Gdzie jestem? Co się stało? Gdzie jest White?
Usłyszałem czyjeś kroki. Po paru dłużących się sekundach zobaczyłem dwa wilki. Waderę i basiora. Waderą na pewno była White Silence. Jej białę futro pokrywała cienka warstwa kurzu i pyłu. Oczy jak wzykle pełne magii. Basior był mi nie znajomy, a na jego ramieniu siedział mały gryzoń. Bodajże wiewiórka. Spróbowałem rozłożyć skrzydła, przy tym oczekując bólu. Nic. Jedynie parę iskierek. Skąd się wzięły iskry? Magia pomyślałem. Wstałem i podszedłem do White Silence. W jej oczach dostrzegłem radość, lecz po chwili znikła. Czyżby cieszyła się, że nic mi nie jest?
- Kto to jest? - zapytałem.
- Poznaj mojego brata, Lilac'a. - uśmiechnęła się lekko. Czyli nie jesteśmy w niebezpieczeństwie.
- Mam na imię Zefir. - wyciągnąłem lekko jedną łapę. Lilac potrząsną nią lekko.
- Wiem, White mi powiedziała. Myślałem, że jesteście pa... - White gwałtownie mu przerwała. Basior oberwał mocnym ciosem w ramię. Domyślałem się, co chciał powiedzieć. Spojrzałem krzywo na przepychające się rodzeństwo. Normalnie jak bym widział Zefira i Hide. Uśmiechnąłem się na myśl o moim rodzeństwie.
- White, nic ci nie jest? - spojrzałem na waderę.
Whituś? Nie zabraniaj mi nazywać ciebie White... no chyba że chcesz mi zabronić... tylko nie zabijaj xd