Trzeba skorzystać, bo nie codziennie udaje mi się zobaczyć takiego monstrualnego pajęczaka.
Kobieta coś tam mamrotała pod nosem, piorunując nas swoimi wielkimi oczami. Bal? Gdzie ją pomieszczą, przecież ona potrzebuje 10-metrowego magazynu, by nie uderzyć głową o sufit. Staliśmy z basiorem jak wryci, wpatrując się w pająka.
- Mam się Was pozbyć, czy jeszcze chcecie coś powiedzieć? - zapytała z wyrzutem, uderzając odnóżami o skalną podłogę. Jej pajęcze dzieci szybko wpełzły na kobietę, dobierając się do jej włosów. Szybkimi ruchami zmieniły jej luźny, czarny kok w piękną, skomplikowaną formację. Z hebanowych włosów ułożyły kwiaty, tworzące na głowie kobiety piękny wianek. Miałam dziwne przeczucie, że ta pająko-kobieta może mieć coś wspólnego z księżniczką.
- Skoro tak, to zginiecie - wrzasnęła, ukazując nam swoje białe, ostre kły. Wzniosła swoje ogromne cielsko na pajęczynie i z impetem uderzyła o ziemię, powodując rozłam ziemi na pół. W ostatniej chwili wbiłam sztylet w uklepaną, czarną glinę. Poczułam ciepło, wydobywające się z wnętrza ziemi. Z trudem podciągnęłam się na łapie, wracając pod nogi pająka.
- Poczekaj! - krzyknęłam, pośpiesznie wstając i prostując się.
- Razem z moim kompanem przybyliśmy jako pańscy lokaje. Naszym obowiązkiem jest chronić Panią, gdyby podczas podróży na bal ktoś miał zamiar wielmożnej Pani przeszkodzić - ukłoniłam się, posyłając jej delikatny, udawany uśmiech.
- Czy przysłał Was mój oblubieniec? - zarumieniła się, wymachując nogami.
- Tak, kazał nam o Panią dbać i pilnować jak oczka w głowie - delikatnie ukłoniłam się. Szczęśliwy stwór zaczął tańczyć, mocno uderzając o ziemię, a tym samym zrzucając nam stalaktyty na głowę. Z jej ciemnych ust dało się słyszeć melodię jakiejś wesołej, romantycznej piosenki.
- Oh, jak ja go kocham! - krzyknęła z ogromnym uśmiechem, szczerząc kłaki.
- Poczekajcie za tą ścianą - klasnęła w ręce, wskazując na ogromną komnatę. Skinęłam posłusznie głową, dając znak basiorowi, żeby też to zrobił. Uśmiechnął się szeroko i szybkim krokiem podszedł do mnie.
- Nie komentuj - syknęłam. Mamy takie przygody, a ja nadal nie znam imienia tego szalonego naukowca, z którym tu jestem.
- Jak ty się w końcu nazywasz? - zapytałam łagodnie, co chwilę zerkając za ścianę.
Issue?