- Autumn! - zawołał Mikke. Biegł tak szybko, że walnął we mnie, przyciskając mnie do mamy.
- Mhimme znnaz ze mnne - wymamrotałam.
- Hm? - spojrzał na mnie głupkowato, po czym odsunął się trochę.
- Chciałam powiedzieć... - zaczęła spokojnie i cicho, a potem, żeby mnie usłyszał, wrzasnęłam mu do ucha. - MIKKE ZŁAŹ ZE MNIE!
- Ał. - odparł mój brat, przymykając jedno oko. - Zmarły by cię usłyszał.
Westchnęłam. Mikke podniósł swój "kolorowy patyk" i posmyrał mnie nim po nosie. Zaczęłam kichać, a w końcu uciekać przed nim. Wybiegliśmy na dwór i przez parę minut Mikke ganiał mnie po trawie.
- Przestań. - wydyszałam. Zdziwiłam się, że on jeszcze mnie goni. Oczywiście, nie dogoniłby mnie, ale mi znudziło się bieganie. Spojrzałam przed siebie i zobaczyłam basiorka w tęczowej torbie na pyszczku. Zatrzymałam się gwałtownie parę centymetrów przed nim, ale w moje plecy walnął Mikke i popchnął mnie tak, że mój nosek i nosek nieznanego basiorka zetknęły się. Cofnęłam się szybko i warknęłam w kierunku brata.
- Hej. -powiedzieliśmy w jednym momencie. Ja i nowy basiorek.
Zeth?