- To tutaj - mruknęłam. Przez swój niski wzrost i szczupłą sylwetkę nie miałam najmniejszego problemu, by wśliznąć się do jaskini przez przejście pomiędzy śliskimi skałami. Przede mną ukazały się ogromne skupiska małych, fioletowych kryształków zdobiących różowe ściany.
Z ziemi wyrastały świecące, małe grzybki delikatnie powiewające przez wiatr, dostający się przez małe szczeliny. Jaskinia mieniła się kolorami różu i fioletu, tworząc aleję niespotykanych skał. Stworzyła klimat dość romantyczny. Co ja wygaduje...jaskini ładna, ale żadnej atmosfery tu nie ma.
Odwróciłam się, by zobaczyć, co robi basior. Kiedy go zobaczyłam, wybuchłam śmiechem. Sama się zdziwiłam, ale już nie mogłam się powstrzymać. Wyobrażacie sobie basiora, który ze skwaszoną miną nadal tkwi w mały przejściu?
- Chyba czas przejść na dietę - uśmiechnęłam się.
- Może mi tak pomożesz? - warknął, chwytając się łapami skał. Nic, ani rusz.
- Zastanowię się - cicho odpowiedziałam, podchodząc do basiora. Chwyciłam go za łapy i pociągnęłam z całej siły. Słychać było tylko delikatny świst, kiedy basior z impetem uderzył w ścianę. Przez siłę, z jaką go pociągnęłam, przewróciłam się, lądując w małej szczelinie wypełnionej wodą.
- Zadowolony? - warknęłam, wychodząc mokra jak szczur ze szczeliny. Naukowiec wybuchnął śmiechem. Aż się uśmiechnęłam, sama chciałam się śmiać, z tego głupiego zbiegu zdarzeń.
Issue?