31 sierpnia 2017

Od Akkyego CD Xaratha

Jego serce pompowało krew co najmniej dwa razy szybciej niż powinno, więc, by je nieco uspokoić, wziął kilka głębszych wdechów, jednocześnie wypełniając całe płuca tlenem. Nie mógł zaprzeczyć, że po półgodzinnej obronie przed atakami wściekłego demona jest zmęczony, gdyż drobne kropelki potu na skroniach oraz prawie niezauważalnie drżące mięśnie same to potwierdzały.
Ostrożnie stawiał łapy na białym śniegu, powoli zbliżając się do nieprzytomnego wilka, zupełnie jakby obawiał się, że ten zbudzi się przez jakikolwiek gwałtowniejszy ruch. Tak naprawdę Akky po prostu nie chciał niepotrzebnie marnować pozostałej mu energii, gdyż w późniejszym czasie będzie mógł ją lepiej spożytkować.
- Mam nadzieję, że było warto - mruknął do siebie, stając tuż przed ciałem basiora. - Obyś miał tyle samo energii w łóżku... - syknął mu wprost do ucha i choć wcale nie liczył na odpowiedź, nie umiał się powstrzymać.
~*~
Wychylił się lekko za barierkę balkonu, by spojrzeć na przepełnioną samochodami ulicę, ludzi, idących chodnikiem, oświetlanych przez latarnie oraz światło bilbordów, szukając pomiędzy tym wszystkim czegoś bardziej godnego uwagi. Niestety, nie dostrzegł nic, poza widywanym niemal codziennie widokiem, a znajomy szum utwierdział go w przekonaniu, że ruch i hałas rosyjskiej stolicy nigdy nie ustaje, a tym bardziej o tak późnej porze.
Gdy wziął następny łyk, tym samym opróżniając puszkę po piwie, przez chwilę nawet zastanawiał się czy nie zrzucić jej na niczego nieświadomych przechodniów, ale ostatecznie zmienił zdanie. Wrócił do mieszkania, po drodze gasząc papierosa i wrzucając niepotrzebne śmieci do kosza. Wreszcie skierował się do swojego ulubionego pokoju, gdzie czekała na niego w pełni przytomna ofiara, wisząca kilka centymetrów nad szarą podłogą. Kajdanki, umiejscowione po obu końcach metalowego drąga, przewieszone przez ruchomy hak na suficie, zaciśnięte na nadgarstkach Xaratha utrzymywały jego ciało w pionowej pozycji, a złączone łańcuchem kostki nie pozwoliłyby mu na ucieczkę, gdyby jakimś cudem się uwolnił.
Akky wolnym krokiem okrążał wciąż lekko otumanionego mężczyznę, obserwując jego spięte mięśnie, by następnie bezwstydnie skierować wzrok znacznie niżej, na krocze i skryte pod materiałem bokserek pośladki. Po chwili rozkoszowania się tym widokiem podszedł znacznie bliżej, gładząc opuszkami palców gładki brzuch, znacząc ścieżkę aż do kości biodrowych. Ten dotyk znacznie otrzeźwił czerwonookiego, który nagle szarpnął się wściekle w próbie kopnięcia swojego oprawcy. Na to Akkyachi uśmiechnął się tylko, gdyż w porę odsunął się, tym samym unikając ciosu. Jednak za okazany bunt musiał dać buntownikowi karę, ponieważ, gdyby tego nie zrobił, dręczyłoby go coś na kształt wyrzutów sumienia.
- Nie szarp się, mój drogi... - syknął wrednie, po czym chwycił chłopaka za włosy i mocno pociągnął za nie w tył, zmuszając go do dość bolesnego odchylenia głowy, czemu towarzyszył dźwięk strzelających kręgów, zagłuszony przez ciche warknięcie. - Jeśli nie zastosujesz się do moich poleceń to będę zmuszony dać ci karę, a jednocześnie ominie cię cała przyjemność. A uwierz, że twój nowy Pan ma mnóstwo pomysłów na kary dla niegrzecznych chłopców...
Jakby na dowód swoich słów czarnooki jeszcze bardziej zbliżył się do Xaratha, tak, że ich klatki piersiowe mogły swobodnie się o siebie ocierać, a tuż po tym sięgnął dłońmi do pleców nowego chłopca i przejechał po nich paznokciami, naruszając strukturę skóry. Wreszcie, gdy ręce mężczyzny dotarły na wysokość bioder, wsunął delikatnie palce w jego bokserki, by móc bez żadnych przeszkód gładzić i ściskać ten krągły tyłek. Oczywiście, ani na chwilę nie przerywał kontaktu wzrokowego, próbując dać ofierze do zrozumienia, że to on tutaj dominuje, on ma pełną władzę, może zrobić wszystko.

Xarath? c:

Większość obrazków i zdjęć umieszczonych na blogu nie jest naszego autorstwa.

Proszę o nie kopiowanie treści z bloga w celach własnych bez wiedzy administratorki.

Szablon wykonała Fragonia dla bloga
Sisters of The Template