Z góry odradzam czytanie. Serio. Nie czytaj tego. Jak cię zaciekawi, to będziesz chciał przeczytać ciąg dalszy, a on będzie zły. Bardzo.
Szłam lasem bez celu. Chciałam zostać sama. Chłodny wiatr delikatnie muskał moje futro. Liście w ognistych barwach uginały się pod moimi łapami. Usłyszałam ciche skamlenie szczeniaka gdzieś z oddali. Bez większego zastanowienia ruszyłam w kierunku, z którego dochodził ów dźwięk. Słońce zbliżało się już ku horyzontowi, a ciemne chmury skutecznie zasłaniały przed słońcem wszystko, co znajdowało się na ziemi, więc tym bardziej obecność szczenięcia poza domem wydała mi się dziwna. Poczułam, jak z każdą chwilą robi się coraz zimniej.W końcu ujrzałam szarego basiora. Z początku tylko jego, jednak po chwili spod jego łap wyjrzała niewielka kulka. Najprawdopodobniej to właśnie ten mały basiorek mnie tu ściągnął. Warknęłam w stronę napastnika. Ten od razu odwrócił się w moja stronę, a gdy to zrobił, spostrzegłam jego oczy. Czarne białka i białe tęczówki. Budziło to we mnie lekkie przerażenie, mimo to jednak nie drgnęłam. Jednak gdy wilk rzucił się na mnie, było już inaczej. Zerwałam się do biegu, jednak zanim zdążyłam przejść do pełnej prędkości, leżałam już powalona na ziemi. Usiłowałam go z siebie zepchnąć, jednak ważył nie mało i nie należało to do najprostszych zadań. Ostatecznie skończyło się tym, że naparł na mnie jeszcze mocniej i nie byłam w stanie ruszyć się choćby o kilka milimetrów. Moje oczy lekko się załzawiły, lecz udało mi się to powstrzymać. Pisnęłam cicho, gdy jego śnieżnobiałe kły wbiły się w moje ucho.
- Dlaczego to robisz? O co ci chodzi?! - jęknęłam błądząc zielonymi tęczówkami po pysku obcego.
- Za mieszanie się w nieswoje sprawy się płaci. - warknął.
Zamilkłam. Spodziewałam się najgorszego. Nawet nie zorientowałam się, kiedy ogłuszył mnie jednym ciosem w głowę.
~*~*~*~
Obudziłam się w dziwnym pomieszczeniu, najprawdopodobniej znajdowałam się w świecie ludzi, bo sama miałam nogi. Spojrzałam lekko w dół. Byłam rozebrana do samej bielizny. To by wyjaśniało dziwne uczucie chłodu, towarzyszące mi od momentu obudzenia. Kilka kosmyków śnieżnobiałych, długich, lekko pokarbowanych włosów opadało mi na twarz. Chciałam je odgarnąć, jednak obie z moich rąk były ciasno przywiązane do łóżka, uniemożliwiając jakikolwiek ruch. Poczułam, jak ogarnia mnie bezbronność. Łzy pocisnęły mi się do oczu.
Akky? Idź na całość, pozwalam