1 września 2017

Harbinger cd. Kishoi

Gwen miała być moim ostatnim szczenięciem. Nie chciałem już więcej kłopotów, ale teraz w mojej jaskini leżało kolejne małe, zagubione wilczątko. Koi była inna. Energiczna, zadziorna, bardzo roztargniona.
-Przestań już beczeć. Idziemy do Alfy.
Uniosła swoją małą głowę i posłała mi smutne spojrzenie.
- Już. Za mną!
Szybkim krokiem ruszyłem w stronę centrum. Nie miałem ochoty na spacer, lecz byłem do tego zmuszony. Wadera plątała się między moimi łapami. To z lewej, to z prawej. Wkraczając do głównej siedziby watahy, nie obyło się bez przyciszonych komentarzy. Nie było ich jednak wiele. W dużej kamiennej sali, na samym środku, na podeście siedziała lekko znudzona Taravia.
- Cześć Tav.
Popatrzyła na mnie.
- O! Kogo my tu mamy... A to małe stworzenie u twego boku to...
- Kishoi. Znalazłem ją na łące. Prawdopodobnie nie ma rodziny, więc nie owijając w bawełnę, przyjmiesz ją do Watahy?
- Tak.
- Dziękuję.
Skłoniłem się lekko i posłałem jej krzywy uśmiech. Pomachała nam na pożegnanie. Młoda zwróciła się w tym czasie do mnie.
- I to wszystko? Co teraz? Gdzie będę mieszkała?
Zamyśliłem się. To chyba nie był najlepszy moment na wychowanie kolejnego rekruta, a może jednak?
- Może na początek powiesz mi, kim chcesz zostać w przyszłości?

Koi? Też krótkie, ale zadowalające. :>

Większość obrazków i zdjęć umieszczonych na blogu nie jest naszego autorstwa.

Proszę o nie kopiowanie treści z bloga w celach własnych bez wiedzy administratorki.

Szablon wykonała Fragonia dla bloga
Sisters of The Template