~*~
– Misia.. – Szepnąłem jej na ucho, łagodnym tonem głosu, przeciągając trochę jej imię. Ta w odpowiedzi obróciła się na drugą stronę, mamrocząc coś pod nosem. – WSTAWAJ! PALI SIĘ! – Wrzasnąłem, a ta natychmiast zerwała się na równe łapy, w panice.
– Co?! Gdzie?! JAK?! – Zaczęła biegać w różne strony, a ja za ten czas turlałem się po ziemi ze śmiechu. Gdy wilczyca skapnęła się, że zrobiłem ją „w balona”, stanęła przede mną, tupiąc łapą.
– O matko, j-ja nie mogę, haha! – Ciągle się śmiałem, nie zważając na gniewny wyraz pyszczka koleżanki. – Trzymajcie mnie.. – Otarłem łezkę śmiechu, która spływała po moim poliku. Gdy już się ogarnąłem, a raczej przestałem się śmiać, ciągle mając głupawą minę, stanąłem naprzeciw Misi.
– No i co masz mi do powiedzenia? – Zgromiła mnie wzrokiem.
– No p-przepraszam, ale nie mogłem się powstrzymać! Prawie każdy wilk już na nogach, tylko Ty, Misiu, sobie smacznie śpisz i śnisz o przystojnych basiorach. – Poruszyłem sugestywnie brwiami, na co ta przymrużyła oczy, lekko ukazując zęby. Uśmiech mi trochę zmalał.
– Humphrey, ostrzegam Cię. Moja zemsta nie będzie miała dla Ciebie litości. – Powiedziała, wręcz zawarczała na mnie, jednak zaraz się rozpromieniła, i roześmiała, co mi też poprawiło humor. Wyszliśmy z jej jaskini, kierując się na polanę, gdzie aktualnie przebywała większość wilków. – Ale wiesz, że ja na serio z tą zemstą nie żartuję? – Mrugnęła do mnie.
Misiu? Jaką „zemstę” dla mnie wymyślisz..? >:p