- Powiedz mi. - fuknęła.
- Jeżeli ci to powiem, będziemy musieli tu przystanąć i coś zrobić. - zacisnąłem zęby. - Coś co może cię bardzo zaboleć, Nocta.
- Mów, ile będę jeszcze czekać? - warknęła coraz bardziej się niecierpliwiąc. Rozkazałem jej położyć szczenięta na trawie, a sam stanąłem niemalże po środku drogi. Moja partnerka stanęła przede mną, unosząc brew. Moje oczy zapłonęły zielenią. Mój nos, moje pazury, końcówki uszu..Również zmieniły kolor na tę barwę. Jaskrawo-zieloną. Po dłuższej chwili zaczęły się świecić, a wreszcie płonąć.
- Wyjaśnisz mi o co tu chodzi do cholery?! - warknęła odsuwając się widząc, co się ze mną dzieje. Czułem że demon chce zabrać głos. W cale go nie zatrzymywałem.
- Nosisz w sobie część mojego brata, Nocto Draken. - odezwał się, a wadera zmarszczyła czoło.
- Co z nim zrobiłeś?! Głupi demonie?! - krzyknęła.
- Sam na to pozwolił, pozwolił siebie skrzywdzić aby cię uratować! Powinnaś być mu wdzięczna, nędzna istoto. - warknął, lecz nie pozwolił odezwać się dla Nocty. - Musisz wykonać rytułał aby zabić mojego brata. Musi powrócić do piekieł, tam gdzie jego je**ne miejsce! Kiedy tam wróci, przysięgam że opuszczę dobrowolnie ciało twojego ukochanego. Ale najpierw, rób co ci karzę!
Czułem niewyobrażalny ból za każdym razem, gdy demon wypowiadał jedno słowo. To była dla mnie niesamowita męka, jednak wiedziałem że muszę to wszystko wytrwać.
- Co mam robić. - przełknęła ślinę.
- Weź tę księgę. - rzuciłem jej ją. Nocta posłuchała, obejrzała ją z dwóch stron i skrzywiła się.
- I co?
- Otwórz na stronie 393 i czytaj wszystko, co jest tam napisane. Na głos. Byle szybko, zanim demon przejmie twą wolę. Bądź silna...- powiedziałem na chwilę przyciszając mojego demona. Po chwili upadłem na ziemię. Czułem się bezsilny. Zbyt dużo swojej siły umieścił we mnie. Niszczyło mnie to od środka. Miałem nadzieję że Nocta się pośpieszy. Otworzyła na stronie, i zaczęła czytać.
Nocta? Uda się czy nie? Coś ich zatrzyma?
Jeśli tak to co? Lub kto?