- Auć. - jęknęła wstając i rozcierając bolącą głowę. Uśmiechnąłem się.
- Może... Chcesz coś do jedzenia? - wypaliłem w końcu.
- No w sumie... Ok.
I poszliśmy do mnie. Miałem jakieś mięso, ale upolowane z miesiąc temu.
- Sarna, dzik, zając? - spytałem.
- Hmm... Zająca poproszę. - zaśmiała się. Przyszliśmy do mojej jaskini z dzikiem i zającem. Położyłem je i zacząłem z nią rozmawiać.
- Jak masz na imię? Ja jestem Dragon i jestem szpiegiem. - wyjaśniłem.
- Lunaye. - rzuciła krótko zanim wtopiła swoje kły w truchło upolowanego zająca. Ja również począłem jeść. Jedna rzecz mnie zastanawiała: dlaczego to Lunaye odnalazła pułapkę mimo że tamtędy przechodziłem ze sto razy? Czemu?! Po skończonym posiłku poszliśmy się przejść na łąkę. Niespodziewanie przed naszymi oczami coś przeleciało bardzo szybko.
- UWAGA! - wrzasnąłem chroniąc Lunaye swoim ciałem. Bestia przecięła mi grzbiet. Czułem, jak strużki krwi spływały mi po sierść.
- Co do... - nie dokończyła moja nowa towarzyszka. Bestia tym razem nie wycelowała. Na ziemi zobaczyłem głębokie 3 doły. To były ślady od jej pazurów. Popatrzyłem na górę.
- Ch*lera.- jęknąłem. Sam do siebie czy też nie, ale jęknąłem.
- Dragon! - krzyknęła. Z pyska smoka, o ile to był smok, nie wiem co, ale szykowało się do następnego ataku.
Lunaye?
Co zrobimy? Długo czekałas, ale się doczekałaś. Rozwińmy tą akcję!