Zamknęłam oczy, by wyostrzyć słuch i węch. Dotarł do mnie trzepot skrzydeł. Gdzieś tu blisko. Rozejrzałam się dookoła. Gdzieś w iglastych gałęziach świerku poruszył się niebieski punkt. Ptak usiadł tak, że zobaczyłam go całego. Gdy słońce wyszło zza chmur, kolor jego piór zmienił się na fiolet. Usiadłam i sporządziłam dokładny rysunek najprawdopodobniej nowo odkrytego gatunku ptaka. Był mniej więcej wielkości przeciętnego feniksa. Wokół szyi widziałam wyraźny ptasi puch. Dalej jego piórka przypominały już bardziej te dorosłego osobnika. Długi ogon, który mienił się zimnymi barwami, na końcu tworzył niewielką pętelkę. Podeszłam trochę bliżej, jednak bardzo powoli, nie chcąc go spłoszyć. Przyjrzałam się bardziej drzewu. Dostrzegłam gniazdo. Uplecione z nie tylko gałązek, ale i wielu innych rzeczy. Między innymi różnokolorowe skrawki materiału. Wokół nich na gałęziach wyżej, wisiały szkiełka na sznurkach. Wydawało mi się, że odznaczał się wyjątkową inteligencją. Znacznie większą od tej, jaką posiadały inne gatunki tego stworzenia. Zupełnie jakby posiadał swój gust i samoświadomość.
Sięgnęłam po notes i sporządziłam szybkie notatki. Wzięłam z gniazda dwa pióra i wróciłam do obserwacji ptaka.
~*~*~*~
Oddałam oryginalne notatki Taravi, zachowując dla siebie kopię. Jutro się nimi zajmę, na dziś skończyłam pracę. Poczłapałam w stronę jaskini Hide. Odwróciłam się w stronę Aidena i uśmiechnęłam lekko. Całą drogę milczał, co było trochę niepokojące.
Zatrzymałam się przed wejściem.
- Hide, jesteś? - spytałam zaglądając do wnętrza - Z tego co pamiętam, to zbierasz piórka, prawda? - kontynuowałam, widząc biszkoptowego.
- Tak. - podszedł bliżej.
- Takiego na pewno nie masz.
Wyjęłam jedno zabrane z gniazda. Zdziwiłam się jednak widząc jego kolor. Było żółte.
- Nie wiem jeszcze jak to działa i od czego zależy, ale zmienia kolory.
Hidewaldzie?