- Tak, a tamten basior który wybiegł chwilę później to był Disaster. - powiedział po dłuższej chwili, już bardziej opanowanym i spokojnym głosem. Westchnęłam cicho. Wzlecieliśmy nieco wyżej, tak że byliśmy ponad chmurami. Nie zapowiadało się na nic, lecz w pewnym momencie powiał mocny wiatr i zaczęliśmy spadać w dół. I w pewnej chwili, uderzenie, ciemność. Otworzyłam oczy od razu po tym jak poczułam coś dziwnego. Byliśmy...na grzbiecie jakiegoś smoka.
- Zefir?! - krzyknęłam do basiora. Obudził się po dłuższej chwili i spojrzał na mnie zdezorientowany.
- Gdzie..Gdzie jesteśmy? Żyjemy? - zapytał cicho.
- To..Jakiś smok...- przełknęłam ślinę przez gardło i pokazałam basiorowi, że lecimy coraz wyżej na tej bestii.
Zefir? Dobry, czy zły smok? :D