26 sierpnia 2018

Od Zuen CD Lucyfer

Tak to właśnie jest podczas samotnych podróży, wystarczy jedna chwila, kiedy nie jest się czujnym i dzieją się takie rzeczy, rzeczy nie przyjemne, okropne i straszne! Dalej leżałam cała zesztywniała na ziemi, łypiąc okiem na postawnego basiora stojącego blisko mnie. Biła od niego pewność siebie, wręcz narcystyczna, jeśli w ogóle coś takiego istnieje. Patrzył na mnie ze znudzeniem i zuchwałością. Przełknęłam ślinę, nawilżając zaciśnięte gardło.
- Jeśli jest to dla ciebie tak nudne, to może łatwiej by było zmienić swoje zachowanie — wychrypiałam cichutko, bardziej do siebie.
W chwilę zostałam wyprowadzona z błędu, jego wzrok przeszył mnie na wskroś, przyszpilając mnie do ziemi. Napięcie było tak gęste, że ledwo dawałam radę oddychać. To była chwila. Nie zarejestrowałam ruchu, podczas którego jego szczęki znalazły się na mojej szyi, z jego piersi wydobywał się dudniący warkot. Zdążyłam tylko jeszcze bardziej się skulić, sama zaczęłam cicho powarkiwać.
- Wydawało mi się czy coś mówiłaś? - szepnął wściekle, mocniej zaciskając szczęki.
Chciałam jak najszybciej uwolnić się z tej chorej sytuacji.
- Nie - powiedziałam, nie mam ochoty kłócić się z tak niemoralnym wilkiem. Nienawidzę takich osobników.
Przytrzymał mnie jeszcze chwilę, po czym puścił mnie i zrobił kilka kroków w tył, dalej warcząc i nie spuszczając ze mnie oczu.
- Co robisz w tym miejscu? Takie jak ty nigdy nie włóczą się same, jesteście wręcz wspaniałymi zdobyczami - powiedział ze wstrętem i chytrym uśmieszkiem, jakby go to bawiło.
Powstrzymałam warknięcie, zanim zdążyło wydostać się z mojego gardła. Mimo przeszywającego strachu zaczęłam się powoli podnosić, utrzymując uległą postawę. Szło mi to mozolnie. Lucyfer, widząc to, prychnął i zrobił kilka kroków w tył, bym mogła się podnieść. Stając na prostych nogach, otrzepałam się i zrobiłam kilka szybkich podskoków, by rozruszać zesztywniałe mięśnie. Dopiero po tej serii, zerknęłam na basiora, który nie zmienił swojego położenia, jak i nastawienia. Teraz widziałam, że był ode mnie większy nie tylko wzrostem, ale i tężyzną. Wzięłam głęboki oddech i powiedziałam:
- Podróżuje, tak sama, nie wiem, gdzie trafiłam, ale postaram się stąd jak najszybciej oddalić.
Teraz oprócz tego oceniającego wzroku w jego oczach pojawiła się też ciekawość, przysiadł na śniegu.
- Nie wiem, czy to dobrze, że to mówię i proponuję, ale przebywa w tej chwili na tych terenach wataha, do której należę, nie wiem, czy alfa będzie skora przyjąć takiego osobnika - znowu zostałam przez niego przeskanowana wzrokiem - ale na pewno cię nie zabiję - uśmiechnął się, pokazując cały rząd dużych ostrych zębów. Znowu poczułam, jak drżą mi mięśnie. Chciałam jak najszybciej uciec, jednak wiedziałam, że w tym przypadku może to poskutkować czymś odmiennym, niż chciałam. Zastanowiłam się dłuższą chwilę, Lucyfer z minuty na minutę tracił cierpliwość przez moje nieustanne milczenie. Rozpatrując wszystkie za i przeciw w końcu mogłam odpowiedzieć.
- Dobrze poprowadź mnie do swojej Alfy - musiałam wierzyć mu na słowo, że ona będzie lepiej nastawiona.
- Dłużej myśleć już nie mogłaś? - sarknął, po czym wziął w pysk czaszkę łosia i zaczął iść - mam nadzieję, że nadążysz, nie mam zamiaru zwalniać.
Ruszył szybkim truchtem, ja chwile jeszcze, stojąc w miejscu, wzięłam głęboki oddech i zastanawiając, w co ja się wpakowałam, pobiegłam za nim.

Lucyfer?

Większość obrazków i zdjęć umieszczonych na blogu nie jest naszego autorstwa.

Proszę o nie kopiowanie treści z bloga w celach własnych bez wiedzy administratorki.

Szablon wykonała Fragonia dla bloga
Sisters of The Template