11 sierpnia 2017

Od Issue cd Sierry

Zaczęła odchodzić w swoją stronę, zostawiając mnie w tyle. Ja stałem uparcie przy swojej racji, ona również. Oboje mamy podobne poczucie godności- bardzo narcystyczne.
Ja również się odwróciłem, nie miałem zamiaru za nią latać i przepraszać jak głupi. Odczekałem 10 sekund, kroki ucichły. Mogła już odejść? Odwróciłem się -nie. Nie odeszła. Zerknęła przez bark w tym samym momencie co ja. Spojrzała mi w oczy i zmarszczyła brwii. Czy można to uznać za remis?
- Bardzo śmieszne.- Wadera pokręciła głową. - Czekałeś, aż to ja pierwsza się odwrócę? Niecny plan geniuszu.
- Bardziej chciałem się upewnić, że już znikłaś mi z oczu.- Droczyliśmy się jak dzieci.
Nagle rozległ się głośny grzmot...spojrzałem w niebo. No pięknie...nagle cały wszechświat uznał, że musi nas stąd wykurzyć. Chyba nadchodzi ulewa i to ogromna.
Nawet nie zauważyłem jak całe niebo okryło się płaszczem z szarych chmur. Pierwsza kropla spadła mi na nos, zawiał lodowaty wiatr, który prawdopodobnie przytargał tu całą tą burzę.
- Nie radziłbym zostawać w taką pogodę pośród wysokoch drzew.- Nawet nie zauważyłem, jak położyłem uszy po sobie.- Tym bardziej, że mam przy sobie trochę żelastwa.
Usłyszałem kolejny grzmot, który przyniósł mi na myśl odgłos gruchotanych kości.
Mój dom jest jakieś dwie mile stąd. Nie zdążę tam dotrzeć przed deszczem. Mamy gdzieś w pobliżu coś na kształt idealnej kryjówki czy coś? Musi coś takiego być!
Wadera zagryzła wargę w akcie niepewności.
- Chodź. Znam jedno takie miejsce.- Mruknęła, a ja pierwszy raz słyszałem, żeby była tak opanowana.
Czekaj...czy ja gadałem na głos? Nieee, na bank nie. Więc na jakie moje zdanie ona niby odpowiedziała. Przecież nie mówiłem prawie nic. Heh, czyli nie tylko ja mam parę asów w rękawie.
Łypnąłem z podejrzeniem na waderę.
- Co się tak patrzysz? Lepiej ciesz się, że cię tak nie porzucam pośrodku tego huraganu...a mogłam.
Szybko zmieniła temat. Czyli to nie przypadek i nadinterpretacja. Mam ją.
- I tak bym poszedł za tobą. - Pokazałem cień uśmiechu i dołączyłem do wadery.- No dalej, wyprowadź nas z tego serca burzy.
Żeby zachować resztki godności, musiałem palnąć coś z prześmiewczym zabarwieniem. Inaczej nie byłbym sobą.
Po chwili deszcz lunął na nas jak scebra.

Sierra?

Większość obrazków i zdjęć umieszczonych na blogu nie jest naszego autorstwa.

Proszę o nie kopiowanie treści z bloga w celach własnych bez wiedzy administratorki.

Szablon wykonała Fragonia dla bloga
Sisters of The Template