Nie czekając na nic więcej zatopił zęby w karku szamoczącego się basiorka i bez słowa udał się do swojej kwatery, gdzie, nie siląc się na delikatność, rzucił nim o podłogę. Oddalił się na chwilę, chcąc przynieść kilka potrzebnych mu w tym momencie rzeczy: fiolkę optymalnej wielkości, strzykawkę, a także sznurek.
- Przestań ryczeć, bo nie masz powodu - warknął Akky, gdy podczas wiązania szczeniaka ujrzał na jego policzkach łzy.
- Jak nie mam powodu? Porwałeś mnie... - młody wilk już chciał wyliczać krzywdy, których doznał, licząc, że oprawca się zlituje, ale niestety nie wziął pod uwagę opcji, iż może to go jeszcze bardziej wkurzyć.
- Nie zgwałciłem cię, nie podduszałem, nie podpalałem, nie zlałem cię pejczem i nie podtapiałem, a jestem w stanie zrobić to, a nawet więcej. Nadal myślisz, że masz powód do płaczu? - syknął wściekle, po czym nachylił się, by ofiara mogła dokładnie zobaczyć jego białe tęczówki. - Cieszę się, że zrozumiałeś - mruknął, cofając się po ostatnie dwa z przygotowanych przedmiotów. - Zróbmy tak: jeśli będziesz grzeczny i zastosujesz się do moich poleceń, dostaniesz nagrodę. Jeśli będziesz stawiał jakikolwiek opór czy nieposłuszeństwo, spotka cię kara - Akkyachi może rzeczywiście chciał iść na taki pseudo kompromis, a jednak miał w tym swój własny cel, mały plan.
- No... D-dobrze... - szepnął zielonooki, kuląc się nieco pod wpływem ostrego spojrzenia, jakie go w tym momencie lustrowało.
Akky naprawdę był zadowolony z takiego obrotu sprawy. Głód jaki czuł, skutecznie hamował jego popęd seksualny i liczyło się teraz tylko to, by wreszcie wypić krew szczeniaka, a ten nie wydawał się być na tyle głupi, by się stawiać. Korzystając z bezbronności ofiary, basior odszukał żyłę w drobnym ciałku, wbił w nią igłę, pobrał krew, a następnie wlał do wcześniej przygotowanej fiolki. Nie miał zamiaru celebrować tej chwili, więc wypił zawartość jednym chaustem, dziwiąc się, że tak mała ilość wystarcza tak potężnemu samcowi. Oczywiście nie spierał się ze swoim organizem, starał się z nim żyć w zgodzie, bo, nie oszukujmy się, natura nie szczędziła mu fizycznych zalet, co perfidnie wykorzystywał.
Skoro narzędzia nie były już potrzebne to odniósł je na miejsce, w międzyczasie zmieniając się w człowieka, by również jako istota dwunożna wrócić do szczeniaka, nadal leżącego bez możliwości ucieczki. Akky'iemu spodobał się ten widok, dlatego usiadł wygodnie w fotelu, uprzednio chwytając paczkę papierosów w dłoń, po czym położył sobie związaną ofiarę na kolanach.
- A... - w głosie młodego wilka słychać było wahanie - nagroda? - dokończył niepewnie, z nikłą nadzieją na jakieś przyjemne wynagrodzenie za własną krew.
- Hah... Ta szczenięca naiwność... - Akkyachi zaśmiał się cicho. - Nagrodą jest brak kary, szczeniaku - warknął, dmuchając mu dymem papierosowym prosto w pysk.
Assuva? Cerber, który szuka dzieciaka? c: