- Masz jakiś pomysł? - spytałam, patrząc w oczy basiora. Było w nich lekkie zakłopotanie. Czyli ani ja, ani on nie mamy pomysłu, jak się stąd wydostać. Wyciągnęłam moje noże i desperacko próbowałam przebić kokon. Moje starania szły na nic, był tak mocno zbity, że nie było szans go przebić. Próbowałam użyć jakichkolwiek mocy, lecz panująca tu aura zupełnie nie pozwalała mi się skupić, by cokolwiek zdziałać. Siedzieliśmy tak bezsilnie oparci o obślizgłą ściankę, chcąc coś zdziałać.
- Doktorku, nie masz nic w zanadrzu? - odwróciłam głowę w stronę basiora, lekko się śmiejąc. Yhym, zaśmiałam się. Coś jest ostatnio ze mną nie tak, to wszystko przez jego towarzystwo i zaczyna mi odbijać.
- Też żałuję - odwrócił głowę do mnie, cicho wzdychając.
- Czyli poczekamy, aż nas zjedzą - na moim pyszczku pojawił się delikatny uśmieszek, a powieki same zakryły oczy.
~~~~PARĘ GODZIN PÓŹNIEJ~~~~
Z wypoczynku wyrwał mnie Issue, który nadmiernie tyrpał mnie łapą.
- Już, skończ - mruknęłam, odpychając łapę samca. Szybko skierowałam wzrok przed siebie, by zobaczyć, o co chodzi. Przed nami była wygryziona ogromna dziura, dająca nam szansę na ucieczkę. Za nią widoczne były tańczące już pająki. Cała jaskinia drżała od roztańczonych odnóży pajęczaków. Każdy z nas dokładnie wiedział, co ma robić. Szybko zerwaliśmy się z miejsca, by udać się do ,,stonowanej" ucieczki. Eleganckim krokiem wyszliśmy z kokonu i skierowaliśmy się w stronę drogi powrotnej z jaskini. Już byliśmy przed samym korytarzem, kiedy sprzed nas, z wielkim impetem wyskoczył spory, chwiejący się pająk w garniturku i czerwonej muszce.
- Już tak szybko wychodzicie? - zapytał, zataczając koła. Nie wiedziałam, że pająki są w stanie się upić i to na tyle, by jeszcze rozmawiać z wilkami. Staliśmy jak wryci, patrząc w oczyska stwora. Nie był groźny, ale już byliśmy lekko przewrażliwieni.
- Bawcie się! - zaśmiał się, łykając piwo z kamiennego kufla. W tle leciała muzyka walca wiedeńskiego, rozbrzmiewająca na całą jaskinię. Na parkiecie pełno było obejmujących się pajęczych par, stukających w rytm muzyki.
- Nie krępujcie się - zawołał, chwytając mnie i Issue w małe szczypce na końcach nóg. Bawił się nami jak lalkami, unosząc nas to w górę, to w dół. Kiedy w końcu postawił nas na ziemi, przybliżył nasze ciała do siebie i dokładnie ułożył łapy, jak do walca.
- A teraz macie tańczyć! - krzyknął i wypchnął nas na parkiet. Popatrzyłam na basiora, a na moim pysku pojawił się grymas przerażenia. Przecież ja nie potrafię tańczyć!
Issue? Może ty umiesz xD