciało o 360 stopni. Przymrużyłam oczy i popatrzyłam na niego złośliwie. Z jego pyszczka wydobył się cichy, lekko szyderczy śmiech. Z powrotem przybliżył mnie do siebie, udając przy tym, że nic się nie stało. Po jakiś 5 minutach muzyka ucichła, a lampiony oświetlające jaskinię zgasły.
- Co się dzieje? - szepnęłam, z przytłoczenia szybko obracając głową.
- Teraz się dopiero zacznie - basior złośliwie się zaśmiał. No nie, chyba sobie żarty stroi. Nagle sale oświetliły delikatne, fioletowe światła. Po sali rozległy się nuty tańca wolnego.
- No to są chyba jakieś żarty - mruknęłam, spuszczając delikatnie głowę. Jeszcze jakieś kroki do opanowania to okej, ale wolny taniec? Coś, w czym muszę sama wymyślić jakieś głupie kroki. Wiedziałam, że mnie to nie ominie. Bałam się tylko, że wyjdziemy stąd kiedy cała uroczystość się zakończy, a zabawa może trwać jeszcze parę godzin. Zbliżyłam się do basiora i założyłam mu łapy na ramiona.
- Miejmy to już za sobą - westchnęłam, kładąc zniechęconą głowę na bark Issue.
Issue? A widzisz, na tym się nie kończy :P