Ach, piękne widoki. Góry, rzeki i wodospady, coś cudownego. Dodatkową ozdobą tegoż pięknego krajobrazu są kolorowe, mieniące się w słońcu ptaki, umilające tę atmosferę swoim niebiańskim śpiewem. Po niebie powoli płynęły chmury, delikatnie przykrywające słońce. Usiadłem na miękkiej, jeszcze mokrej od rosy trawie, by rozkoszować się tymi pięknymi widokami. Z szeroko otwartymi oczami wpatrywałem się w błękit nieba, znajdującego się nade mną. Książę by się ucieszył z takiej pogody, już dawno wybrałby się na spacer z jakże piękną księżniczką Sarą. Czułem delikatne muskanie orzeźwiającego wiatru, w ten ciepły dzień. Usłyszałem bardzo mocny oddech jakiegoś wilka. Tak, ktoś znajdował się parę metrów ode mnie. Wyczułem wokół przybysza łagodną, spokojną atmosferę.
- Proszę podejść - powiedziałem spokojnie, nie spuszczając oczu z błękitu. Wszedłem do umysłu wilka. Był zakłopotany, nie wiedział co robić. Delikatnie mu podpowiedziałem, podając się za jego sumienie. ,, Podejdź, nie zrobię Ci krzywdy". Wilk wzdrygnął się i podbiegł do mnie, miotając się, by wygonić obce myśli z głowy.
- Już wychodzę, proszę się nie denerwować - uśmiechnąłem się i odwróciłem głowę w stronę wilka. Najprawdopodobniej był teraz lekko sparaliżowany, ponieważ nie myślał zbyt dużo. Nie udało mi się nic więcej zobaczyć, oprócz lekkiego przerażenia. Delikatnie mrugnąłem oczami, na znak, że to było lekkie sprawdzenie. Musnąłem łapami trawę, by zachęcić wilka do dołączenia i wspólnego rozkoszowania się otaczającym nas światem.
Jakiś wilk?